•·27·•

166 7 0
                                    

~•~

Zaczęło kropić, ale nie ruszaliśmy się z miejsca. Yoongi na pewno nie chciał tam wracać, ale nic nie mogłam poradzić. Padało coraz mocniej.

- Wracamy? - spytałam cicho.

- Nie uciekniemy od tego - odpowiedział i wstał.

Włosy opadły mu na czoło. Odgarnęłam je tak, żeby chociaż nie zasłaniały mu oczu. Patrzył na mnie, jak na idiotkę.

- Mam plan - zaczął mówić.

- Jaki?

- Wchodzimy do mojego domu, powiemy, że źle się czujesz i że musimy wracać.

- Dobry pomysł.

- Wiem, bo mój.

Ta jego skromność. Po chwili byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka, całkiem przemoknięci. Yoongi objął mnie ramieniem, a ja przytuliłam się do niego. Weszliśmy do salonu, wszyscy dalej rozmawiali i nawet nas nie zauważyli. Yoongi zaczął realizować swój plan.

- Mamo, jedziemy do domu - zwrócił się do niej i spojrzał na mnie z troską, on serio był dobrym aktorem.

- Dlaczego? - spytała kobieta i dopiero wtedy wszyscy zamilkli.

- Y/N źle się czuje - zrobił przerwę, po czym dotknął mojego czoła - i chyba ma gorączkę.

- To trzeba było wrócić za nim zaczęło padać, baranie - wtrącił się jego brat, chciałam coś powiedzieć, ale wyprzedziła mnie mama Yoongi'ego.

- To może napijecie się czegoś ciepłego?

- Nie, my już serio pojedziemy - odpowiedział i zaczął prowadzić swoją rękę po moich plecach w górę i w dół.

- No dobrze - mama Yoongi'ego wstała i odprowadziła nas do drzwi - ale szybko odwieź ją do domu.

- Mhm - wymruczał Yoongi i już otwierał drzwi.

- Do widzenia - powiedziałam cicho.

Gdy tylko wyszliśmy Yoongi mnie puścił, a ja się od niego odsunęłam. Pobiegliśmy do auta.

- Jesteś dobrym aktorem - powiedziałam, kiedy usiedliśmy i uśmiechnęłam się do niego.

- Wiem - odpowiedział, jak zwykle skromnie - lata praktyki.

Pokiwałam głową i patrzyłam na krople deszczu spływające po przedniej szybie. Czekałam aż ruszymy. Spojrzałam na chłopaka. Przygryzł wargę i na mnie patrzył.

- Nie jedziemy? - spytałam, a on chwycił moją twarz w swoje ręce i przysunął mnie do siebie - jestem ponoć chora, zarazisz się - zaśmiałam się.

- To będę chory z tobą - odpowiedział i uniósł tylko jeden kącik ust w górę.

Zaczął mnie całować, więc nie pozostałam dłużna. Był coraz bardziej zachłanny i robiło się namiętnie. Z trudem mogłam łapać oddech. Wplątałam swoją rękę w jego włosy, ale mimowolnie zjechała na jego kark. Pociągnął mnie w swoją stronę, żebym usiadła mu na kolanach. Nie wyszło mu i najpierw przetarłam nogą o skrzynię biegów, a następnie uderzyłam plecami o kierownicę. Położył tam ręce i zaczął masować, żeby przestało boleć, po czym przysunął mnie bliżej siebie.

Loved OnesWhere stories live. Discover now