•·45·•

154 7 0
                                    

~•~

Już nie mogłam spać. Yoongi leżał obok mnie i przytulał do siebie. Nie spał już też, ale raczej nie planował mnie puścić. Nawet nie wiedziałam, że Yoongi potrafił taki być. Odwróciłam się twarzą do niego i oparłam głowę o jego klatkę piersiową, a on bawił się moimi włosami.

Po jakimś czasie usłyszałam, że ktoś idzie. Seokjin wszedł do pokoju, więc zaczęłam udawać, że śpię, żeby nie kazał nam nic robić. On jednak przyszedł poinformować nas, że za godzinę jadą do klubu. Yoongi odpowiedział mu, że też ma parę spraw do załatwienia. No nieźle, dopiero wyszliśmy na wolność, a on już coś kombinował. Zobaczymy co z tego będzie. Pewnie nic dobrego, jak zawsze. Nigdy nie może być spokoju.

Gdy Seokjin poszedł, otworzyłam oczy. Nie chciałam jeszcze wstawać, Yoongi chyba też. Czułam się jeszcze gorzej niż przed spaniem, ale no trudno. Zwlekliśmy się w końcu z łóżka i ogarnęliśmy się trochę. Po jakichś czterdziestu minutach siedziałam z Yoongi'm w samochodzie i czekaliśmy za wszystkimi.

Yoongi wytłumaczył mi, że musi poodbierać trochę pieniędzy za wykonane już zlecenia, więc będę mogła iść z nim. Przynajmniej go przypilnuję. W końcu wszyscy do nas dołączyli i pojechaliśmy do wskazanego miejsca. Będę musiała przyzwyczaić się do tych wypadów. Wszystko wyglądało tak samo jak ostatnio.

Szybko dostaliśmy się do środka, jednak tym razem wydawało mi się, że było więcej ludzi. Yoongi chwycił mnie za rękę i pociągnął w jedną ze stron. Weszliśmy na górę po schodach. Wszędzie były neony. Od ilości różnokolorowych świateł robiło mi się niedobrze.

Zatrzymaliśmy się w końcu przy jednym ze stołów, Yoongi zaczął rozmawiać z jakimś mężczyzną. Dosyć spokojnie, jak na niego. Po chwili otrzymał pieniądze, po które przyszedł, bez większych problemów. Uśmiechnął się z zadowoleniem i pociągnął mnie za sobą.

Zatrzymał się gwałtownie przy kolejnym, trochę starszym od niego chłopaku. Też obyło się bez problemów. Następnie nareszcie zeszliśmy na dół. Yoongi chciał iść do baru, ale ubłagałam go, aby tym razem odpuścił. Poszedł do innej sali, ciągnąc przy okazji mnie za sobą. Wszechobecny był tam dym papierosów i w niektórych miejscach to raczej były narkotyki. Chwyciłam mocniej rękę Yoongi'ego i starałam się trzymać bliżej niego. Zaśmiał się ze mnie. Nie podobało mi się tutaj, na prawdę. Czekałam tylko aż będziemy mogli wyjść na świeże powietrze.

W końcu zatrzymaliśmy się. Facet, z którym zaczął rozmawiać Yoongi był ledwo przytomny i prawie na pewno naćpany. Zaczęli się wykłócać i bałam się, że skończy się bójką. Nie chciałam, aby Yoongi znowu się z kimś bił. W pewnym momencie zostałam gwałtownie pociągnięta do tyłu. Nie zdążyłam nawet krzyknąć i już ktoś zdążył mi zakryć usta ręką. Yoongi od razu odwrócił się w moim kierunku. Czułam chłodny metal przy szyi i łzy zbierały mi się w oczach.

- Porozmawiamy? - spytał prześmiewczo, chwila, to był głos Namjoon'a?

- Puść ją - wysyczał Yoongi - jak masz coś do mnie to jej w to nie mieszaj.

- Tak będzie sprawniej - odpowiedział Namjoon - sprawa jest prosta i krótka.

- Mhm, czego chcesz? - spytał Yoongi.

Widziałam, że zacisnął palce na swoim pistolecie.

- Ty, ja, wyścigi uliczne, wchodzisz w to?

- Jaki masz w tym interes? - dopytał Yoongi.

- Jeśli ty wygrasz oddam wam połowę pieniędzy, jeśli ja wygram płacicie podwójnie.

- A co jak odmówię?

- To zobaczysz jak ona umiera - odparł chłodno Namjoon i wzruszył ramionami.

Słyszałam przeładowanie broni. Mimowolnie popłynęły mi łzy.

- Za godzinę, tam gdzie zawsze - odpowiedział szorstko Yoongi i wyciągnął dłoń do niego.

Namjoon zignorował jego gest, popchnął mnie do chłopaka i odszedł bez słowa. Przytulił mnie do siebie. Starałam się nie płakać, ale bardzo się bałam. To wszystko potoczyło się tak szybko, że nie potrafiłam nic z tego zrozumieć. Poprosiłam Yoongi'ego, żebyśmy stąd wyszli. Zgodził się, więc po chwili byliśmy na dworze i zmierzaliśmy do auta.

- Zamierzasz im powiedzieć? - spytałam nieśmiało, aby przerwać ciszę.

- Nie wiem - odpowiedział krótko, ale po chwili dodał - wiem jak na razie, że odwiozę cię do domu i pójdziesz grzecznie spać.

- No chyba nie - powiedziałam zfrustrowana - wali mnie twoje zdanie, jadę z tobą.

- To niebezpieczne - odparł - nie będziesz się niepotrzebnie narażać.

- Narażam się za każdym razem, gdy wsiadam z tobą do samochodu - przewróciłam oczami - nawet nie próbuj mnie odwozić do domu, bo i tak nie wysiądę - odpowiedziałam i założyłam rękę na rękę.

- Musisz być tak strasznie uparta?

- Muszę - odpowiedziałam i nastała cisza. Yoongi zastanawiał się chyba co ma zrobić.

- Niech ci będzie, ale nie chcę aby coś ci się stało - powiedział po chwili, patrząc na mnie z troską, po czym podał mi swój telefon - napisz do kogoś, niech wiedzą co się stało.

Zrobiłam to co kazał. W tym czasie wsiedliśmy do auta, nie miałam pojęcia gdzie jedziemy.

W końcu Yoongi stanął na jakimś parkingu. Oparł ręce o kierownicę, a na rękach oparł głowę. Głęboko oddychał. Chyba się bał.

- Ścigałeś się kiedyś? - spytałam.

- Nigdy - odpowiedział chłodno, nie patrząc na mnie.

- Dasz sobie radę - powiedziałam z optymizmem - na co dzień przecież bawisz się w Kubicę, na pewno będzie dobrze.

- Zobaczymy - zakończył rozmowę.

Czekaliśmy cierpliwie na Namjoon'a. Co mu odbiło? Jakieś dwa miesiące temu w życiu nie pomyślałabym, że mógłby aż tak się zmienić i to nawet bez konkretnego powodu. Nie znałam go jakoś bardzo, ale z tego co mówiła Łucja wynikało, że był na prawdę w porządku, więc co się z nim stało?

Zjawił się nareszcie, a z nim jeszcze jakiś typ. Yoongi wyszedł, aby ustalić trasę. Próbowałam cokolwiek wyczytać z ruchu ich ust, ale średnio mi szło, więc pozostało mi tylko czekać. Nareszcie Yoongi wsiadł spowrotem do samochodu. Nie odezwał się, ani słowem. Ujął moją twarz w swoje ręce i natychmiastowo połączył nasze usta.

- Za dwadzieścia minut będzie po wszystkim - powiedział, opierając swoje czoło o moje.

- Wszystko będzie dobrze - odpowiedziałam przekonywująco i uśmiechnęłam się do niego - dasz sobie radę, dla ciebie to norma.

Pokiwał delikatnie głową i jeszcze raz połączył nasze usta, tym razem na dłużej.

~•~

Loved OnesWhere stories live. Discover now