•·38·•

147 9 0
                                    

~•~

Po obiedzie powiedziałam Yoongi'emu, że dzisiaj pojadę z nimi wszystkimi. Nie wyglądał na najszczęśliwszego człowieka na świecie, ale też nie obraził się czy coś w tym stylu, jak miał w zwyczaju. Spędziłam cały dzień z dziewczynami, a teraz siedziałam w samochodzie z Yoongi'm i Hoseok'iem. Prawie pobili się o to kto ma prowadzić, więc miałam czas, aby ze spokojem usiąść z przodu.

Yoongi ostatecznie dopchał się do miejsca kierowcy, także szykował się rollercoaster. Przed nami jechali Łucja, Taehyung, Julia i Jungkook, a za nami Seokjin i Jimin. Miałam nadzieję, że Yoongi nie rozwali trzech aut na raz. Cudem dojechaliśmy na miejsce. Nie prowadził aż tak szybko, jak zawsze, ale w dalszym ciągu dorównywał karuzelom z parku rozrywki.

Wysiedliśmy z samochodów. Szkoda, że nie pomyślałam, aby zabrać jakąś kurtkę, bo na dworze zrobiło się chłodno, a ja tylko w krótkim rękawie i krótkich spodenkach. No trudno, raczej nie zamarznę, w końcu nie długo lato.

- Nie zgub się - zwróciła się do mnie Łucja, a ja pokiwałam głową i poszłam za nimi.

Yoongi chwycił mnie za rękę, ale nawet na mnie nie spojrzał. Po prostu szedł dalej z wysoko uniesioną głową.

Weszliśmy w końcu. Wyglądało to mniej więcej tak jak pamiętałam. W pewnym momencie Łucja i Taehyung poszli w jedną stronę, Seokjin i Hobi w drugą, a Julia z Jungkook'iem jeszcze w inną. Jimin zniknął gdzieś w tłumie i tyle z tego było. Zostałam sama z Yoongi'm, który szedł dalej przed siebie i nie puścił mojej ręki.

- Weź mnie nie upijaj - powiedziałam, a on się zaśmiał. Na prawdę miał dzisiaj dobry humor. Oczywiście zatrzymał się przy barze, bo jak mógłby inaczej.

- Chociaż po jednym - powiedział i podyktował coś barmanowi. Znowu jakieś nazwy drinków, które były nie do zapamiętania.

- Niech będzie, ale serio tylko po jednym - odpowiedziałam, a on po chwili postawił alkohol przede mną.

Ten kolor był jeszcze bardziej nie naturalny niż ostatnio, spojrzałam na niego nie pewnie.

- No pij - powiedział kończąc już praktycznie swojego.

- Yoongi, ja serio nie wiem - odpowiedziałam.

- Tu i tak jest nuda, no dajesz - powiedział podsuwając mi szklankę praktycznie przed twarz.

- No dobra, ale potem idziemy zobaczyć jak im idzie - odpowiedziałam i wzięłam to od niego.

Faktycznie później udało mi się go zaciągnąć, by popatrzeć na to co się działo przy stole, gdzie siedziała Łucja z Taetae. Nie miałam pojęcia na czym to polega, ale wyglądało interesująco. Zauważyłam w pewnym momencie, że nie ma obok mnie Yoongi'ego. Obejrzałam się i zauważyłam, że zmierzał ku wyjściu. Podbiegłam do niego i wyrównałam kroku.

- Gdzie idziesz? - spytałam.

- Możesz się przekonać - odpowiedział.

- To znaczy? - zaczęłam dociekać.

- To znaczy, że znudziło mi się siedzenie tutaj i możemy zrobić coś ciekawszego.

- Czyli? - dalej nie rozumiałam o czym mówił.

- Zobaczysz - powiedział i uśmiechnął się jedną stroną.

- Czyli znowu problemy? - spytałam.

- Zależy jak wyjdzie - wzruszył ramionami.

- Okej, boję się - powiedziałam i nastała cisza pomiędzy nami.

Wyszliśmy wreszcie na świeże powietrze. Dobrze było po nie mam pojęcia jak długim czasie móc normalnie oddychać, bez wszechobecnego dymu, od którego kręciło mi się w głowie. Chwycił mnie znowu za rękę i przyspieszył jeszcze bardziej.

- A wytłumaczysz mi chociażby nie wiem, cokolwiek? - spytałam podczas przemierzania kolejnej ulicy.

- Zaraz - odpowiedział krótko.

Ciekawe, jak obszerne będą te wytłumaczenia i ile dadzą.
Zatrzymał się gwałtownie przy jednym ze sklepów. Puścił moją rękę, po czym wziął jakąś cegłę z ziemi.

- Rób to co mówię - powiedział i się do mnie uśmiechnął.

- Yoongi, co ty planujesz? - spytałam nie pewnie.

- Zobaczysz - odpowiedział i wziął zamach, a następnie rzucił cegłę w szybę wystawową.

Zbiła się i zaczął wyć alarm.

- Yoongi, coś ty zrobił?! - wrzasnęłam na niego, ale mnie zignorował.

Wszedł do sklepu, jak gdyby nigdy nic. Podbiegłam do niego, nie bardzo wiedząc co robić. Dopiero teraz zauważyłam, że ten sklep to jubiler. Było słychać syrenę radiowozu.

- Spadamy - powiedział krótko i chwycił moją rękę.

Zostawiając wszystko co chciał wziąć. Biegiem skręciliśmy od razu w pierwszą lepszą boczną uliczkę. Yoongi co chwilę oglądał się za siebie. Znowu skręciliśmy kilka razy. Przed nami pojawił się płot.

- Yoongi, ja nie dam rady - powiedziałam pomiędzy głębokimi wdechami od ciągłego biegu.

- Dasz - odpowiedział krótko i zatrzymaliśmy się przed płotem - podsadzę cię.

Złączył ręce i położyłam na nich nogę, a on wstał i pomógł mi przejść na drugą stronę. Po kilku sekundach on też był obok mnie. Westchnął, chwycił moją rękę i zaczął biec dalej, więc ja za nim. Zatrzymaliśmy się w końcu. Usiadł na krawężniku, a ja obok niego.

- Ale zabawa - zaśmiał się i położył na chodniku próbując uspokoić oddech.

- Zabawa? Co to właściwie było przed chwilą?! - wrzasnęłam zła na niego i kontynuowałam szybko - jesteś idiotą! Tak nie można, zniszczyłeś czyiś sklep i jeszcze coś wziąłeś i prawie nas złapali i pamiętaj, że mam pracę i Łucja nas zabije, pewnie już dawno nas szukają wszyscy i... - przyłożył mi palec do ust, ucinając to co jeszcze chciałam powiedzieć.

- I ci się podobało - dopowiedział za mnie i się uśmiechnął - bo przypływ adrenaliny sprawia ci radość, kochana.

- Nawet jeśli to co z tego, nie powinieneś robić czegoś takiego - odpowiedziałam dalej zła.

- No już przestań, było fajnie - powiedział i wrócił do siedzenia.

- Jesteś głupi - uśmiechnęłam się wreszcie i popatrzyłam na niego lekceważąco.

- Ty też - odpowiedział i się uśmiechnął. Popchnęłam go.

- Chodźmy, bo serio nas zabiją - powiedziałam, wstając i zaczynając zmierzać w stronę głównej ulicy.

- Tylko czasem nic nikomu nie mów - pojawił się przy mnie.

- Tak czy siak jutro będziemy sławni po wiadomościach - odpowiedziałam - nie wiem czy kiedyś cię nie zabiję za to wszystko.

- Ty? Mnie? - zaśmiał się.

- Tak, za te wieczne problemy.

- No teraz to nie wpakowałem siebie - bronił się - jesteśmy w tym razem.

- Świetnie, bardzo się cieszę - powiedziałam ironicznie i chwyciłam go za rękę - co teraz zrobimy?

- Przekupi się kilka osób i tyle, co to za problem - odpowiedział, po czym sięgnął telefon - nawet mogę to zrobić teraz i do rana wszystko się uspokoi, wystarczą znajomości.

Sięgnął telefon i zaczął wypisywać do kogoś, dalej idąc przy mnie.

~•~

Loved OnesWhere stories live. Discover now