•·58·•

141 6 0
                                    

~•~

Odłożył laptop na podłogę, położył się, a następnie przysunął mnie blisko do siebie. Położyłam rękę na jego klatce piersiowej, żeby kontrolować czy równo oddychał.

- Kocham cię kretynie, śpij spokojnie - powiedziałam cicho.

- Długo jeszcze będziesz mnie obrażać? - spytał z uśmiechem, to było oczywiście retoryczne pytanie, więc nie zamierzałam odpowiedzieć, dodał po chwili - ale ja ciebie też, idiotko.

Zasnęliśmy wtuleni w siebie. Obudziłam się kilka razy w nocy, bo czułam i słyszałam, że Yoongi kaszlał. Możliwe, że byłam trochę przewrażliwiona, ale wolałam za każdym razem upewnić się, że jego oddech wracał do normalnego rytmu. Cieszyłam się, że nareszcie poczuł się lepiej i przestał ciągle myśleć o Jungkook'u i Namjoon'ie. Cały czas przytulał mnie do siebie, przez co prościej było mi wracać spowrotem do snu.

Obudziłam się, podejrzewałam, że chwilę przed budzikiem, bo było cicho, a Yoongi miał zamknięte oczy i spokojnie oddychał. Stwierdziłam, że zaczekam do alarmu, bo po co wstawać z za dużym wyprzedzeniem. Na dworze chyba dalej padało. Po chwili jednak Yoongi otworzył oczy. Muszę nauczyć się oceniać czy on śpi czy tylko leży.

- Jednak posłuchałaś mojego genialnego planu - zaczął mówić i uśmiechnął się - dobra dziewczynka.

- Która godzina? - spytałam, przecierając oczy.

- Coś po dziesiątej - ziewnął.

- Co?! - zerwałam się z łóżka - powinnam być w pracy dwie godziny temu.

Wzięłam telefon. Nie chciał się włączyć. Był rozładowany. Świetnie. To dlatego nie zadzwonił budzik. Już było po mnie. Usiadłam na brzegu łóżka chłopaka i oparłam łokcie na kolanach, a twarz schowałam w dłoniach. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić.

Poczułam, że Yoongi usiadł obok mnie, ale nawet na niego nie spojrzałam. Chwycił mnie pod pachami i przeniósł sobie na kolana. Przytulił mnie.

- Co ja mam teraz zrobić? - spytałam roztrzęsionym głosem.

- Zostać ze mną do końca dnia - odpowiedział swobodnie - poza tym po co ci praca?

- No żeby zarabiać, to chyba oczywiste.

- I tracić nerwy, czas oraz sen, bez sensu.

- To wszystko co wymieniłeś akurat tracę przez ciebie - odpowiedziałam, a on się zaśmiał.

- Czepiasz się szczegółów - powiedział - jest przecież wiele innych sposobów na zdobywanie pieniędzy.

- Przez twoje sposoby siedzieliśmy w areszcie i moglibyśmy mieć na sobie w tym momencie wyrok, gdyby nie Łucja i Julia.

- Znowu czepiasz się szczegółów, wszystko będzie dobrze, nie panikuj do przodu, dobra?

Skinęłam głową, a on się położył, ciągnąc przy okazji mnie ze sobą.

- Muszę podłączyć telefon - chciałam się podnieść, ale owinął ręce na mojej talii przez co nie miałam jak.

- Jedyne co musisz to zostać ze mną i iść spać dalej - odpowiedział.

- Od kiedy ty taki troskliwy? - spytałam i spróbowałam się uśmiechnąć.

- Ja? Od zawsze - odpowiedział i zaśmiał się - nie zajmuj się teraz telefonem, wydzwaniali do ciebie, to wydzwaniali, zignoruj to.

- Postaram się - powiedziałam, bo dyskusja z nim w ogóle nie miała tutaj sensu.

- Cieszę się - odwrócił się na bok, więc mnie przy okazji też.

Dalej trzymał mnie blisko siebie. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Wiedziałam, że na pewno już nie zasnę, ale przynajmniej mogłam poleżeć przy nim. Zastanawiałam się co mam teraz zrobić. Ile razy jeszcze mam szukać nowej pracy?

Minęła jakaś godzina. Chciałam już wstać. Zaczęłam powoli ściągać z siebie ręce Yoongi'ego i przesunęłam się na brzeg łóżka. Podłączyłam mój telefon do ładowarki chłopaka i wzięłam swoje rzeczy, żeby iść się ubrać do łazienki. Jak tylko Yoongi obudzi się to jedziemy do mnie, wezmę trochę swoich ubrań i przywieziemy tutaj. To chyba dobry plan. Wszędzie był wyjątkowy spokój.

Po chwili wróciłam do pokoju chłopaka. Usiadłam na podłodze, bo daleko nie sięgał kabel i włączyłam mój telefon. Od razu zaczęły przychodzić wiadomości z pytaniem, w którym folderze co jest. Yoongi przytulił mnie od tyłu i oparł głowę moje ramię.

- Miałaś się tym teraz nie przejmować - powiedział patrząc na przychodzące wiadomości, wyjął mi telefon z ręki i położył na podłodze ekranem do dołu - wiesz co dzisiaj jest?

- Nie mam pojęcia - odpowiedziałam od razu, zgodnie z prawdą. O co mogło mu chodzić?

- Dzisiaj jest piątek - wyjaśnił - idziemy się rozerwać.

- Masz na myśli upić? - dopytałam i spojrzałam na niego nie pewnie.

- Czepiasz się szczegółów, będzie fajnie - zaczął głaskać mój policzek - pamiętaj, że obejrzałem z tobą bajkę.

- Nawet nie połowę.

- Nie ważne, oglądaliśmy i to się liczy, to jak?

- Nie mam wyboru, bo i tak mnie tam zabierzesz, co nie?

- Dokładnie - odpowiedział - ale będziemy się dobrze bawić, zobaczysz.

- Mamy sprzeczne definicje dobrej zabawy - powiedziałam i przewróciłam oczami.

Po pół godzinnym błaganiu go, żeby zawiózł mnie do domu, w końcu się udało. Stwierdziłam, że jak już jestem w domu to wezmę szybki prysznic i umyję włosy. Tak czy inaczej nigdzie nam się nie spieszyło za bardzo. Wyszłam w końcu z łazienki. Yoongi stał przed moją szafą i wyglądał jakby czegoś szukał. Wzięłam torbę i spakowałam sobie rzeczy, które zamierzałam wziąć. A Yoongi dalej stał przed moją szafą.

- Czego szukasz? - spytałam, zatrzymując się przy nim.

- Nie masz jakiejś spódnicy lub sukienki?

- Gdzieś mam sukienkę, a co?

- Pokaż.

Zaczęłam przeglądać wieszaki aż w końcu znalazłam. Przyłożyłam ją do siebie.

- Nie masz nic krótszego? - spytał, a ja pokiwałam głową na nie. Westchnął - musimy jechać na zakupy.

Uderzyłam go w ramię za tą uwagę, na co się tylko zaśmiał. Zaczęliśmy wracać do samochodu. Wjechaliśmy jeszcze po drodze na cmentarz. Do Jungkook'a. Bałam się, że Yoongi nie da sobie jeszcze z tym rady, ale nie ruszyło go to bardzo, albo udawał dobrze.

Dotarliśmy w końcu do domu. Poszłam odnieść torbę na górę. Stwierdziłam, że wejdę jeszcze do Jimin'a. Wczoraj powiedziałam, że porozmawiamy, a skoro teraz było trochę czasu to zapukałam do drzwi jego pokoju. Otworzył mi, a na jego twarzy pojawił się drobny uśmiech.

- Heeej, mieliśmy pogadać, więc oto jestem - zaczęłam rozmowę.

- Wejdź - otworzył drzwi szerzej.

W jego pokoju był na prawdę porządek, w przeciwieństwie do Yoongi'ego. Usiadłam na jego łóżku, a on oparł się o biurko na przeciwko.

~•~

Loved OnesWhere stories live. Discover now