•·7·•

221 10 0
                                    

~•~

- Chroniłem cię.

- Gdybyś na prawdę mnie chronił to byś mi o wszystkim powiedział i dalibyśmy radę razem - wzięłam głęboki oddech - ty mnie oszukiwałeś.

- Nie, ja nie chciałem - odpowiedział.

- Mark, sam zdecydowałeś dwa dni temu.

- Ale ja cię dalej kocham - łamał mu się głos.

- Ja ciebie też - odpowiedziałam - ale ty zwyczajnie kłamałeś, nie ufałeś mi, miałeś chyba rację tak będzie lepiej.

Już nie wytrzymałam i łzy zaczęły płynąć mi po policzkach. Odwróciłam się w kierunku chłopaków.

- Bambam, odwieziesz mnie do domu? - spytałam.

- Ja mogę to zrobić - wyrwał się Mark.

- Nie, miałam dużo czasu i myślałam nad tym wszystkim - powiedziałam i na niego spojrzałam co było błędem, bo on też płakał - nie chcę się na razie z tobą widywać.

- Rozumiem - odpowiedział wycierając łzy - w razie czego będę czekał na telefon.

Pokiwałam głową. Youngjae i Jinyoung pojechali z Mark'iem, a mnie odwiózł Bambam po drodze wysadzając Jackson'a. Nie zapięłam pasów tylko siedziałam z podkulonymi nogami i głową opartą o kolana. Nie zamierzałam udawać, że będzie dobrze, kiedy nie będzie.

- Jesteśmy - powiedział Bambam.

Czułam, że auto się zatrzymało.

- Dziękuję - powiedziałam podnosząc głowę i próbując się uśmiechnąć.

- W razie czego pisz do kogokolwiek - powiedział, a ja pokiwałam głową - i nie skreślaj go od razu.

- Pomyślę jeszcze nad tym - odpowiedziałam - dobranoc.

- Dobranoc - usłyszałam w odpowiedzi i wysiadłam.

Weszłam do mojego mieszkania. Zapomniałam zamknąć wcześniej, więc cudem będzie jeśli nikt mnie nie okradł. Wszystko chyba było na swoim miejscu. Spojrzałam na telefon. Tysiące wiadomości. Nie miałam na to siły w tamtym momencie.

Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać bez powstrzymywania się. Chciałam czyjejś pomocy jak nigdy, ale równocześnie nie chciałam widzieć nikogo na oczy. Starałam się uspokoić. Wziąć się w garść. Zrobić cokolwiek, mimo późnej godziny, ale czułam się bez silna i jakby cała energia, która jeszcze we mnie była, odpłynęła. Chciałam tylko, żeby ktoś mnie po prostu przytulił, a do tego czułam straszną nienawiść do siebie.

Co prawda Mark zrobił źle, ale to ja go teraz skrzywdziłam. To moja wina. On nie zasłużył na takie traktowanie. Poszłam do łazienki i stanęłam nad umywalką. Dawno tego nie robiłam, bo Mark mnie o to prosił, ale teraz w sumie co za różnica. Podwinęłam rękaw i przecięłam najpierw skórę w dwóch miejscach.

Patrzyłam, jak krew spływa wzdłuż mojej ręki. Umywalka szybko zrobiła się cała czerwona, więc włączyłam wodę. Zrobiłam jeszcze kilka kresek co i tak nie było współmierne do tego co zrobiłam Mark'owi. Chciałam iść spać i więcej się nie obudzić. Nie wiedziałem już co miałam robić. Położyłam się. Krew dalej płynęła mi po ręce. Miałam nie bać się prosić o pomoc, ale nie chcę nikomu przeszkadzać i to jeszcze w nocy. Stwierdziłam, że wezmę leki nasenne. Będzie mi prościej zasnąć. Wzięłam trzy tabletki i jeszcze czwartą dla pewności po czym się położyłam i zaczekałam aż zaczną działać. Cała się trzęsłam. Przykryłam się i cierpliwie czekałam na sen, który nawet nie wiedziałam kiedy nadszedł.

Obudziłam się gdzieś przed południem. Z pracy już mnie na pewno wywalili. Miałam trochę pieniędzy odłożonych, więc pomyślałam, że może wystraczy na razie.

Postanowiłam zająć się telefonem. Mark dzwonił wiele razy oraz najwięcej wiadomości było właśnie od niego. Zostawiłam to na później. Przejrzałam najpierw pozostałe. Nie chciało mi się każdemu odpisywać. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Z nie chęcią wstałam i otworzyłam.

- Heeeej - zawołały Łucja i Julia.

- Co wy tu robicie? - spytałam patrząc na nie w szoku.

- Nie zostawimy cię teraz samej - powiedziała Łucja wchodząc - może nie znamy się długo, ale za to dosyć intensywnie.

- Jak się czujesz? - spytała Julia wchodząc za nią.

- W porządku - skłamałam.

- Twój wygląd mówi co innego - odpowiedziała Łucja szukając czegoś w kuchni.

- Dopiero wstałam - powiedziałam.

- To idź się przebrać, zaraz idziemy na miasto - odpowiedziała Łucja opierając się o ścianę przy kuchni ze szklanką wody. Szybko się obsłużyła.

- Em ok.

Założyłam białe spodnie i bluzę. Ogarnęłam włosy, po czym wróciłam do nich.

- I cool - powiedziała Łucja podnosząc na mnie wzrok - możemy iść.

Tym razem przekluczyłam drzwi i schowałam klucze do torebki. Gadałyśmy tak zwyczajnie o wszystkim i niczym. Śmiałyśmy się z okoliczności, w jakich się poznałyśmy. Tak ogólnie to zmierzałyśmy do Rossmanna po zdjęcia. Julia chciała wydrukować kilka jej i Hoseok'a wspólnych, żeby mu je dać między innymi w prezencie.

Spędzanie z nimi czasu na prawdę dawało mi radość.

Przyjechali Hobi i Namjoon w osobnych autach, bo Łucja ze swoim boyfriendem jechała do kina, a Hoseok z Julią mieli wrócić do domu. Pożegnałam się z nimi i poszłam w swoją stronę. Wchodziłam po schodach i szukałam klucza do mieszkania, kiedy wpadłam na kogoś, więc przeprosiłam i w końcu znalazłam klucze. Spojrzałam na osobę przed sobą.

- Mark, co ty tu robisz? - spytałam patrząc na chłopaka.

- Przepraszam, że tak wyszło - powiedział podając mi misia - nie chciałem cię skrzywdzić.

- To ja przepraszam, przesadziłam wczoraj - odpowiedziałam - ale nie ważne, wracaj do domu.

- Chciałem się upewnić, że wszystko u ciebie w porządku.

- Tak, wszystko ok.

- Na pewno? - dopytał, a ja pokiwałam głową - Pokaż ręce.

- Co? Nie.

- Podwiń rękawy.

- Nie - powiedziałam znowu, a on chwycił moją rękę i sam to zrobił. Przejechał palcem po ranach, a ja spuściłam wzrok.

- Musiałaś? - spytał.

- Nie mogłam już - powiedziałam i poczułam, że oczy robią mi się mokre. Proszę, byle teraz nie płakać. Nie teraz.

- Nie rób sobie krzywdy - powiedział i mnie nieśmiało przytulił. - Prosiłem cię.

- Przepraszam - odpowiedziałam łamiącym się głosem.

- Znajdź sobie kogoś kto o ciebie zadba, dobrze? - spytał i poczułam, że jemu też płyną łzy.

~•~

Loved OnesWhere stories live. Discover now