•·34·•

151 8 0
                                    

~•~

- Kurwa, skończ mi pierdolić kazania jak wszyscy - on też zaczął na mnie krzyczeć, przez co łzy zaczęły mi płynąć jeszcze bardziej.

- Nie daję ci kazań, tylko mówię co mi nie pasuje - odpowiedziałam dalej krzykiem.

- Gówno mnie obchodzi co ci nie pasuje jak masz jakiś problem to spierdalaj i nie próbuj mnie zmieniać - powiedział chłodno. Płakałam już na dobre.

- Nie chcę cię zmienić, jedyne czego oczekuję to żebyś był szczery i uczciwy wobec mnie - odpowiedziałam, próbując opanować drżenie głosu.

- Jestem uczciwy, to ty ciągle stawiasz jakieś warunki!

- Nie stawiam żadnych warunków, myślałam, że...

- Nie obchodzi mnie co myślałaś! - dalej na mnie krzyczał. - Pomyliłem się, jesteś jednak taka jak były wszystkie, byle zaciągnąć do łóżka - uderzyłam go w twarz, ale lewą ręką, bo nie chciałam, żeby znowu leciała mu krew z rany na prawym policzku.

- Dlaczego mnie nienawidzisz? - spytałam łamiącym się głosem - dopiero wszystko było dobrze, a teraz widzisz co robisz.

- Ja co robię?! - popchnął mnie na ścianę przy której stałam - zastanów się co ty odpierdalasz, od samych drzwi drzesz na mnie mordę.

- Bo masz mnie gdzieś - odpowiedziałam ze szlochem.

- Nie mam cię kurwa gdzieś - wrzasnął i uderzył ręką w ścianę przy mojej głowie. Teraz się już serio bałam. Cała drżałam, bałam się… jego - zadzwoń, jak zdecydujesz czego chcesz.

Odwrócił się i wyszedł, zostawiając mnie samą. Nie miałam już na nic siły. Plecami zjechałam w dół po ścianie i podgarnęłam pod siebie nogi. Położyłam na nich ręce i oparłam głowę. Czułam się bezradna i bezsilna.

Co się z nim działo?

Nie miałam już do niego siły. Ciągle problemy. Mnie też w sumie poniosło, nie powinnam go uderzyć. On na pewno tak nie myślał, po prostu się bronił, bo zaczęłam na niego krzyczeć.

Słyszałam, że ktoś do mnie dzwonił, ale nie miałam siły podnieść głowy, a co dopiero wstać. Nie wiem jak długo tak siedziałam i płakałam. Zdradził mnie, ale czego innego mogłam się spodziewać? Nie wiem co ja sobie w ogóle myślałam, przecież od początku wiedziałam, że on nie zrezygnuje ze starych nawyków.

Udało mi się w końcu wstać. Miałam szesnaście nie odebranych połączeń od Łucji i akurat dzwoniła kolejny raz. Nie chciałam z nią teraz rozmawiać. Od razu zauważyłaby, że coś jest nie tak.

Nie powinnam krzyczeć na Yoongi'ego, to było tylko dolewanie oliwy do ognia, a doskonale wiedziałam, jaki on jest. Chyba za dużo od niego oczekiwałam. Nie mogłam już wytrzymać, wiedziałam, że mu obiecałam, a w zamian miał przestać palić, ale jemu to nie zrobi teraz większej różnicy. Otworzyłam szafkę w kuchni i zaczęłam szukać noża. Ręka mi się trzęsła od płaczu, ale wiedziałam, że bardzo zasłużyłam.

Łucja pov.
Yoongi wrócił wściekły, ale wyglądał, jakby płakał chwilę temu. Tae poszedł spytać co z nim, ale nic mu nie powiedział. Typowy Yoongi. Y/N nie odbierała, więc no świetnie, to na pewno miało jakiś związek ze sobą.

Tae zawiózł mnie do niej, ale mimo że waliłam w drzwi nie otwierała, więc sama weszłam. Siedziała na podłodze w kuchni, cała zapłakana i z nożem w ręce.

Ojoj, pocięła rękę. Uklęknęłam przy niej i wyrwałam jej nóż z ręki. Rzuciłam to badziewie na stół i przytuliłam ją.

- Co się stało? - spytałam cicho, głaszcząc ją po plecach.

Nic nie odpowiedziała, ale mnie też delikatne objęła. Krew jej bardzo mocno leciała, więc stwierdziłam, że najpierw jej to opatrzę. Zaczęłam szukać bandaża i chusteczek, a kiedy znalazłam spowrotem przy niej usiadłam i wzięłam jej rękę.

Szybko poszło, bo miałam okazję dosyć często zakładać opatrunki chłopakom, bo kiedyś ciągle wracaliśmy z przynajmniej jednym pobitym. Później chyba zrozumieli, że to nie tędy droga. Y/N patrzyła na mnie z zainteresowaniem, jak dziecko. Miała na ręce stare blizny. Jak tego nie zauważyłam wcześniej? Przestała już płakać.

- Powiesz mi co się stało? - spytałam znowu. Usta jej drżały i chyba chciała coś powiedzieć, ale jakby nie mogła. Postanowiłam spytać o to co już wiedziałam, może tak będzie prościej jej zacząć - to ma związek z Yoongi'm?

- Ma - odpowiedziała cicho - pokłóciliśmy się.

Zabiję go. Nie ręczę już za siebie. Do rana będzie martwy i zakopany w lesie. Wiem chyba nawet czemu się kłócili. Za nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć zaczęła mówić znowu.

- Wiedziałam, że tak będzie - patrzyła w podłogę - ostrzegałyście mnie i sama widziałam jaki on jest, nie wiem co sobie myślałam.

- To nie jest twoja wina.

- Jest, powinnam was posłuchać - znowu popłynęło jej kilka łez po policzkach. Przytuliłam ją.

- Zaufałaś mu? - spytałam, a ona pokiwała delikatnie głową.

- Myślałam, że mówił prawdę - odpowiedziała cicho.

- On zazwyczaj mówi prawdę - powiedziałam - może trochę zbyt brutalnie, ale prawdę.

Nastała cisza. Dalej siedziałyśmy na podłodze przytulone do siebie. Zauważyłam, że bandaż już jej całkiem przesiąkł krwią, ale na razie nic nie mówiłam. Chciałam, aby całkiem się uspokoiła i dopiero wtedy jej go zmienię.

Y/N pov.
Cieszyłam się, że Łucja jednak przyszła. Sama nie dałabym rady. Odsunęłyśmy się od siebie. Nie wiem, jak długo mnie przytulała i starała się uspokoić. Ściągnęła mi tamten opatrunek i założyła nowy. Siedziała teraz ze mną, byłam jej bardzo wdzięczna za to. Chciała zaproponować, abyśmy pojechały do niej, ale Yoongi tam był.

Łucja stwierdziła, że zadzwoni do Taetae zapytać, jak wygląda sytuacja, a w tym czasie mam załatwić sobie wolne na jutro. Tae jej powiedział, że Yoongi cały czas siedzi u siebie i raczej nie zmieni się to w najbliższym czasie, więc Taehyung po nas przyjedzie. Łucja pomogła mi się spakować i zeszłyśmy na dół. Było ciepło na dworze.

Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Poszłyśmy od razu do pokoju dziewczyn. Siedziała tam Julia. Wydawało mi się, że już o wszystkim wiedziała. Przytuliła mnie i nic nie mówiła, mimo że najbardziej powtarzała mi, że mam uważać z Yoongi'm. Teraz byłby idealny moment, aby to przypomniała, ale jednak nic nie powiedziała.

Łucja miała rozłożone karty na biurku. Mówiła mi o tym co stało się dwa dni temu i od tego czasu ciągle szukała strategi. Łucja powiedziała, że pójdzie się umyć, a w tym czasie ja i Julia poszukałyśmy jakiegoś filmu. Kiedy wróciła Taetae przyniósł nam kakao, a my usiadłyśmy na podłodze i przykryłyśmy się kocem. Noce były jeszcze chłodne. Zaczęłyśmy oglądać film.

———

Loved OnesWo Geschichten leben. Entdecke jetzt