Dlaczego dzisiaj w bibliotece eskortował mnie ochroniarz?

110 17 112
                                    

Ogólnie to miałam wrzucić jakiś wpis niedługo po ostatnim ekspresowym poradniku, ale nie umiałam się za to zabrać. Już myślałam, że wyszłam z wprawy i nie pamiętam, jak się pisze na laptopie, ale potem zaczęłam pisać milion maili do wykładowców i odkryłam, że dalej potrafię się podpisać z prędkością światła. I dodać wcześniej „z wyrazami szacunku". (A może ja Was nauczę pisać maile, takie prawdziwe, gdy chcecie być potraktowani poważnie? Jeśli macie w planach kiedyś iść na studia i tam pisać maile, to się przyda, bo niektórzy to się obrażą za złą formułkę. :v)

No to ten teges, ostatnimi czasy byłam naprawdę mało aktywna na Watt, zaczynało się niewinnie, stopniowo rzadszymi postami, nienadrabianiem Waszych prac, a potem już umarłam kompletnie i odpisywałam na random komentarze po paru miesiącach. xD

Ale z tą publikacją Świtu odwołanego pisałam całkiem poważnie. Myślę, że zniknęłam z Watt nie tyle przez nadmiar obowiązków (które się zaczynają teraz, a jeszcze miesiąc temu ich nie było), co przez brak wrzucanej tutaj regularnie pracy. A jako że miałam dużo czasu na myślenie (z tego myślenia zapisałam się na drugi kierunek – dlaczego? Dobre pytanie), mało chęci do pisania (ostatnim, co napisałam, to prolog Zapachu ciszy, ale dzisiaj miałam genialny sen, który muszę przekuć w powieść albo przynajmniej opowiadanie!). No, może całkiem ostatnio to pisałam „artykuł" na dwieście słów o wycieczce w góry. Dzisiaj jeszcze będę pisać o kiermaszu. I w sumie ten wstęp już jest dłuższy niż będzie ten mini-artykuł, ale tam muszę myśleć, a tu piszę, co mi przyjdzie do głowy. (Wbrew pozorom czasami zmieszczenie się w małym limicie bywa trudne).

Powracając do naszych baranów (Kto wie, o co chodzi? Będą nagrody, ale niezbyt duże, żeby nie miały efektu przeciwnego! ... Tak, miałam wczoraj wykład z podstaw psychologii. xD), czyli Świtu odwołanego, to myślę, że faktycznie będę go publikować. Dużo myślałam, mam wrażenie, że stoję w miejscu.

I... jakoś ostatnio wydanie książki w wydawnictwie przestało być moim priorytetem. Nie wiem, sama nie do końca rozumiem.

Tyle lat życia w błędzie. xD

Przyznam się Wam, że wysłałam książkę do wydawcy marzeń bez większej nadziei na odpowiedź. A, mimowolnie z niecierpliwością na odpowiedź czekając, przeprowadziłam dość ważną rozmowę (może bardziej monolog i mimo że odpowiedź była stosunkowo krótka, to niesamowicie treściwa), po której zaczęłam się wiele nad tym wydaniem zastanawiać. Uświadomiłam sobie, że ukazanie się Świtu w wersji papierowej powoduje u mnie taki lęk, że cieszę się, że nie dostałam odpowiedzi. Jakby, jest ten żal, myśl, że nie jest się wystarczająco dobrym i tak dalej, ale równocześnie na swój sposób poczułam ulgę, że hej! Jeśli za pięć lat mi się odwidzi i uznam, że to gniot, to nie ma sprawy! Internet wybaczy, że nie kontynuuję, wydawca... no, niekoniecznie.

(No, i teraz chcę być bardziej literaturoznawcą niż pisarzem. Nie wyklucza się to wzajemnie, ale... może wydawnictwo zostawię sobie na starość).

Ta-da!

Czasami sama jestem przerażona, jak drastycznie zmieniam swoje podejście i niektóre plany, wręcz decyzje. Ale tak już chyba mam...

Jeszcze wracając do publikacji Świtu odwołanego i ewentualnych spraw technicznych, to wiecie, że ja i talent plastyczny to jak UŚ i dobra organizacja – nieczęsto nam po drodze. Jeśli więc macie ochotę albo znacie kogoś, kto miałby ochotę zrobić okładkę... Płacę kasztanami Riny.

Jak już o studiach mowa, to nie mam pojęcia, co się w tym roku dzieje. Minął ledwo tydzień i dwa dni, ja mam wrażenie, że dwa miesiące. Dosłownie padam z nóg.

Ej, w sumie fajnie tak sobie napisać, co się myśli, szczególnie jak nie ma zbyt często się wygadać komuś innemu niż siostrze.

Wracając, to mamy niezłe zamieszanie. Jako że w tym roku będę studiować dwa kierunki, to potrzebuję indywidualnej organizacji studiów. W normalnym układzie idzie się po pierwszych zajęciach do prowadzącego z tabelką, żeby uzupełnił ewentualne inne zasady zaliczenia (np. zamiast 90% frekwencji wystarczy 50%) i się podpisał. Teraz trzeba pisać maile, co wydawałoby się prostsze, ale nie jest, bo długo się myśli, jak to napisać ładnie i grzecznie a równocześnie zwięźle. Wykładowcy nie odpowiadają i nie wiesz, czy myślą, czy mail się zgubił, czy cię nie lubią. W dodatku każdy ma swoją wizję, jak powinniśmy składać taki wniosek i kompletnie się to nie zgadza z wizją Samorządu Studenckiego. xD

Literki z ketchupemWhere stories live. Discover now