•·1·•

612 16 0
                                    

~•~

     Siedziałam w kawiarni czekając na Mark'a. Koniecznie chciał się spotkać, ale znając życie pewnie się spóźni, bo widziałam, że jest raid kilka przecznic stąd, a on by nie odpuścił okazji, aby zdobyć trochę XP i nowe pokemony. Ku mojemu zdziwieniu przyszedł jednak na czas.

     Wstałam, żeby się z nim przywitać. Przytuliłam go, ale od niego nie otrzymałam tego samego ciepła co zawsze.

     - Stało się coś? - spytałam wracając na miejsce.

     - Nie - odpowiedział krótko i usiadł na przeciwko mnie.

     - Więęęęc o czym chciałeś porozmawiać? - spytałam, przerywając ciszę.

     - Mogę prosto z mostu? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Widziałam smutek w jego oczach.

     - Pewnie - odpowiedziałam zmartwiona - jak zawsze.

     - Musimy zerwać - powiedział i spojrzał mi w oczy.

     - Co? - nie dotarło to do mnie - ale czemu? - zbierały mi się łzy w oczach.

     - Tak będzie lepiej - położył rękę na moim mokrym policzku - zaufaj mi, to dla twojego dobra - próbował się uśmiechnąć.

     - Ale dlaczego? - spytałam drżącym głosem - zrobiłam coś źle?

     - Oczywiście, że nie - odpowiedział - w żadnym stopniu to nie jest twoja wina, myślałem nad tym bardzo długo i przeze mnie jesteś w za dużym niebezpieczeństwie.

     - O czym ty mówisz? - spytałam, nie wiedziałam o co mu chodziło.

     - Może jeszcze kiedyś będę miał okazję ci wyjaśnić - odpowiedział i zauważyłam, że też miała mokre oczy - mam nadzieję, że zrozumiesz, przepraszam.

     - Mogę cię jeszcze przytulić? - spytałam już nie próbując nawet powstrzymywać łez.

     - Chodź - odpowiedział i wstał, wyciągając do mnie ręce.

     - Dziękuję - powiedziałam łamiącym się głosem.

     - Ja tobie też - odpowiedział - odwieźć cię do domu?

     - Nie, wrócę sama.

     - Na pewno? - dopytał.

     - Tak - odpowiedziałam. - Jeszcze raz ci dziękuję za wszystko.

     Wzięłam torebkę i wyszłam. Mimo że zbliżało się lato było dosyć chłodno. Szłam tak szybko, jak mogłam, starając się nie płakać.

~•~

Mark pov.
     Zostałem sam przy stoliku. Nie miałem innego wyboru. Mamy za duże długi, a oni mogliby zrobić jej krzywdę. Nie wybaczyłbym sobie tego. Dalej ją kochałem, ale miałem nadzieję, że chociaż jej szybko przejdzie i znajdzie kogoś lepszego ode mnie. Ukrywałem wszystko tak długo jak tylko mogłem, nawet Jackson nic jej nie wygadał, ale teraz kiedy zagrożenie było bezpośrednie nie znalazłem innej drogi. Miałem nadzieję, że jakoś sobie poradzi.

~•~

Y/N pov.
     Weszłam do domu i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.

     Bolało.

     Bardzo bolało.

     A do tego nie podał konkretnego powodu… To ja musiałam gdzieś zawinić i po prostu nie chciał tego powiedzieć. Położyłam się i analizowałam wszystko od początku szukając tego błędu. Zdążyło zrobić się ciemno na dworze, ale chciałam się przejść.

Loved OnesWhere stories live. Discover now