Rozdział.50. Kot w kurniku

69 9 13
                                    

-To dosyć nieładne mierzyć blasterami prosto w dzieci nie sądzisz Music?-Powiedział ze spokojem Ink, pokazując na wielką grupę dzieci za sobą, które widząc blastera, przestraszyły się strasznie. 

-Czy to ładnie tak robić z dzieci swoją moralną tarczę?-Odpowiedział mu Music syczącym głosem.

-Sądzisz, że dałbym ci zabić, choć jedno dziecko z tego miejsca?-Ink przeszył Musica wzrokiem i delikatnie zabrał dzieci przed sobą za siebie. 

-Czego chcesz!? Po co tu przyszedłeś?!-Krzyknął Music ze wściekłością, a niektóre dzieci przerażone zaczęły płakać. Serce mi się krajało, gdy słyszałam ich płacz. 

-Niczego nie chcę od was. Odwołaj blastery. Dzieci tylko straszysz. 

-Tak. Odwołam i potem co? Odbierzesz mi wszystko, co mam?-Ink i Music przeszywali się wzrokiem, po czym z góry zszedł Love.

Love-Co tu się dzieje? Czemu dzieci płaczą?-Gdy tylko zrozumiał sytuację, przeszył wzrokiem Musica.

Love-Music! Co ty wyprawiasz!? Odwołaj blastery natychmiast!

Music-Love zrozum! Nie mogę! Nie, dopóki on tutaj jest!-Krzyknął Music, patrząc przeszywająco na Inka, który bacznie obserwował każdy jego ruch.

Love-Nie obchodzi mnie to! Masz natychmiast je odwołać! W tym domu się nie walczy!-Krzyknął na niego ostro, a jego oko rozpaliło się jasnym różem. Music zacisnął zęby i bardzo ostrożnie opuścił blastery, sprawiając, że zniknęły.

Ink-Nareszcie. Spokojnie maluchy. Już wszystko dobrze. Ciiiii. Nie płaczcie.-Przytulił sporą grupę dzieci do siebie, tym samym odwracając się do mnie i Musica tyłem. Czułam, jak gotuje się we mnie krew. Te biedne dzieci nie wiedzą jaki potwór przed nimi stoi. Love zaś westchnął ciężko.

Love-Co cię tu sprowadza Ink? Dostaliśmy już od ciebie racje żywnościowe. A może jest jakiś problem?

Ink-Tak właściwie Love. To nie do końca jestem tu z twojego powodu. A z ich.-Wstał, puszczając pociągające nosem dzieci i spojrzał na mnie oraz na Musica. Wystraszona schowałam się bardziej za moim ukochanym, a Music staną w pozycji bojowej. Dzieci, które były przy nas, szybko się odsunęły wystraszone.

Love-A-Ale jak to? Co oni zrobili?-Zaskoczył się i zająknął, jakby trzymał u siebie jakichś zdrajców, a nie poszkodowane osoby, którym pomógł.

Ink-No właśnie nic. A i tak ciągle ciągnie się coś za nimi. Pogadajmy może Music. Co ty na to? Zachowajmy kulturę.

Music-Kultura się skończyła, gdy postanowiłeś wszystko zniszczyć i nas zabić.-Warknął na niego, drżąc ze złości.

Ink-Co? Zabić? He. Nieeee. Nie chciałem was zabijać, a przenieść was tam, gdzie powinniście być. Czyli do waszych światów.

-Ale ja nie mam zamiaru tam wracać!-Krzyknęłam na niego, chcąc rozładować stres i adrenalinę.

Ink-Tak oczywiście. He. Zdążyłem zauważyć, jak bardzo jesteś uparta.-Spokojnym krokiem odszedł od dzieci, głaszcząc najbliższe czule po głowach, po czym usiadł przy jednym z wielkich stołów. -No dalej usiądźcie. Nie mam zamiaru już was atakować. Inaczej umowa zostałaby zerwana. A nie o to chodzi.

-Umowa?-Zapytałam bardziej zaskoczona, a Music tylko bardziej się odsunął. Dzieci zaś szybko poszły do Lova.

Love-Spokojnie spokojnie. Chodźcie na górę. Muszą teraz zostać sami.-Zabrał wszystkie dzieci na górę, pilnując, aby żadne nie zostało.

Ink-Tak (T.I). Umowa pomiędzy mną a Errorem.-Music wzdrygnął się.

Music-Z-Zdradził nas. . . .

Ink-Można tak powiedzieć.-Kiwnął głową zamyślony.-Error jak zawsze nie trzyma zbyt długo z jedną osobą. To u niego normalne.

Nie mogłam w to uwierzyć. . . . Error. . . Nas zdradził? To nie może być prawda. To jakieś kłamstwo.

-N-Nie. Nie wierzę ci. To znowu twoja manipulacja. Kłamiesz!

Ink-AU Musica już nie istnieje. Error dopiął swego. Chciał zniszczyć ten świat. I to zrobił.-Musica ręce opadły bardziej i stał jak wryty, będąc wpatrzony w Inka z niedowierzaniem.

-Error nie chciał zniszczyć! Chciał poznać jego historię! Chciał poznać historię Musica!

Music-Co takiego?-Spojrzał na mnie z wyrzutem, a ja zrozumiałam . . . .że Music przecież nie miał pojęcia, do czego dążył Error.

Ink-Naprawdę w to wierzysz?-Zaśmiał się, słysząc moje słowa.-Sądzisz, że Error nie umie kłamać?-Uśmiechnął się pewny siebie, a jego oczy stały się żółte mocno na dłuższy czas. Music zaś odsunął się ode mnie, zaczynając hiperwentylować.

-Music. . . . Music spokojnie.-Wyciągnęłam do niego rękę przestraszona, jednak ten uderzył moją rękę, odsuwając się.

Music-Zostaw mnie! . . . Zostaw. . . . -Zapłakał cicho.-Dziękuję, że byłaś ze mną szczera.-Powiedział z sarkazmem i zniknął, a ja poczułam, jak serce gdzieś w środku mi pękło. Drżąc, zacisnęłam zęby oraz ręce w pięści. Spojrzałam na Inka z bólem i nienawiścią.

-Dalej jeszcze możesz się wycofać (T.I). Czekam na ciebie od bardzo długiego czasu. . . .-Jego wzrok spoważniał, a jego oczy stały się białe i puste.-Zobacz, do czego doprowadziłaś. Zobacz, gdzie doprowadził cię twój upór. Zraniłaś Musica i samą siebie oraz mnie. Zadaj sobie pytanie, czy warto dalej walczyć. Bo jak na razie każdy twój ruch i każda decyzja kończy się tragedią.

-. . . Twój spokój mnie przeraża.-Mruknęłam, a po moich policzkach spłynęły słone łzy.-To nie ja jestem tu winą a ty. To ty to wszystko powodujesz.

-Nie (T.I). To nie ja jestem tu winny. Ja tylko robię to, co do mnie należy. To ja stworzyłem Musica, to ja stworzyłem jego świat. Moim obowiązkiem jest dbać, aby wszystko było tam, gdzie być powinno. Chciałem cię po dobroci zabrać do domu. Lecz ty nie chciałaś. Poświęciłaś wszystko, co miałaś. Dom, rodzinę, swój świat, w którym żyłaś. Po co? Po to, aby pchać się do nie swojego świata i wciskać nos tam, gdzie nie powinnaś. Teraz wszyscy przez ciebie cierpią, a ty tego nie zauważasz.

-Co mam więc niby zrobić! Chcę pomóc Musicowi! Nie go krzywdzić!-Załkałam bardziej, kuląc się i obejmując rękami swoje ramiona.

-. . . . Wrócić do domu. Już nie mogę ingerować w to, co będzie się działo w waszym życiu, ale pytam ostatni raz. Czy mogę cię odstawić do twojego AU i usunąć ci pamięć?-Wyciągnął do ciebie rękę.

-. . . .Daj mi to przemyśleć. . . . Proszę.-Szepnęłam przez łzy.

-Jeden dzień. Jutro tu przychodzę i chcę znać odpowiedź.-Zniknął, a ja pogrążyłam się w rozpaczy, bojąc się o Musica. Gdzie tym razem uciekł?


********************************************

Witajcie kochani! 

Uh! Długo mnie nie było prawda? Dużo zmian wyszło w moim życiu i muszę wszystko poukładać w swojej głowie. Na szczęście ta przerwa dobrze mi przysłużyła i powracam do dalszej historii naszych kochanych bohaterów. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. 

Dajcie znać kto przetrwał całą tą przerwę oraz witam nowe osoby, które odkopią kiedyś tą książkę. <3 ~

PS:Specjalne podziękowania kieruję do:

mantine135

Gdyby nie ona nie wiem czy by wróciła mi wena do tej książki. Pisze ona małe opowiadanie związane z nią i sądzę, że mimo małych błędów zasługuje na trochę więcej uwagi. 

Tytuł książki: Anomalia

Widzisz muzykę?-Music Sans x ReaderWhere stories live. Discover now