Rozdział.30. Część.1. Oczami lisa (+16)

407 42 49
                                    


(K.O)-Twój kolor oczu. 

//UWAGA\\
Rozdział z Errorem jest bardzo wulgarny i obrzydliwy pod prawie każdym względem. Więc jest +16. 

***************************

Zszedłem na dół, słysząc cięgle w głowie słowa (T.I). "Też cię lubię." Yh. Co za brednie. Puste. Bez znaczenia słowa. Do tego na pewno kłamliwe. . . . Kto niby by mnie polubił?. . . . . . Tylko jedną osobę znam. I nie. To nie Ink. Ink by skakał na moim grobie z radości, mimo że jest moim bratem. Pieprzona pizda.   

Na dole zobaczyłem Musica nazywanego przeze mnie pianistą. . . . . Albo debilem. Obie wersje są poprawne. Widzę w jego ręce żyletkę. Ten znowu się tnie gdy (T.I) nie patrzy. Cały debil aka Music. 

-No i co robisz?-Pytam szorstko, gasząc wszystkie moje emocje po rozmowie z (T.I). Pianista wzdrygnął się i schował żyletkę do kieszeni. Skąd on to wszytko bierze? Uśmiecham się i mówię pierwsze, co mi przyszło do głowy. 

-Może mam cię teraz nazywać ŻYLETA? Bo bierzesz te żyletki z dupy. 

-Odczep się.-Warknął cicho, nie patrząc na mnie. He. Takie powszechne u osób z depresją. Zawsze unikają wzroku drugiej osoby. Chyba że nie mają za wielkiego wyboru. . . .albo chcą na kogoś patrzeć. (T.I) jakoś ciągle przyciąga jego wzrok. Zauważyłem już nie raz, jak zerka na nią, gdy ta nie patrzy. . . . . Miłość jednak jest pojebana. . . . Nigdy jej nie zrozumiem. Yh. I tym oto sposobem potwierdziłem słowa (T.I) mówiącej, że nie wiem co to miłość. Nienawidzę, gdy ktoś inny ma rację. 

-He. Jasne. Luz. Pewnie się obwiniasz za jej uszkodzenie tak?

-Ja ją prawie zabiłem, a nie uszkodziłem.-Szepcze, mocno drżąc i prawie zalewając się łzami. No i weź, takiemu wytłumacz, że to nie jego wina. 

-To muzyka Music. Wiesz dobrze, że to były wasze emocje. 

-Pytanie tylko. . . . Dlaczego były tak silne. 

-Może dlatego, że ją kochasz?-Mówię, jakby to było oczywiste.

-. . . . Nie umiem jej tego powiedzieć. A nawet jeżeli jej powiem, to mnie znienawidzi. Albo wyśmieje. Zresztą. Jaka dziewczyna chciałaby kogoś takiego jak ja?-Yh! Czemu ci dwoje są takimi Debilami? Owszem. Są uroczy, ale puści jak bębenek. . . . . He. Nieplanowany żart muzyczny.  

-A co jak jej to powiem~?-Pytam ze śmiechem, chcę już trochę zakończyć ich takie ganianie się i zaloty.

-NIE! Obiecałeś mi Error. Masz nie ingerować. . . . . Masz tylko ją chronić. Gdy ja już nie będę mógł. . . . .-A ten znowu swoje. Nienawidzę składać obietnic. Szczególnie że oboje powiedzieli to samo. Ona chce, bym nie ranił jego i go chronił, a on chce, bym nie ranił jej i ją chronił. Oni naprawdę są siebie warci. 

-Nie dam ci zginąć. Zostaw już tę żyletkę.-Warknąłem i oparłem się o ścianę koło schodów.

-I tak, mnie to czeka.

-Ale wtedy już jej nie zobaczysz. Nie spojrzysz już w jej piękne oczy koloru (K.O)-ego~.-Powiedziałem to przeciągle i pociągająco by sprawić u niego pobudzenie. Widzę jego delikatne rumieńce. He. Przewidywalne. Manipulacja jest taka zadowalająca~.

Po chwili odstawia żyletkę i niechcący przez moją buzię wychodzą słowa. 

-Wiedziałem~.

-O czym?-Pyta od razu patrząc na mnie z determinacją. Szlak. Muszę się z tego wyplątać. Nie powiem mu przecież, że dał się zmanipulować. Potem zda sobie z tego sprawę. 

-Że jednak naprawdę ją kochasz~. W końcu dla nikogo byś ot tak nie przestał się ciąć~. Jest dla ciebie wyjątkowa~.-Kłamię mu bez zmrużenia oka. Wiedziałem od początku, że dla niej zmieni się na lepsze. Udowodnił już to, robiąc jedzenie, zmuszając się do normalnej rozmowy i przyswajania kalorii. Ciekawi mnie tylko skąd on bierze tak wielką energię, aby miał siłę walczyć z Charą i jeszcze doprowadzić do remisu. He. Dalej ta zagadka jest bardzo tajemnicza.

-Tak. . . . .jest. . . . .bardzo wyjątkowa. . . . . . . Nie wiem, dlaczego tak późno to zauważyłem. Pewnie teraz mnie nienawidzi za to, co jej zrobiłem. I za resztę. Za to, że ją zignorowałem. Że się poraniłem. . . . .że widziała, jak się wykrwawiam na jej oczach. Byłem głupi. . . . .-Poleciały z jego oczu łzy. Ale ty się zdziwisz pianisto, gdy wylądujesz w łóżku z (T.I). Wypieści się tak ostro, że nawet żadnej kosteczki nie będziesz czuł. Hehe. Nie wspominają, o twoim penisie.

Zaśmiałem się w myślach. Jestem zboczeńcem. Ale jeżeli by tak sobie wyobrazić ich w łóżku. Mrrrr~. Mała skryta myszka Music i kot (T.I) rozszarpujący myszkę na strzępy. Na samą myśl przeszył mnie niemały dreszczyk emocji. Skub się Error. To i tak nie twoja bajka. Ale gdyby tak się im wbić wtedy do łóżka. . . . Dobra nie za daleko moje marzenia przechodzą. Zresztą. I tak (T.I) nie jest w moim typie. Gdybym miał z nią spędzić noc sam na sam, to by skończyła jako moje główne danie w postaci zjedzenia jej połowy duszy, a nie namiętnym seksie. 

. . . . O czym ja w ogóle myślę? . . . . . Error musisz się leczyć. Pianista płacze przed tobą, a ty myślisz o seksie z osiemnastoletnią dziewczyną. Podszedłem do niego i złapałem za ramię.

-Ej! Jeżeli ja mówię, że będzie dobrze, to znaczy, że tak będzie pianisto. Widziałeś przez ten czas, aby była na ciebie zła?

-N-Nie. Ale-.-Od razu mu przerywam, nie chcąc wymyślać kolejnych argumentów, aby go przekonać.

-No właśnie. Zanim się obejrzysz, będziecie razem.

-. . . . He. Nadzieja matką głupich.-Jak zwykle sądzi, że nadzieja do niczego go nie zaprowadzi. . . . .co tłumaczy też jego chęć opuszczenia tego świata. Nie myśl, że ci na to pozwolę głąbie. Zostajesz tu, nawet gdybym miał cię siłą wyciągać z grobu. Prowadzisz mnie do odpowiedzi a (T.I) tylko mi w tym pomogła.

-Myśl co chcesz. Ale jeżeli się nie odważysz. Stracisz ją.

-Nie odważę się nigdy.-Jak on mnie wkurwia. Zatrzymuję jednak obojętny wyraz twarzy i wzruszam ramionami. 

-Jak tam sobie chcesz. Ja idę zobaczyć czy śpi.-Poszedłem na górę zezłoszczony. Tylko utrudnia wszystko. Może tak przekonać (T.I), aby powiedziała mu, że go kocha? . . . . Jednak patrząc na jego stan, to on pierwszy musi to wyznać. Yh. Jeżeli to się nie ruszy do przodu, to będę ciągle stał w kropce. 

Zajrzałem do pokoju. (T.I) spała sobie spokojnie. I dobrze. Nie będzie mi przeszkadzać. Podszedłem i włączyłem mój panel kodowy. . . . . . . Już liczba 30 i pół, a nawet nie jesteśmy w równej połowie. Wszystko nie po mojej myśli. Muszę się sprężać. . . . .nie wiem, ile jeszcze wytrzyma. . . . .

Przyzwałem sobie kartkę i zacząłem zapisywać pomysły na przedstawienie, mając na panelu szczegółowy opis AU FlowerFell. W końcu opisanie kroków nie powinno być takie trudne prawda?


Widzisz muzykę?-Music Sans x ReaderWhere stories live. Discover now