Rozdział.52. Mruczenie kota

44 4 4
                                    

Z racji tego, że jednak są osoby które czekają na tę historię, jest ona kontynuowana. Zapraszam do czytania jak i na mojego discorda. Link w komentarzach. 

>Polecam czytać z tym dźwiękiem. ^ Jest on odgłosami Voidu.

********************************************


Idziesz szybkim krokiem na górę, by spróbować porozmawiać z Love'em, masz nadzieję, że pomoże ci znaleźć Music'a.

-Love?-Pytasz na głos, rozglądając się, gdy weszłaś na pierwsze piętro. Widzisz, jak szkielet właśnie zaprowadzał grupkę dzieci do ich pokoi. Słysząc jednak twój głos, wzdryga się i unika twojego spojrzenia. Dziwisz się jego reakcją, ale starasz się dalej z nim pomówić.

-Love? O co chodzi? Czemu mnie unikasz?-Wymijasz grupę dzieci i stajesz tuż przed Love'em zagradzając mu drogę. Szkielet wzdychając, dał krok do tyłu i pokazuje dzieciom, aby was ominęły. Te ciekawskie ostatecznie ruszyły, ale niechętnie. Starsze dzieci musiały je poganiać, by na koniec zniknęły w swoich przydzielonych pokojach. Gdy zostaliście już sami na korytarzu, zaczęła się rozmowa.

-Love? . . .-Zaczęłaś pierwsza, ale nie dał ci dokończyć. Pomachał przecząco głową, wydawał się smutny, przybity całą sytuacją, jaka go spotkała.

-Wybacz mi, ale dzisiaj musicie już iść.-Odpowiedział szybko i krótko. Jakby nie chciał przykładać do tego większej uwagi i siły.

-C-Co takiego?-Jego słowa wprawiają cię w osłupienie. Nie rozumiesz jego postępowania, był w końcu taki dobry, miły, a w następnej chwili bez większego zastanowienia odprawia cię z tego miejsca bez wyjaśnienia.-D-Dlaczego? Co złego zrobiliśmy?-Dopytujesz, chcąc znać odpowiedź, czując w swoim sercu gorycz oraz poczucie winy. Co źle zrobiłaś? Czy to na pewno twoja wina?

-Wybacz. . . . Nie chcę tego robić, ale jeżeli Ink przyszedł i to z waszego powodu nie mam wyboru.-Próbuje cię wyminąć, starając się na tych słowach zakończyć rozmowę. Zatrzymujesz go jednak, stając tuż przed nim. Znowu się cofnął i skrzyżował z tobą wzrok zmieszany.

-My nie jesteśmy żadnymi uciekinierami Love. Nie zrobimy ci krzywdy.-Starasz się go zapewnić o waszej niewinności. W końcu to nie wy jesteście tutaj podejrzani. Jedynie chcesz razem z Music'em zacząć normalne i spokojne życie.

-Wybacz. Moja decyzja się nie zmieni.-Odpowiada równie sucho co wcześniej.

-Proszę. Love. Potrzebuje pomocy. Music jest chory. Najpewniej może już robić sobie krzywdę!-Wybuchają gwałtownie z ciebie emocje. Nie możesz tak bezczynnie stać i z nim rozmawiać. Trzeba działać, a jak na razie Love jest jedyną osobą, która może ci pomóc.

-. . . . To nie jest już mój problem.-Jego słowa zimne i jednocześnie tak obojętne sprawiają, że nie dowierzasz, ta sama osoba pomogła wam w trudnych chwilach, gdy potrzebowałaś opieki oraz leków razem z Music'em. Gdzie ta sama osoba mówiła tak mądre i pouczające słowa do twojego ukochanego chłopaka. Love widząc na twojej twarzy niedowierzanie, odwrócił głowę ze wzrokiem sugerującym smutek, jak i irytację.

-Aha. . . .czyli gdy byliśmy, ranni a ty nie wiedziałeś, kim jesteśmy, to już był twój problem, ale gdy przychodzi nagle ten idiota z farbą, to nagle jesteśmy dla ciebie tylko śmieciami!?-Wybuchasz rozwścieczona. Czujesz, jak krew w żyłach ci się gotuje. Coraz bardziej odczuwasz pogardę względem Love 'a. Wzdrygnął się jednak gdy szkielet zamachnął się na ciebie, a koło twojej szyi pokazała się ostra kość. Jego zaś oko rozświetliło się różowym kolorem.

-NIGDY.-Podkreślił.-Nie obrażaj Inka w mojej obecność. Jasne?-Osłupiała wpatrujesz się w ostry koniec broni pod postacią kości. Wstrzymujesz oddech, czując jak jej ostry koniec, delikatnie wbija się w twoją skórę. Nie rozciął ci jednak jej. Jedynie delikatnie ją kuł. Nie wierzysz w słowa Love'a. Myślałaś, że jest inny, umie dostrzec kto jest dobry a kto zły. . . . Tymczasem jest taki sam jak reszta. Jak te wszystkie potwory na tym konkursie, w którym brałaś udział z Music'em. Ślepo idące za jego słowem, nawet jeżeli się nie zgadzają z jego wyborami i tak będą się słuchać.

-Dobrze.-Szepczesz, nie chcąc zostać skrzywdzona, po czym się odsuwasz, wchodząc na schody. Love również odszedł, idąc do jednego z pokoi, w których były starsze dzieci. Wolnym krokiem wchodzisz do góry w stronę pokoju, gdzie są wasze rzeczy, czujesz się jak w jakimś koszmarze, twoje nogi mocno drżą. Nie wiesz co robić. Jak znaleźć Music'a? Potrzebujesz pomocy. . . . Pomocy Errora, lecz ten już z wami nie pracuje. Chyba że Ink kłamie.

Zabierasz małą ilość rzeczy, które dostaliście od Love'a na pobyt w tym miejscu. Stare i zniszczone rzeczy przez ogień i pył już dawno zostały wyrzucone z wyjątkiem szalika Nota. Przytulasz go do siebie delikatnie i zakładasz na szyję. Wychodzisz po tym z całego budynku z małym plecakiem przewieszonym na jednym ramieniu. Jest na tyle mały, że nie ma po co zakładać go inaczej.

Patrząc przed siebie, widzisz tylko biały Void ciągnący się w nieskończoność. Widząc tę bezkresną dal, jeszcze bardziej tracisz nadzieję na to, że znajdziesz go tutaj. Czujesz się tak, jak gdyby cała historia zataczała koło. Gdzie znowu poznajesz Music'a i widzisz, jak wykrwawia się na podłodze a ty. . . Nie umiesz mu pomóc.

Nie chcesz zobaczyć tego widoku jeszcze raz, ale jak go znaleźć? Dom Music'a został wysadzony w powietrze, a w innym świecie, miejsca nie zagrzeje. Gdzie się wybrać? Jaką drogę obrać? Robisz jeden, a potem drugi krok i zaczynasz przemierzać bezkresną pustkę, nawołując Music'a. Jednak nie słyszysz żadnej odpowiedzi.

Mijają tak dobre godziny, a gdy czujesz się już całkowicie obolała i zmęczona zatrzymujesz się, by odpocząć i napić się wody, którą jeszcze zabrałaś z domu Love'a oraz cztery kanapki. Dopiero jednak teraz dostrzegasz, że to za mało. Sięgnęłaś do torby, wyjmując bluzę, którą Music dostał od Love'a i okryłaś się nią. Czułaś na niej jego zapach i co wywołało u ciebie łzy płynące z oczu pojedynczymi kroplami. Czemu ten koszmar trwał? Czemu to wszystko nie mogło się już skończyć? Zamykasz oczy, zapach Music'a mimo bólu zaczyna cię uspokajać i usypiać. Mając jego bluzę, masz złudne wrażenie, że jest przy tobie, zaczyna być ci miło i ciepło pod jego bluzą. Nawet nie wiesz, kiedy zasnęłaś wtulona w nią.


.


Nic ci się nie śniło, a gdy się obudziłaś, poczułaś lekki zapach farby. Otworzyłaś powoli oczy. Poczułaś ciepłą kołdrę na twoim ciele. Miękki materac uginał się pod twoim ciałem, utrzymując idealne ciepło. W końcu mogłaś odpocząć.
Wtem jednak orientujesz się, że wcześniej nie byłaś przykryta kołdrą a bluzą. Otwierasz gwałtownie oczy. To nie void, lecz pokój. Miał on ciemnobrązowe ściany z trochę bardziej jasnymi meblami, bardzo przestronny, łóżko składało się z białej pościeli oraz czarnego dębowego drewna, okno ustawione tuż koło łóżka miało przepiękny widok na morze. Nikogo nie było, ale byłaś pewna, że trafiłaś do tego miejsca nie przypadkowo.

Siadasz na łóżku i dostrzegasz niezgodność w swoim ubiorze. Miałaś lekką sukienkę w brązowe falbany. . . . Nigdzie nie było szalik. . . Nie miałaś szalika Nota. Nigdzie też nie było twoich rzeczy. Zdajesz sobie sprawę też, że skoro masz na sobie inne ubrania to, to oznacza, że ktoś ciebie wcześniej rozebrał i ubrał z powrotem. Na samą myśl ciarki przechodzą ci po plecach. Wstałaś powoli i cicho z łoża, podeszłaś do drzwi. Gdy jednak już miałaś za nie chwycić, klamka sama się poruszyła i drzwi uchyliły delikatnie, jakby ktoś starał się to zrobić jak najciszej by kogoś nie obudzić. Prawie krzyknęłaś, widząc w nich Inka. Na początku cię nie dostrzegł, skupiając wzrok na łóżku, gdy zorientował się, że na nim cię nie ma, jego oczach ukazały po mrugnięciu czerwony i niebieski wykrzyknik. Zrobiłaś krok w tył i dopiero wtedy cię zauważył, uśmiechając się promiennie i demonstrując swoje białe zęby.

-O! Już się obudziłaś? Świetnie. Mam nadzieję, że dobrze spałaś. Byłaś wycieńczona i postanowiłem ż-.-Przerywasz mu jednak gdy tylko otrząsnęłaś się z początkowego szoku. Na jego miejsce wkroczył gniew.

-C-Czemu ja tu jestem?!-Pytasz się go z głosem, jednoczesnym sugerując strach, jak i głęboką nienawiść do jego osoby.

-Oh. No już spokojnie. Właśnie ci tłumaczę. Jesteś tu, bo nie mogłem patrzeć, jak śpisz na tej ziemi.

-Kłamiesz. . . Zawsze kłamiesz! Z chęcią byś patrzył na moją śmierć!-Krzyczysz na niego, próbując opanować emocje. W tym momencie był dla ciebie świetnym workiem treningowym, który miałaś zamiar użyć w pełni. Przynajmniej to możesz zrobić, zanim cię zabije.

-Ciiiii. Nie krzycz. Nie trzeba krzyczeć. Nie wierzysz mi? Więc nie wierz. Ja wiem swoje.-Odpowiada dalej swoim irytującym, przesadnie troskliwym głosem. Brzydziło cię to. Nie chciałaś go dotykać. A myśl, że spałaś w jego łóżku, budzi w tobie niesłychane mdłości. Już nie wspominając, że Ink cię najpewniej też przebierał.

-Czego chcesz?-Pytasz, zaciskając ręce w pięści tak mocno, że twoje paznokcie wbijają się boleśnie w skórę.

-A czy to nieoczywiste? Twojej odpowiedzi. Chodź ze mną. Odstawię cię do domu. Będziesz już bezpieczna. Bez zmartwień. Bez bólu. Zaznasz spokoju. Widzę, że bardzo już tego potrzebujesz.-Odpowiadał szybko, jakby chciał pokazać tylko te najlepsze rzeczy w jego planie, a reszta go nie obchodziła. Wyciągnął do ciebie ufnie rękę, a ty aż odskoczyłaś o krok, bojąc się, że gdy tylko go dotkniesz, znikniesz i już nigdy tu nie wrócisz.
-Zaufaj mi (T.I). Chociaż ten jeden jedyny raz.-Patrzysz na jego delikatny i czuły uśmiech. Jego lekkie i wręcz teatralne ruchy ciała. Tak strasznie cię to odpycha, ale jego słowa, tak gładko się wyrażał, że można było odnieść rażenie, że to tylko błahostka. Lekka i niezobowiązująca formalność do zrealizowania. Chciał owinąć cię sobie wokół palca. A ty przez brak sił masz ochotę ulegnąć. Twoje ciało staje się milion razy cięższe, a z twoich oczu poleciały łzy, których nie kontrolowałaś. Zdawałaś sobie sprawę, że tobą manipuluje, starałaś się z całych sił, aby nie ulec, ale jednocześnie z każdą chwilą było to coraz trudniejsze, im bardziej mówiłaś sobie w myślach, że nie możesz się poddać.

-(T.I)? Czemu płaczesz? Wszystko dobrze? Coś cię boli?-Podszedł do ciebie jeszcze bliżej i kucnął przed tobą. Mocniejszy zapach farby uderzył w twoje nozdrza. Złapał cię delikatnie i obejmując cię powoli, przyciągnął cię do siebie, głaszcząc twoje plecy, a ty nie byłaś w stanie się bronić. Załkałaś znowu, jak jego ciepłe dłonie zamykają się na tobie. Jakbyś utknęła w gorącej pułapce. To nie było bezpieczne ciepło, lecz zabójcze. Tak jakby to była podpalona benzyna lub olej, stałaś sztywno, nie obejmując go ani się nie wtulając w niego.



-Już ciiiiii~.-Ciepły głos szepnął do twojego ucha, bardziej cię paraliżując.


-Jesteś ze mną już całkowicie bezpieczna. Nie martw się już~.

Zajmę się tobą~.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 07, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Widzisz muzykę?-Music Sans x ReaderWhere stories live. Discover now