Rozdział.15. Gdy błędy mają fatalne skutki.

631 56 116
                                    

(T.O)-Twój obiad. (To co przygotowałaś do jedzenia.)

********************

Co ciekawe z całkiem dużą łatwością udało ci się ugotować (T.O). Czujesz po zapachu, że jest smakowite. Jak to odbierze Music? Masz nadzieję, że zje przynajmniej trochę. Czekałaś i czekałaś. . . . . . I dalej nic. . . . Nie chciałaś jeść sama. Z zaniepokojeniem złapałaś za ciepłe ubranie dla siebie, zabrałaś telefon od Errora i wyszłaś na dwór, zabierając klucze. Tym razem nie miałaś zamiaru go nie znaleźć. Do tego nie było zamieci i widać jak na tacy trochę zlodowaciałą główną drogę. Zaczęłaś iść żwawo i szybko. 

Po jakimś czasie doszłaś do miasteczka tętniącego życiem. Można było dużo kupić, pamiątki, czekoladki, warzywa, owoce, wszystko. Zobaczyłaś nawet szkołę muzyczną. Mówisz powiedzieć Musicowi, aby cię tam zapisał. Szłaś szybko, podziwiając otaczający krajobraz. Spostrzegłaś nagle. . . . Czarnego kruka. Niechybnym okiem obserwował cię uważnie, co cię trochę dziwiło. Przypominasz sobie słowa Errora. "Uważaj na kruka". Twój oddech przyśpieszył. Ptak ewidentnie nie spuszczał cię z oczu. Zignorowałaś go i poszłaś dalej. . . . Usłyszałaś tylko trzepot skrzydeł.

Spojrzałaś gwałtownie w miejsce, gdzie był ptak, ale ten zniknął. Rozglądasz się w górze zaniepokojona, lecz nic nie widzisz. Odwracasz się z powrotem na wprost i 2 metry dalej widzisz go. Wgapionego w ciebie. . . . . . Nie miał jednego oka, dopiero teraz to zobaczyłaś. 

-K-Kim jesteś?-Mówisz do kruka zaniepokojona i cofasz się powoli do tyłu. Odpowiedział ci tylko zimnym i bez uczuciowym "KRA!". Wzbił się w górę, przelatując nad twoją głową. Zabrakło milimetrów, aby podrapał twoją twarz pazurami. Schyliłaś się jednak, zasłaniając rękami głowę. Uciekłaś szybko przed siebie. Słyszysz trzepot skrzydeł za sobą, a potem. . . . Kroki. Bardzo szybkie kroki. Przyspieszyłaś bieg. Potknęłaś się jednak o coś. Czujesz, jak coś oplata cię za nogę. Obślizgłe. Ciarki cię przeszyły. Krzyknęłaś wystraszona i gdy spojrzałaś na oprawcę ten gwałtownie. . . . . . . Coś czarnego przedziurawiło cię na wylot. . . . . . . . .

-Odejdź.-Usłyszałaś tylko i . . . . . .


Obudziłaś się. Leżałaś na kanapie, dysząc. Wstałaś, rozglądając się szybko. Zobaczyłaś, że jedzenie jest gotowe i nie ostygło nawet.

-C-Co się dzieje?-Powoli uspokajasz oddech. Czyżbyś po prostu zasnęła, a to był zwykły koszmar? Ale niby, kiedy zasnęłaś? Nie przypominasz sobie, byś nawet siadała na kanapę. Wstałaś, ubrałaś się w ciepłe ubranie i zabierając klucze oraz telefon od Errora wyszłaś na dwór. . . . Tak samo nie było śnieżycy. Poszłaś na miasto i dalej to samo. Jakbyś wszystko widziała od początku. Uszczypnęłaś się, lecz nie obudziłaś się. To nie jest sen. Doszłaś do miejsca, w którym był kruk. . . . I znowu tam był. Jednak tym razem. . . . Niezbyt zwracał na ciebie uwagę. Dziobał coś na płocie, na którym siedział. Wzięłaś śnieg i robiąc z niego kulkę, rzuciłaś w ptaka. Ten się tylko spłoszył i odleciał, unikając śnieżki. Przeleciał się trochę dalej i usiadł na gałęzi jednego z drzew. Miał oboje oczu. To nie ten kruk, którego widziałaś we "śnie". Z westchnieniem poszłaś dalej. 

Doszłaś do miejsca, gdzie upadłaś. . . . . Widzisz. . . . . . . Kopnięty kamień? Rozglądasz się szybko i nieopodal widzisz. . . . . Ślady i krew. Rozglądasz się jeszcze zaniepokojona, ale. . . .to wszystko. Poszłaś za śladami. Może ktoś potrzebuje pomocy?

Szłaś głęboko w jakiś las. W końcu ślad się urywał. Trochę niezrozumiale rozglądasz się, gdy ktoś. . . .złapał cię za rękę i przyszpilił do drzewa. Poczułaś ostrze na gardle i pisnęłaś wystraszona. Zobaczyłaś. . . . . Dziewczynkę? Ona również, gdy cię zobaczyła, była zaskoczona. 

-Co ty tu robisz?-Zapytała, za nim cokolwiek powiedziałaś.

-A kim ty jesteś?

-Nie twoja sprawa.-Osz ty. Więc tak ona się do ciebie zwraca?

-Więc nie twoja sprawa co ja tu robię.-Dziewczyna jednak tylko się zaśmiała. 

-He. Twardziela co? Już cię lubię.-Uśmiechnęła się trochę dziwnie. Zabrała nóż. Przyjrzałaś się jej lepiej. Czarny sweter z czerwonymi dwoma pasami na brzuchu. Widać, że o wiele za duży ten sweter. Do tego czarne buty. Miała dziwną szarawą skórę. Mocne rumieńce na policzkach i czerwone oczy.

-Więc jak się nazywasz?

-Chara. Ale mów mi po prostu Player. Chara to tylko mój nick.-. . . . . Zaraz co?!

-O czym ty gadasz?-Ona się zaśmiała. 

-To zbyt skomplikowane dla twojego małego móżdżka. Nie chce mi się nad tym rozpisywać. Jesteś anomalią. Nie powinno cię tu być. Ale no cóż. Jak widzę, niektórzy nie chcą, byś odchodziła. Hehe. Zabawne. Virus się bardzo napracował.

-Kim jest Virus?-Usłyszałyście nagle głos. . . .  Errora. 

-Nie powinno cię to obchodzić. 

-Ohoho. Idzie następny wirus. Ja będę spadać. 

-NIGDZIE NIE PÓJDZIESZ!-Zanim Player cokolwiek zrobiła, złapały ją żyłki. Zobaczyłaś w jej oczach gwałtowny strach. Nie chciałaś, by ją skrzywdził. Złapałaś ją szybko za rękę. Error jednak był silniejszy i żyłkami wciągnął cię i Player do jakiegoś białego świata. Nic tam innego nie było. Po prostu biel. 

-Gdzie my jesteśmy?-Pytasz, nie rozumiejąc nic. 

-Error! Nie baw się w anty-wirusa! Oboje wiemy, że to bez sensu.-Error nagle pojawił się przed nią, łapiąc ją za szyję i podciągając do góry.

-JUŻ DAWNO POWINIENEM CIĘ ZABIĆ.

-Hehe. J-Jeszcze długo się p-przy tym namęczysz.-Trzyma mocno jego ręce. 

-Miałaś wielki zakaz tu wchodzić!-Rzucił nią o podłogę. Player zaczęła się glichować mocno. 

-Nie jesteś moim szefem. Rządź sobie całą tą bandą, która myśli, że ma cię w garści! Nie mną!

-Mogłaś więc tu nie przychodzić. 

-TO, CO ROBICIE, JEST NIE LUDZKIE!

-Nie jesteśmy ludźmi.-Pstryknął nagle, a z ziemi wyleciał cały zielony paw. Emanował on światłem i gwałtownie wleciał w Player, znikając w niej. Dziewczyna glichowała się jeszcze bardziej. . . . i zniknęła. Error westchnął cicho.

-Co to miało być?-Szepczesz cicho, a Error dopiero teraz zwrócił na ciebie uwagę. Spoglądał pytająco. 

-CO TO MIAŁO BYĆ!?-Wydarłaś się na niego, na co ten aż podskoczył.

-Nie twój interes. 

-NIBY DLACZEGO!? DLACZEGO WIDZIAŁAM KRUKA! DLACZEGO ON NIE MIAŁ OKA!? KIM ONA BYŁA!?

-ZAMKNIJ SIĘ!-Westchnęłaś poirytowana i wstałaś. 

-Jesteś hujem, cwelem i wariatem Error.-Walnęłaś mu prosto z mostu, na co Error nie wytrzymał i gwałtownie strzelił ci z pięści. Aż cię zamroczyło i upadłaś, na kolana dysząc.

-Może jednak Player ma rację, może to wszystko bez sensu. A może jednak nie. Może po prostu powinienem cię zabić.-Mówił. . . .nad wyraz spokojnie. Spojrzałaś na Errora który miał puste oczy. Za nim było. . . . . . Chyba z milion tych porąbanych strzelających czaszek. Zatrzęsłaś się, nie mogąc oderwać wzroku.

To koniec. . . . . . .



Widzisz muzykę?-Music Sans x ReaderOnde as histórias ganham vida. Descobre agora