Rozdział.1. Gdzie jestem?

2.2K 100 147
                                    

(Jeszcze raz podkreślam. Książka nie jest odpowiednia dla wszystkich. Osoby o słabych nerwach nie powinni ją pod żadnym pozorem czytać. Książka w dalszej części będzie miała krwawe barewne opisy i sytuacje +18. Czytasz na własną odpowiedzialność.)

(T.I)-Twoje imię.

(I.K)-Imię kolegi.

(I.W.D)-Imię wrogiej dziewczyny (tak wiem jak to brzmi. XD po prostu twój wróg numer jeden.)

-----------------

Zbierałaś się właśnie do sklepu. Zebrałaś odpowiednią kwotę pieniędzy i właśnie miałaś kupować sobie albo gitarę, albo keyboardzie. Wyprowadziłaś się od razu od rodziców, gdy tylko doszła ci osiemnastka. Rodzicie, coś tam kręcili nosem, ale postanowili dać ci odejść i dostarczają ci jakieś tam sumy pieniędzy na studia.

Dzisiaj była sobota. Więc cały dzień wolny. Gdy wyszłaś z bloku i pokierowałaś się do sklepu muzycznego, pod rodzę, spotkałaś swojego kumpla (I.K). Poznałaś go na jednej z lekcji i mogłaś śmiało powiedzieć, że to twoja bratnia dusza. Tak samo uwielbia muzykę, gra na keyboardzie i jego charakter był bardzo podobny do twojego. Tylko jedno was różniło. Miał zamiar tworzyć muzykę i ambienty do gier, a ty wolałaś albo tworzyć muzykę do seriali, albo grać na scenie w duecie z jakimś zespołem.

-Hej (T.I)! Gdzie idziesz?

-Do sklepu muzycznego. Idziesz ze mną?

-Chętnie. Będziesz wybierać sobie instrument?

-Tak. Co więcej, dzisiaj jakiś kupię!-Oznajmiłaś dumnie pełna szczęścia.

-To super. Chętnie zobaczę, jak wszystkich zmiatasz swoimi piosenkami.-Zaśmiał się.

-Weź, przestań. Inne osoby są ode mnie o wiele lepsze.

-Niby kto?

-No. Na przykład (I.W.D). Ona o wiele lepiej gra i w ogóle. Ma lepsze oceny.

-Ty sobie jakieś jaja robisz. Ona jest pierwsza od końca.

-Aj idź ty. Nie masz SŁUCHU.-Zaśmialiście się razem.

-A muzykę jakoś umiem tworzyć no co za dziwny fart.

-He. Dobra koniec, bo jak wejdziemy do sklepu, to będą się na nas dziwnie patrzeć.

-Dramatyzujesz. Wejdziemy jak prawdziwi rockowcy. Z buta wjeżdżam!-Zaśmialiście się znowu.

-Już na wstępie by nas wyrzucili, bo by pomyśleli, że zaraz coś odwalimy.-Szybko doszliście do sklepu muzycznego. (I.K) otworzył ci jako pierwszy drzwi, dając ci wejść do środka.

 -A ty co ty taki miły się zrobiłeś co?

-Nie. Po prostu nie chcę, aby mnie jako pierwszego uderzyli gitarą w głowę.-Zaśmialiście się znowu i nagle zobaczyłaś wielki niebieskawy fortepian w jednym z kątów budynku.

-EJ! Patrz!-Podbiegłaś szybko do fortepianu już zapatrzona w piękny i estetyczny kolor. Jednak kartka na nim jasno mówiła, aby nie dotykać.

-Piękny prawda?

-Tak. . . . ale u ciebie w domu się nie zmieści.-Zaśmiał się (I.K).

-Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne.-Mówisz poirytowana.-Gdybym miała dom jednorodzinny, wszystko by było inaczej. Mogłabym na takim grać codziennie.

-Ta jasne. Prędzej byś na nim leżała i mówiła "ach. Jaki on jest cudny, wezmę z nim ślub".-Śmieje się, dogryzając ci specjalnie. Postanawiasz mu też zrobić na złość.

Widzisz muzykę?-Music Sans x ReaderWhere stories live. Discover now