64 - Nawiązane po drodze przyjaźnie

87 7 0
                                    

- Że co ten zasraniec powiedział o mojej świętej pamięci mamusi najukochańszej?!

Taehyung zamrugał, skutecznie wytrącony z rytmu przez swojego różowowłosego towarzysza, który teraz wpatrywał się w niego z nieopisanym wyrzutem w oczach.

Zupełnie jakby to on był tu winny.

- Że była takim milfem, że on nawet nie - powtórzył beznamiętnie. Postarał się włożyć w te słowa tak mało uczucia jak to tylko możliwe. Dla własnego dobra. - Wiesz co, czuje się z tym naprawdę źle, jak tak teraz na nich patrzę - wymamrotał, chcąc jak najszybciej zmienić temat.  - Może powinniśmy im powiedzieć...

- Co ty, oszalałeś?! - niemal natychmiast zganił go Jimin. - Musimy teraz przede wszystkim grać na zwłokę, nie ma czasu na sentymenty.

Tae westchnął ciężko i przeniósł wzrok na znajdujący się w pobliżu fabryki niewielki, sosnowy zagajnik, po którym kręcili się właśnie goście weselni i szukali obiecanych im nagród.

Wraz z Jiminem powiedzieli wszystkim, że zaplanowali dla nich grę w poszukiwanie skarbów. Miała ona polegać na tym, że gdzieś pomiędzy drzewami został ukryty skarb, a kto znajdzie go pierwszy, ten wygrywa. Towarzystwo było już nieco pijane, więc niemal wszyscy chętnie rzucili się na poszukiwania. I nawet kółko plotkujących pań domu, którym nie chciało się biegać po jakichś skarpach nie wiadomo gdzie przy czterdziestu stopniach na plusie przeniosło się ze swoimi ploteczkami na skraj zagajnika, aby pozostać w centrum wydarzeń.

Cała operacja zdawała się przebiegać wręcz doskonale. W końcu udało im się sprawnie odciągnąć wszystkich gości od fabryki tak, że nie groziło im już z tamtej strony niebezpieczeństwo. Co zatem stanowiło problem?

Żadnego skarbu nie było.

Kilkadziesiąt osób od blisko kwadransa w najlepsze biegało po lasku i szukało skarbu, który nie istniał. Tymczasem Jimin i Taehyung przetrząsali sieć, usiłując znaleźć jak najwięcej wskazówek, które mogłyby pomóc im odnaleźć znajdującą się w fabryce tajemniczą maszynę. Jak na razie z podobnym skutkiem.

No i była jeszcze jego nadopiekuńcza mama.

- Wziąłbyś dołączył do tego ich polowania na skarby - zachęcała go nieustępliwie. - Poruszał się trochę, świeżym powietrzem pooddychał. A nie ciągle tylko przy tym komputerze siedzi.

Jimin z trudem stłumił śmiech.

- Mamo... - jęknął Tae, odwracając się od ekranu.  - Robię teraz coś bardzo ważnego, okej? - Musiał zlokalizować tę głupią maszynę i wyłączyć ją jakoś, zanim ich wszystkich pozabija. - Nie przeszkadzaj mi teraz, proszę...

Jego mamy ani trochę to jednak nie wzruszyło. Wsadziła dłonie pod boki, z dezaprobatą kręcąc głową.

- Niepokoi mnie, ile czasu spędzasz ostatnio przed komputerem, mój drogi.

- Na tym przecież polega moja praca, nie pamiętasz?

- Ciągle tylko jakieś wymówki, żeby wgapiać się w te ogłupiające urządzenia... - stwierdziła z niezadowoleniem. - I odgarnij od czasu do czasu tę grzywkę, bo ci do oczu wpada.

Przy akompaniamencie złośliwego chichotu Jimina, przejechała mu ręką po włosach i odgarnęła je do tyłu.

- Mamo! - Sfrustrowany, wyrzucił dłonie do góry. - Robię tu coś, nie widzisz?!

- Widzę właśnie, kochanie... - oświadczyła w pasywno-agresywny sposób jego mama, po czym odeszła z powrotem do koleżanek. - Właśnie widzę... - mruknęła jeszcze, kręcąc głową.

✔| randka ze śmiercią | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz