30 - Bardzo poważny research

212 22 16
                                    

- Dobrze! - usłyszał nagle Taehyung i aż podskoczył, omal nie wypuszczając z ręki telefonu. - Niech przepływa przez ciebie nienawiść... Daj się jej ponieść... - Odwrócił się i ujrzał przyczajonego tuż za nim Jungkooka, który przycupnął na oparciu fotela. Z narzuconym na głowę szerokim, czarnym kapturem wyglądał zupełnie jak mroczny lord sithów. - A teraz jego też zablokuj. - Chudym, zakrzywionym palcem wskazał na ekran i wyświetlającą się na nim jego rozmowę z Namjoonem. - I odtąd razem będziemy rządzić galaktyką!

- Daj spokój. - Tae zmarszczył brwi i uśmiechnął się, rozbawiony tą niedorzecznością. - Nie zamierzam go blokować.

- Niech tak będzie, Jedi.

Westchnął ciężko i chwycił za rękę swojego niepocieszonego towarzysza, który już zsuwał się z wąskiego oparcia, aby rozpłynąć się w mroku nocy o godzinie dziesiątej rano czy coś w tym stylu.

- Wiem, że mam zbyt miękkie serce... - powiedział, pocieszająco ściskając jego dłoń. - Ale nic na to nie poradzę. Choćbym chciał, nie potrafię zbyt długo gniewać się na innych.

Jungkook przeszedł dookoła fotela, aż w końcu stanął naprzeciwko niego. Pochylił się i zawisł nad nim, dłonie położył na oparciu po obu stronach jego głowy. Tae spojrzał na niego. Uniósł brwi, jakby rzucając mu nieme wyzwanie.

Choć prawdę powiedziawszy, nie był do końca pewien, jakie miałoby ono być.

Przez te parę dni kiedy mieszkali razem, jego nowy współlokator dość często odstawiał nad nim najróżniejsze akrobatyczne pozy. Jak również czaił się po kątach z przysłoniętą przez kaptur twarzą, wciskał w najrozmaitsze zakamarki niczym kot i przemykał bezszelestnie między pokojami tak, że nawet Taehyung ze swoimi super wyostrzonymi zmysłami nie zawsze był w stanie w porę go dostrzec.

- Po prostu nie chcę, żebyś wrócił do nich tylko po to, by te niewdzięczne szmaciury znowu cię zlewały - stwierdził w końcu Jungkook, przeszywając go wzrokiem. - Powinni okazać ci nieco szacunku. I wdzięczności za to, co jak dotąd dla nich zrobiłeś.

- E tam! - prychnął, usiłując przybrać beztroski ton głosu. - To przecież nic takiego...

- Dbałeś o to, by zbytnio się nie przemęczali. Przynosiłeś im jedzenie do pracy. Targałeś po łazienkach i cuciłeś, nie zadając zbędnych pytań. Znając ciebie, na pewno chciałeś zadać całe mnóstwo zbędnych pytań. Co tam, chciałeś przecież zostać jednym z nich, żeby tylko jakkolwiek ich odciążyć! Pamiętasz jeszcze, co ci wtedy odpowiadali? Bo ja tak. Dobrze pamiętam jak pisałeś, że wyślesz mi swoje nagie zdjęcia, bo ja "przynajmniej jeszcze cię chcę".

Taehyung wytrzeszczył oczy. To przecież było kompletnie wyrwane z kontekstu! Poza tym od tamtego czasu sporo się zmieniło. W końcu teraz on też miał supermoce i wreszcie mógł być taki jak oni. A nawet jeszcze lepszy.

- Napisał, że mnie potrzebują! - jęknął, próbując się usprawiedliwić. - I że przez cały czas miałem rację. A to dwie najcudowniejsze rzeczy, jakie facet może usłyszeć!

Jungkook nie odpowiedział. Zacisnął usta, wsadził ręce do kieszeni i oddalił się, równie bezdźwięcznie jak zwykle.

Tae zdusił w sobie odruch, żeby za nim pójść. Zdążył się już przekonać, że to nie miałoby większego sensu. Jego przyjaciel wróci do niego wtedy, kiedy będzie miał na to ochotę. I ani odrobinę wcześniej.

W międzyczasie zerknął na ekran telefonu. I gdy przekonał się, że Jimin nadal nie odpisał na jego wiadomość (wciąż informował go o posunięciach mafii i o tym, jak bardzo nie szło im znajdowanie Jungkooka), zajął się tym, co zaprzątało większość jego myśli przez ostatnie dni. Poszukiwaniem informacji na temat ludzi z mocami, aby móc lepiej zrozumieć wszystkie te dziwne rzeczy, które się z nim ostatnio dzieją.

✔| randka ze śmiercią | taekookDär berättelser lever. Upptäck nu