53 - Alle warten auf das Licht

87 7 0
                                    

//tytuł rozdziału to dosłownie "wszyscy czekają na światło"

//trochę wcześniej

Gdzie bym był, gdybym był nimi... - myślał na głos Hoseok, przemierzając pusty korytarz instytutu w poszukiwaniu jakiejkolwiek wskazówki. - A co jeśli każdy z nich jest teraz w innym miejscu? Jak wtedy ich odnajdziemy?

Jungkook jedynie westchnął cicho i przewrócił oczami. Gdyby udało im się odnaleźć kogokolwiek, pozbyliby się przynajmniej wrażenia, że przez ostatnie kilkadziesiąt minut nic tylko kręcą się w kółko.

Jeszcze w samochodzie obaj nałożyli na siebie kapelusze i okulary przeciwsłoneczne dające im co najmniej +50 do sneaku. Zapakowali też do plecaków parę rzeczy, które mogą im się przydać podczas ich poszukiwań. Sirens rzeczywiście mieli doświadczenie w podobnych misjach i cały niezbędny ekwipunek mieli już ze sobą w swoim Fordzie Anglia.

A kiedy tłum naukowców, który wcześniej wyszedł na zewnątrz na widok ich wyjątkowego pojazdu, nareszcie powrócił do środka, oni udali się ich śladem i również weszli do instytutu.

Przeszukiwanie kolejnych pomieszczeń w poszukiwaniu ich przyjaciół szło im bardzo, bardzo sprawnie. Hoseok odkręcił przyniesiony ze sobą w plecaku bidon z wodą i wsadził do niego rękę. I chodził tak z ręką w bidonie, jednocześnie śpiewając w myślach piosenki. W ten sposób uprawiał jakąś pokręconą formę echolokacji, która należała do jego supermocy. To było bardzo dziwne, kiedy jego głos był słyszalny praktycznie bez przerwy, ale usta ani trochę mu się nie poruszały. A potem w ten sam przyprawiający o ciarki sposób mówił mu, w których pomieszczeniach ktoś się znajduje, a które pozostają całkiem puste.

I choć z początku Jungkook ani trochę mu nie wierzył, z czasem okazało się, że jego towarzysz za każdym razem miał rację. I nierozsądnie byłoby go dłużej ignorować.

Dostanie się do pomieszczeń, w których akurat ktoś przebywał, również nie stanowiło dla nich większego problemu. Dość prędko dowiedzieli się, że w nocy doszło akurat do jakiegoś poważnego włamania i wszystkie zabezpieczenia budynku zostały podczas niego dezaktywowane. I że do tej pory ich nie przywrócono. Popędzili więc do łazienki, gdzie przebrali się w znajdujące się w ich plecakach ciemnoniebieskie kombinezony. Udając obsługę techniczną, mogli w takiej sytuacji wejść praktycznie gdzie tylko chcieli.

Niestety mimo że sprawdzili już chyba wszystkie pomieszczenia, wciąż nie mieli pojęcia, gdzie mogliby znajdować się ich przyjaciele. Próbowali pisać do nich, ale żaden nie odpisywał. Więc jak do tej pory błądzili po omacku przy akompaniamencie o wiele za głośnych myśli Hoseoka.

A co oni właściwie robili w tym instytucie? - zapytał, kiedy w kolejnym laboratorium znaleźli jedynie myjącą podłogę sprzątaczkę z słuchawkami na uszach. Jungkook zastanawiał się, gdzie ci wszyscy naukowcy się podziali, bo po drodze spotkali ich może z kilkunastu. - Wiesz coś o tym, dokąd zwykle chodzili?

Wzruszył ramionami. Taehyung nigdy nie mówił mu, co tu robili. Ani w jakie miejsca chodzili. Podobno nie wolno mu było mówić takich rzeczy. Jungkook zawsze uważał to za sporą przesadę, no bo co to niby za różnica. Ale teraz zrozumiał.

Gdyby tylko wiedział cokolwiek o ich życiu w instytucie, w mgnieniu oka by ich odnalazł i byliby już w drodze powrotnej do domu. A tak to nawet w sytuacji, w której zabezpieczenia budynku mające chronić go przed intruzami zostały całkowicie skompromitowane, Hobi śpiewał jakieś arie, dzięki którym w mgnieniu oka znali plan budynku, oni dwaj wciąż błąkali się jak we mgle.

No weź - ponaglał go Hoseok, nadal odzywał się w ten swój przerażający sposób. Jungkook starał się na niego nie patrzeć. Tak długo jak nie patrzył, wszystko było w porządku. - Nie mów, że kompletnie nic nie wiesz. To o czym wy niby ze sobą rozmawialiście?

✔| randka ze śmiercią | taekookWhere stories live. Discover now