35 - Dachowe akrobacje

169 18 6
                                    

- Tak sobie myślę... - powiedział Taehyung, zerkając w boczne lusterko. - Zarówno syrenki jak i ja doświadczyliśmy czegoś w rodzaju przyciągania, co nie? Oni od jeziorka, no a ja od ciasteczka. Całkiem jakby one same chciały w nas wejść...

- Brzmi przerażająco - mruknął beznamiętnie Jungkook. Od paru minut przełączał stacje w radiu i żadna mu się nie podobała.

Tae włączył kierunkowskaz, po czym skręcił w boczną uliczkę. Lada chwila będą pod jego blokiem. To dobrze. Było już późne popołudnie i powoli zaczynał robić się głodny.

- Może to dlatego nie zginęliśmy. Bo moce w jakiś sposób wybrały nas i nie pozwoliły nam umrzeć. - Przeniósł wzrok na uparcie grzebiącego w radiu towarzysza. Wzdrygnął się mimowolnie, kiedy tamten bezlitośnie przełączył stację, na której leciała akurat piosenka Beyonce. - A ty co o tym wszystkim myślisz?

Od kiedy wyszli od Marii, Jungkook był dziwnie milczący. W sensie jeszcze bardziej milczący niż zwykle. Opowieść Yoongiego zdawała się naprawdę go poruszyć. Być może skojarzyła mu się z jakąś dawno zapomnianą traumą z dzieciństwa.

Postanowił zapytać go o to, on jednak od razu zaprzeczył.

- Nie mam żadnych traum z dzieciństwa - stwierdził obojętnie.

- Niemożliwe. - Taehyung uniósł głowę. - Każdy jakieś ma. Nawet ludzie z nudnymi, przepełnionymi bezpieczeństwem i troską najbliższych życiami.

- Ja nie mam.

- Ale w tej chwili coś wyraźnie cię dręczy.

Spojrzał na niego i delikatnie chwycił go za rękę zapewniając, że nie ma się czego wstydzić.

- Po prostu przypomniało mi się jak... - Jungkook urwał, zaciskając usta. - No wiesz... ty też. Pewnie sam tego nie pamiętasz. Ale ja widziałem wszystko. I to naprawdę okropne patrzeć jak ktoś, kogo... na kim ci zależy...

- Och.

Jungkook nie musiał mówić nic więcej. W jednej chwili zrobiło mu się okropnie głupio, że o nim nie pomyślał. Nie pomyślał, że opowieść Yoongiego musiała przypomnieć mu o tym, jak sam godzinami czuwał przy Taehyungu, podczas gdy mordercze ciastko zbierało na nim swoje krwawe żniwo.

On pamiętał z tego jedynie urywki. A najgorsze to podobno w ogóle go ominęło. Nie był wtedy nawet przytomny. Tae był więc zajęty analizą tej historii z bardziej naukowego punktu widzenia. A istnienie pewnego rodzaju więzi pomiędzy nimi a czymś, co obdarzyło ich mocami, stanowiło całkiem dobry punkt wyjścia dla próby wyjaśnienia dlaczego akurat oni je dostali.

Ktoś, komu ciastko zostało podane siłą nie mógł mieć z nim przecież podobnego połączenia co on, który odnalazł je jakimś wyjątkowo szczęśliwym zrządzeniem losu. Pośród całego zwału innych potencjalnie śmiercionośnych przedmiotów dostrzegł akurat to niepozornie wyglądające ciasteczko. Akurat wtedy, kiedy był niesamowicie głodny i zjadłby dosłownie cokolwiek.

Czy to nie zbyt fortunne jak na zwykły zbieg okoliczności?

- Znowu to robisz. - Głos Jungkooka wyrwał go z zamyślenia. - Znowu analizujesz.

Taehyung zacisnął usta i beznamiętnie pokiwał głową. Nie było sensu zaprzeczać, że kompletnie odpłynął.

- Nie mogę przestać. Czuję, że odpowiedź znajduje się gdzieś na wyciągnięcie ręki...

- Powierzyłeś śledztwo Marii, nie pamiętasz? Nareszcie możesz przestać się tym zadręczać.

- Ale...

✔| randka ze śmiercią | taekookحيث تعيش القصص. اكتشف الآن