60 - Ładne koleżanki

85 9 0
                                    

- To jak? - Maria uniosła wzrok znad ekranu komputera i spojrzała prosto na niego. - Które kwiaty chcemy na dekorację?

Yoongi westchnął cierpiętniczo. Miał już tego naprawdę dosyć. Lista rzeczy, które musieli przygotować na ich fejkowe wesele wydawała się nie mieć końca. Ani jakiegoś większego sensu.

Wyciągnął rękę i wskazał na jakieś losowe wyświetlające się na ekranie kwiaty.

- Te przecież nie pasują do reszty wystroju - zaprotestowała niemal w tej samej sekundzie Maria. - Mówiłam ci przecież... Słuchasz mnie w ogóle?

Niespecjalnie.

- Zastanawiam się, jaki to wszystko ma sens - odburknął, krzyżując ręce.

Ruiz spiorunowała go spojrzeniem, nagle zaszokowana i oburzona.

- Tak tylko przypominam, że całe wesele to był twój pomysł - odezwała się zaskakująco spokojnym tonem. - Ty wymyśliłeś cały plan i upierałeś się, że koniecznie powinniśmy to zrobić. A ja zgodziłam się tylko dlatego, że tak bardzo tego chciałeś i byłeś święcie przekonany, że plan zadziała.

- Ale zmieniłem zdanie i już nie chcę.

- Nie możesz tak sobie zmienić zdania, Yoongi. Zobowiązaliśmy się do czegoś i musimy teraz wypełnić to zobowiązanie. Trzeba było myśleć wcześniej.

Wcześniej cały ten plan wydawał mu się o wiele bardziej atrakcyjny. Może nikt już nie pamiętał, ale z początku mieli w ogóle sporo zarobić na całej akcji. No i przyjemnie było bawić się w układanie zaproszeń ślubnych i niby w żartach myśleć o sobie jako o przyszłym małżeństwie. Potem doszło wprawdzie do paru komplikacji i okazało się, że będą musieli faktycznie to zorganizować, ale i do tego obydwoje wciąż byli raczej pozytywnie nastawieni.

Udawanie szalonej rodzinki z przyszłości w momencie, kiedy całą czwórką polecieli do instytutu też było naprawdę świetne. I choć ciężko mu się było do tego przyznać, wcale nie byłoby tak źle, gdyby wszyscy oni byli taką prawdziwą rodziną. Jungkook też. Czasem był wprawdzie irytujący, ale i tak mega kochany i za nic by go nie pominął.

Jednak po powrocie z instytutu, cała jego ekscytacja zupełnie nagle prysła niczym bańka mydlana. Uświadomił sobie, że jak do tej pory żył w naiwnej iluzji. To wszystko wcale nie działo się naprawdę. Cały ten ślub był jedynie bezsensowną farsą. Rodzinka z przyszłości też nigdy nie istniała. Przecież tak naprawdę Yoongi wcale nie miał rodziny. I pewnie nigdy nie będzie jej mieć.

Samo myślenie o ich fejkowym weselu sprawiało mu przez to ogromny ból. A jednocześnie nie chciał, żeby czas przygotowań do niego kiedykolwiek się kończył (bo to przecież jedyne, co jeszcze łączyło go z Marią). Nie mógł przestać myśleć o tym, że już wkrótce będzie po wszystkim. No a on znowu zostanie sam.

- No dobra, a czy coś jeszcze jest nam twoim zdaniem potrzebne? - Maria usiłowała w jakikolwiek sposób zachęcić go do współpracy. - Spójrz na listę rzeczy, które już mamy i się zastanów.

Czuł się jak przedszkolak, któremu trzeba wszystko dosłownie wytłumaczyć, żeby zrozumiał. Ale naprawdę nie miał głowy do planowania wesel. Gdyby na serio mógł tego dnia poślubić ukochaną osobę, na pewno o wiele bardziej by się interesował. A tak to nie był nawet w stanie zmusić się do łamiącego mu serce udawania, że wszystko jest w porządku.

- Umm... może krzesła? - powiedział, niechętnie przejrzawszy listę. - Przydałoby się, żeby goście mieli na czym siedzieć...

- No tak! - zawołała Maria. - Masz rację, kompletnie o tym nie pomyślałam! Krzesła są nam absolutnie niezbędne. - Wpisała tę pozycję do ich listy. - Tylko to znacznie przekroczy nasz budżet i będziemy musieli coś wykreślić... Co nie jest nam aż tak bardzo potrzebne? Widzisz, masz naprawdę dobre pomysły, jeśli tylko chcesz...

✔| randka ze śmiercią | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz