42 - Elo, tu instytut badawczy

136 12 0
                                    

Niczym w zwolnionym tempie, Namjoon patrzył jak przezroczysta winda wraz z Jinem oraz Taehyungiem na pokładzie mija piętro na którym znajdował się on, a następnie wznosi się do góry, by w końcu zniknąć gdzieś ponad sufitem.

To nie mogło zwiastować niczego dobrego.

Na całe szczęście w windzie oprócz tamtej dwójki znajdowali się jeszcze inni ludzie. Miał więc przynajmniej pewność, że Jin będzie starał się utrzymać pozory i nie będzie urządzał tam jakichś scen. Póki co.

Znając jego, najpewniej zaciągnie biednego, nic niepodejrzewającego Taehyunga do swojego tymczasowego gabinetu na pięćdziesiątym pierwszym piętrze. Ojciec Jina, właściciel całej firmy, udostępniał mu to pomieszczenie, gdy ten przyjeżdżał z wizytą i go potrzebował. A tak się złożyło, że Namjoon wiedział jak się tam dostać. Nie tracąc więcej czasu, popędził w stronę awaryjnej klatki schodowej.

Wbiegał po kilka stopni naraz i myślał tylko o tym, że musi jak najszybciej dostać się na górę. Zanim będzie za późno. I Tae stanie się coś złego. Pod wpływem energicznych ruchów jakie wykonywał, był w stanie coraz bardziej odrywać się od ziemi i robić nienaturalnie wielkie susy przy minimalnym wysiłku. Nawet pomimo tych ciężkich glanów (jeszcze dodatkowo przez niego obciążanych), które nosił zawsze w miejscach publicznych po to, by ukryć swoją moc. I nawet wtedy musiał uważać i nie wykonywać zbyt gwałtownych ruchów, coby nie dać się zbytnio porwać zmniejszonej grawitacji, jaka działała na niego już od niemal siedmiu lat.

Lecz tym razem mógł wyjątkowo dać się jej tak trochę porwać. Schody awaryjne okazały się być zupełnie puste. Kiedy winda działała bez zarzutu, nikt nie używał najwyraźniej tej długiej i uciążliwej drogi. I Namjoon mógł skakać naprawdę wysoko, pozostając niezauważonym. A potem wykorzystywać swój dotychczasowy rozpęd do wykonania kolejnego dalekiego susa, dzięki czemu nie męczył się aż tak bardzo.

Mimo tych znacznych oszczędności energii, szybkie przebycie kilkudziesięciu pięter w górę to wciąż był spory wysiłek. Nawet dla kogoś takiego jak on. Cały zdyszany dostał się wreszcie na właściwe piętro. Nie było jednak czasu na odpoczynek. Musiał jak najprędzej odnaleźć Taehyunga i uratować go z rąk szalonego naukowca.

Starając się opanować swój przyspieszony, świszczący od wysiłku oddech, wyprostował się i ruszył wzdłuż urządzonego w nowoczesnym, minimalistycznym stylu korytarza. Rozglądał się na boki i szukał tych właściwych drzwi. Miał nadzieję, że tok jego rozumowania był poprawny. I rzeczywiście odnajdzie ich w jednym ze znajdujących się tu pomieszczeń.

Gdy dotarł do kolejnego rozwidlenia, dostrzegł znajdujące się na końcu krótkiego korytarza po prawej drzwi. Strzeżone przez barczystego ochroniarza. Prędko, zanim tamten go zauważy, Namjoon cofnął się za rozwidlenie i przylgnął do ściany, nasłuchując. Wyraźnie słyszał swoje intensywnie bijące serce. Trochę mniej wyraźnie słyszał dochodzący zza ściany, ociekający samozachwytem głos Jina. Westchnął cicho i przymknął oczy, momentalnie czując nieopisaną ulgę. To tutaj!

Musiał jeszcze tylko wykombinować, jak dostać się do tamtego pokoju. Ponownie wyjrzał zza ściany i uważając, aby nie zostać dostrzeżonym, zmierzył spojrzeniem sufit w tym krótkim korytarzu, który potrzebował niezauważenie pokonać. Dostrzegł wiszące na nim w rzędzie niewielkie, futurystyczne lampy z kloszami w kształcie jakichś skomplikowanych figur przestrzennych. Pomyślał, że posiadające dużo ostrych krawędzi i wypustek klosze wprost idealnie nadawały się do jego celu.

Potrzebował działać szybko. Usiadł na ziemi i zabrał się za rozsznurowywanie swoich wysokich glanów. Co samo w sobie nie należało może do najszybszych czynności, ale było absolutnie konieczne. Do tego, co zamierza zaraz zrobić, Namjoon potrzebował pełni swoich możliwości. Ciężkie buty nie mogły go dłużej ograniczać.

✔| randka ze śmiercią | taekookWhere stories live. Discover now