Postawiła skrzynkę na stół, wróciła do drzwi i upewniła się, że są zamknięte. Niespiesznie powiesiła na podrapanym pazurami wieszaku swój płaszcz. Ukradkiem zerknęła na kota, który starannie przyglądał się wódce.
– Zostało tylko pięć pełnych butelek! – poskarżył się.
– Po co ci więcej?
– Jak to po co? – oburzył się Szarik. – Właśnie nadszedł moment, w którym opowiem ci o mojej przeszłości. Takie rzeczy zawsze muszą się dziać przy dużej ilości wódki.
– No nie... – Halinka skrzywiła się. – To takie oklepane...
– Niby co?
– Zwierzanie się przy wódce. Głupi stereotyp wbity ludziom przez książki i filmy...
– I chcesz mi powiedzieć, że nikt nigdy ci się nie zwierzał przy wódce?
– No... Właściwie to się zdarza aż za często.
– A wiesz dlaczego?
– No... – Halinka grała na czas. Była przekonana, że lada chwila błyskotliwa riposta sama się objawi i będzie porównywalna do gniewu starożytnych bóstw.
– Ponieważ robią tak wszyscy – dokończył kot. – Wiesz, czemu robią tak wszyscy?
Halinka intensywnie próbowała pośpieszyć wolny proces myślowy, który uparcie nie chciał dostarczyć jej odpowiedzi o wysokim stężeniu kąśliwości. Do głowy przychodziły jej wyłącznie banalne stwierdzenia takie jak "No chyba ty!" lub "No chyba twoja mamusia!".
– Ponieważ to działa – wytłumaczył cierpliwie Szarik. – A teraz bądź tak łaskawa i wyjmij dwa kieliszki. Zaufaj mi, nie chcesz tego słuchać na trzeźwo, bo jeszcze przypadkiem zapamiętasz.
Westchnęła. Przegrała dyskusję. Głupi film oraz starcie z sąsiadem wyczerpały jej zapasy energetyczne. Nie miała ochoty na długą debatę z kotem, zwłaszcza że punktował ją jak zawodowy bokser kompletnego nowicjusza.
Postawiła na stole dwa kieliszki.
– Zadowolony? – zapytała opryskliwie.
– Nie do końca. Wstyd się przyznać, ale nie radzę sobie z nakrętkami.
Halinka otworzyła butelkę wódki i nalała Szarikowi, a później sobie.
– Jesteś pewien, że to cię nie zabije? – zapytała.
Kot prychnął i chwycił kieliszek w łapki. Wprawnym ruchem wlał palący trunek w swój szeroko otwarty pyszczek, po czym kaszlnął i miauknął.
– Ależ to mocne... – wycedził, wycierając z oczu łzy. – Co tam jessst na nalepce?
– Czaszka i coś po rosyjsku.
– No to przeczytaj.
– Nie umiem.
– Ostatnio umiauaś.
– Tylko po rosyjskiej wódce. To skomplikowane – dodała szybko, widząc zdziwioną minę Szarika.
– No dobra, w związku z tym możemy założyć, że to nie jest rrrosyjska wódka.
– Chyba tak... Mój Boże, ależ to mocne...
– Słuchaj, Halinka. Zacznę od tego, że cię szanuję...
– Już? Przecież dopiero pierwszy kieliszek.
– Dobre spostrzeżenie, poproszę o kolejny.
Halinka wzruszyła ramionami i spełniła prośbę.
![](https://img.wattpad.com/cover/212549203-288-k80168.jpg)
YOU ARE READING
Niebywały przypadek Haliny Ulańskiej
ChickLitNazywam się Halina Ulańska i jestem ostatnią normalną osobą na nienormalnym świecie. Bo czy można nazwać „normalną" rzeczywistość, w której przystojnych milionerów spotyka się na każdym rogu, niedźwiedzie walczą w oktagonie, a domowe zwierzątka gada...