19.2 Najszybszy rewolwerowiec

70 14 72
                                    

Halinka oparła się plecami o klatkę schodową. Nagle usłyszała, jak stopnie zatrzeszczały pod czyimś ciężarem. Zerknęła na górę.

– Zombie! – zawołała.

Surbi obrócił się na pięcie i posłał cztery pociski w kierunku zagrożenia. Trzaski ustały. Mężczyzna ciągle stał z wyciągniętym rewolwerem, a jego dłoń drżała.

– Raz spudłowałem – oświadczył.

– I nic się nie stało – rzekła Halinka.

– Stało się, nie dam rady. – Surbi się wzdrygnął. – Musisz mi pomóc...

– Nie mogę. – Halinka pokazała symbole na rękach. – Mam to.

– Później narysujesz jeszcze raz! – wycedził Surbi.

– Nie narysuję, bo nie wzięłam przyrządów – skłamała.

– Żartujesz?

– Zdaję się na ciebie.

Pierś Surbiego powiększyła się niczym gwałtownie napompowany balonik. Zresztą całe ciało mężczyzny prezentowało się, jakby przybrało kilka kilogramów czystej masy mięśniowej.

– Obronię was. – Z jakiegoś powodu Surbi obniżył barwę głosu. – Może nie jestem już Najcelniejszym Rewolwerowcem, ale... – wystrzelił czterokrotnie – jeśli nie myli mnie pamięć... – posłał kolejne trzy pociski w zombie – tytuł Najszybszego jest znowu wolny!

Halinka uniosła kciuk. Zrobiła to o tyle niedbale, że nie zacisnęła do końca pozostałych palców, w obawie przed rozmazaniem farby. Na szczęście tyle wystarczyło, aby utrzymać wysoki poziom motywacji Surbiego. Mężczyzna zmiatał wszystko na swojej drodze. Ledwo jakiś zombie ukazywał się na korytarzu lub schodach, stawał się prochem.

Halinka z trudem wytrzymała, by nie podrapać się w skroń. Że też nie wpadała na to wcześniej... Gdyby uleczyła Surbiego wczoraj albo przedwczoraj, być może nie potrzebowaliby uczyć Anety strzelania. Halinka zerknęła na przyjaciółkę. Musiała przyznać, że ta uwijała się bardzo sprawnie. Już ukończyła połowę runy.

Nagle Aneta przycięła własną nogawkę zbyt zamaszystym wymachem noża. Nawet nie zauważyła! Halince natomiast zjeżyły się włosy na karku. Mało brakowało...

Wejście do posiadłości zatrzeszczało po raz ostatni i runęło pod naporem tłumu zombie. Nieumarli „wlali się" do posiadłości. Wspinali się na siebie, by po chwili spaść i zniknąć pod nogami kamratów. Napędzali się do przodu niczym fala!

Surbi strzelał jak oszalały. Halince początkowo wydawało się, że nie trafił ani razu, lecz po chwili dostrzegła, jak zombie depczą puste judogi, brudząc stopy pyłem. Zerknęła na Anetę, która przyspieszyła jeszcze bardziej proces „rysowania".

Nie zdąży!

Halinka dotknęła rewolweru przy pasie. To na nic. Nie powstrzyma hordy czymś takim. Potrzebowała czegoś potężniejszego... Łypnęła na symbole na swoich rękach, a później na Szarika, który przyglądał jej się tajemniczo. Zupełnie jakby czegoś po niej oczekiwał...

Stanęła przed Surbim i wysunęła ręce. Jeszcze sekunda a horda wdepcze ich w podłogę! Chyba że wreszcie użyje cholernego ziarna mocy! Tylko jak to zrobić?! Skąd wziąć zaklęcie?! Wcześniej używała złości jako katalizatora. Potrzebowała słowa, które skupi negatywne emocje i zamieni je w siłę!

– KURWA! – ryknęła.

Zombie rozlecieli się na boki, niczym kręgle trafione kulą. Halinka z trudem ustała na nogach. Odrzut zaklęcia niemal zwalił ją na ziemię!

Niebywały przypadek Haliny UlańskiejWhere stories live. Discover now