43 Ekskaligbur

39 8 41
                                    

Wasilij trwał w żołnierskim rozkroku z wysoko uniesioną głową. Bezruch był dla niego równie naturalny, co szybka kombinacja sierpowych i prostych, jednakże rzadko kiedy sam musiał stać razem z innymi w szeregu i słuchać czyjegoś kazania.

– Anetka i Brajanek zniknęli bez śladu. – Ego lewitowała wzdłuż mieszkańców bunkra niczym magiczny sierżant przeprowadzający musztrę. Włożyła nawet taktyczną czapeczkę, a na jej sukience pojawiły się kamuflażowe wzory. – Zniknęli bez śladu, a wy coś o tym wiecie. – Otaksowała wzorkiem wszystkich zebranych, zatrzymując się na dłużej na Andre.

Wasilij z kolei starał się na niego nie patrzeć. Na szczęście mężczyzna ustawił się w pobliżu worka treningowego, który nieco go osłaniał. Że też Ego postanowiła przeprowadzać dochodzenie właśnie na sali treningowej...

– Ukrywacie przede mną prawdę. – Ego zawisła przy J-babie, który pokazowo ziewnął. – Ale to nie szkodzi. Sama znajdę rozwiązanie. – Wskazała Andre. – Całe wasze niemyślenie o temacie to bardzo powierzchowne rozwiązanie, gdyż w każdej chwili mogę się wedrzeć wam do głów siłą i przeczesać wszystkie zwoje.

Wasilij przełknął ślinę. Tak też podejrzewał, lecz ciągle lepiej spróbować, licząc na łut szczęścia, niż się po prostu poddać. Wprost nie cierpiał, że ostatnio tak wiele zależało od przypadku. Zdecydowanie brakowało mu poczucia kontroli sytuacji.

– Ale nie zrobię tego. – Ego skrzyżowała rączki na piersi, mijając Olafa i Oriona. – Bo w jednym Aneta ma rację. Takie zachowanie to kolosalna czerwona flaga. Tak się po prostu nie traktuje przyjaciół.

Wasilij westchnął. Aneta... Nigdy nie spodziewał się, że dziewczę o wyglądzie stereotypowej blondynki okaże się tak bystre i przenikliwe. A mógłby, ponieważ przez własną aparycję równie często był traktowany jak tępy osiłek. Całe szczęście, że przystał na jej propozycje i pozwolił Andre po prostu robić swoje. Dzięki temu przynajmniej już wiedział, że istniała szansa na odwrócenie sytuacji. Musiał tylko uzbroić się w cierpliwość.

Co prawda łatwiej powiedzieć niż zrobić.

– W Agwynii... – Jeden z bliźniaków dźgnął palcem w kierunku Ego. Wasilij wytężył wzrok, szukając charakterystycznego pieprzyka przy lewym uchu, który miał wyłącznie jeden z braci. Znalazł go, a więc mówił Damian. – W Agwynii przyjaciołom nie odmawia się piwa!

– W naszym świecie natomiast alkohol jest NIE-ZDRO-WY! – odgryzła się Ego.

– Więzienie ludzi w bunkrze też nie jest zdrowe – odparował Wasilij, zanim zdążył się ugryźć w język.

Ego natychmiast zawisła tuż nad jego nosem niczym wściekła osa.

– Tak?! – zapytała napastliwie. – To wyjaśnij mi, proszę: gdzie dokładnie mam was niby wypuścić? – Zamarła w powietrzu, a mimo to Wasilij ciągle nie potrafił pozbyć się wrażenie, że brakuje tu kociego ogona wściekle zamiatającego na boki. – No gdzie?! Może na Ziemi, gdzie grasują Szary i dżin?! A może po prostu wyrzucić was na łąkę w jakimś obcym świecie, w którym nie umiecie skleić nawet czterech słów na krzyż?!

– Umiemy – mruknął Wasilij.

– Tak? – Ego przesunęła się jeszcze bliżej i szepnęła: – A jak myślisz, dzięki komu?

Wasilij zacisnął usta. Niepotrzebnie wdał się w sprzeczkę. Nie miał kontrargumentów poza: chcę wreszcie wziąć sprawy w swoje ręce!

– Nie usłyszałem, co powiedziała – mruknął Orion do Elein.

– Ja też nie. – Znużona wojowniczka potarła oczy. – Słuchajcie! To wszystko jest bardzo pouczające i w ogóle, ale czy mogę już wracać do ćwiczeń?! Zgodziłam się tu przyjść, bo obiecano mi gadające psy i koty oraz możliwość treningów. Kot właśnie zaginął, a wasze wewnętrzne dramaty ciągle mnie jakoś nie interesują...

Niebywały przypadek Haliny UlańskiejWhere stories live. Discover now