27.1 Kontrplan

42 11 28
                                    

– Nie jestem przekonana czy to dobry pomysł – powtórzyła Halinka. Liczyła, że może tym razem reszta drużyny poprze ją jakoś bardziej zdecydowanie.

– A masz lepszy? – skarcił ją zegarek głosem Andka.

W sumie nie miała. Przyglądała się sceptycznie, jak zhakowany dron należący do korporacji Szarego zniża się tuż na Falafelem, gdy Wasilij kończył poprawiać prowizoryczną uprząż ze swoich sznurówek.

– Aneta? – szepnęła Halinka do buteleczki z Sandrą.

– Twierdzi, że pozostawia to bez komentarza – odparła prorok.

Halinka – widząc, jak Falafel unosi się na dronie w powietrzu i zatacza kilka dostojnych kółek – jednoznacznie stwierdziła, że opracowali najdziwniejszy plan w życiu. Gdyby nie Wasilij, już dawno zawetowałaby całą operację.

– Zaufaj mi. – Trener dostrzegł jej zawahanie. – Nie takie rzeczy już razem robiliśmy. Ten pies nie zna strachu.

Z tym akurat mogła się zgodzić. Nawet teraz Falafel, mimo że kręcił kółka pod sufitem, merdał wesoło ogonem i podekscytowanie sapał z wywalonym jęzorem.

– Otwieraj okno – rozkazał Wasilij.

– Już się robi – odparł Andek.

Szklana szyba okna w niewielkim pomieszczeniu służącym najpewniej do relaksu (jeśli oceniać po ilości dziwacznych puf) rozszczelniła się i ostrożnie przesunęła na bok. Natychmiast zrobiło się chłodniej, a w uszy Halinki wdarł się szum wiatru.

– Sprawdzałeś przestrzeń powietrzną, prawda?! – upewnił się Wasilij.

– Zrobił to Haks! – odkrzyknął zegarek.

Halinka zdusiła kolejną falę podejrzliwości. A zatem Szary posiadał też i drony, które z jakiegoś powodu nie patrolowały wieżowca. No cóż, najwyraźniej kolejny minus centralizacji systemu bezpieczeństwa, a przynajmniej w to chciałaby wierzyć, lecz coraz bardziej męczyła ją świadomość, że idzie zbyt gładko.

– Dobry! Piesek! – zawołał Falafel z entuzjazmem i wyleciał prosto w wietrzną noc.

– No to idziemy. – Wasilij zrzucił buty pozbawione sznurówek i pierwszy wypadł z pokoju.

Halinka podążyła za nim. Próbowała się skupić, lecz obraz latającego psa jakoś nie opuszczał głowy. Zdecydowanie kolejna ciekawostka do kolekcji dziwnych wspomnień. Pocieszała się, że najpewniej nikt nie spodziewał się Falafela na dronie (włącznie z nią). Jakaś część jej pragnęła wyręczyć zwierzę z wyzwania, jednakże kolejna cieszyła się, że jej waga przekraczała limit maszyny.

Trener ominął tłum szeroki łukiem, a następnie stanął przed drzwiami prowadzącymi na dach i zaczekał, aż się rozsuną. Pierwszy wszedł do środka. Halinka ruszyła za nim, lecz na chwilę przystanęła, by obejrzeć klatkę schodową prowadzącą na sam szczyt. Czekało ją znacznie więcej stopni niż się spodziewała. Może to i dobrze. Przynajmniej znowu miała chwilkę na zastanowienie się.

Ruszyła do góry, mając przed oczami potężne plecy Wasilija i jego podskakującą kitkę. Pewna rzecz nie dawała jej spokoju. Dzięki tłumaczeniom jednego z hakerów Wasilija wiedziała, że klatka, w której przetrzymywali Szarika, była szczególna. Filtrowała wszelkie odchody na poziomie atomowym, co tłumaczyłoby, czemu na tym świecie nie znalazła się żadna inna kopia Sandry. Niestety to nie wyjaśniało, dlaczego Sandra – byt, który pośredniczył w komunikacji między światami – nagle straciła „połączenie" z kotem. Intuicja aż wrzeszczała, że to kluczowa informacja. Jakże szkoda, że nie mieli czasu, by rozwikłać tę zagadkę.

Niebywały przypadek Haliny UlańskiejWhere stories live. Discover now