41 Limbo

43 8 30
                                    

Ciemność.

Może by tak wstać i się rozeznać? Zrozumieć, co tak właściwie się stało?

Tylko po co?

Brak świadomości przyjemnie otępiał. Nie wiedziała, gdzie ma ręce czy nogi. Nic też nie widziała, a uszy wypełniał przyjemny szum, jak gdyby ktoś zapomniał wyłączyć nocą telewizor. Mogła po prostu trwać i nie myśleć o niczym.

– Znowu bierna, zupełnie jak wtedy, gdy na twoich oczach linczowali arystokratów.

Halince nie chciało się odpowiadać. Może jak zignoruje zaczepkę, głos po prostu sobie pójdzie i wróci miły szum?

– Po prostu stałaś i się przyglądałaś cudzej krzywdzie, nie wiedząc co zrobić z rękami.

Halinka odburknęła coś niejasnego.

– Niczym mały złodziejaszek, który doskonale rozumie, że kradzież jest niemoralna, ale za bardzo lubi smak cudzych cukierków.

– Zostaw mnie w spokoju – wydukała.

– Cieszyło cię, że rozrzutnych szlachciców spotkała kara.

– Tak! – warknęła Halinka. – I nie... Potrzebowałam czasu, by się zastanowić. Gdybym wtrąciła się od razu, ucierpieliby moi towarzysze.

– W rzeczywistości wcale nie jesteś pewna czy wszyscy zlinczowani byli faktycznie aż tak źli, a mimo to świetnie się bawiłaś, patrząc na ich cierpienie.

– Słyszałam ich myśli!

– Tak? – przedrzeźniał głos. – Każdego? Co do joty?

– Tak! – warknęła. – T-tak. – Tak twierdziła Ego, choć sama tego nie sprawdziła. – Chyba tak...

– Kłamstwo pomaga w nocy spać, czyż nie?

– Powstrzymałam JĄ – odparowała.

Właśnie tak, wtrąciła się, gdy znalazła rozwiązanie. W dodatku wzięła całą winę na siebie!

Tylko że przecież nie zakładała, że faktycznie poniesie konsekwencje.

– Wtrąciłaś się w momencie, gdy znalazłaś sposób na zakopanie ciała. A w dodatku zachowujesz się, jakby ONA nie była tobą.

– Dosyć! – Halinka zmusiła się do odzyskania wzroku. – Kim ty w ogóle jesteś! Pokaż się!

Postać wyłoniła się z mroku i zatrzymała kilka kroków przed nią. Halinka przetarłaby oczy, gdyby miała jakiekolwiek poczucie ciała. Niestety pozostawało jej jedynie gapienie się w zdumieniu, jak jej kopia w różowym dresie krzyżuje ręce na piersi.

– Jestem tobą – oznajmiła postać. – A kimże innym?

Na obliczu postaci pojawiło się pęknięcie, które wkrótce rozniosło się na całe ciało. Nagle rozsypała się na kawałki niczym stłuczone lustro.

 Nagle rozsypała się na kawałki niczym stłuczone lustro

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Niebywały przypadek Haliny UlańskiejWhere stories live. Discover now