39 Małpia sprawiedliwość

41 9 32
                                    

Aneta ledwo widziała przez łzy. Równe bicie serca nieprzytomnej Haliny dodawało nieco otuchy, lecz nie pozbawiało poczucia winy. Ile razy już zawiodła? Od momentu, gdy wróciła ze świata Surbiego spędziła kilka bezsennych nocy, roztrząsając swoje porażki. Obiecała sobie, że następnym razem zrobi coś wielkiego lub przynajmniej przydatnego. Tymczasem nie powstrzymała Haliny przed walką z Elein, a teraz...

– Och... – jęknęła.

Jednakże świat zamazany łzami nagle zrobił się dziwny. Na początek – coś rozsunęło kółko arystokratów. Aneta nie do końca pojmowała, jak to się stało, po prostu zarejestrowała, że wszyscy wylądowali znacznie dalej od niej i jej drużyny. Zanim zdążyła się przyjrzeć zbaraniałym minom szlachty, jej ręka zaczęła się unosić. Poprawka: to ciało Haliny zaczęło się unosić. Wyglądało to trochę jak wampir Dracula, który wstawał ze swojego grobu. Na domiar złego w przyjaciółce zaszły niepokojące zmiany. Jej strój zamienił się w różowy dres, a proste jak drut włosy na głowie zaczęły się kręcić. Halinka otworzyła oczy, które błysnęły jadowitą zielenią.

– N-nie... – wydusiła z siebie Aneta. – Nie, nie, NIE!

Halinka przechyliła psotnie głowę i błysnęła przepraszającym uśmiechem.

– Starałam się, Anetko – zaszczebiotała. – Lecz ci tutaj! – Wskazała zamaszystym gestem wokół. – Są zepsuci do szpiku kości!

– Ego, proszę cię! – Aneta zerwała się na nogi i chwyciła "Halinkę" za barki. – Proszę cię, nie!

– Nie mamy wyboru. – Ego pogłaskała Anetę po policzku. – Po prostu usiądź sobie i baw się dobrze. Halina później wszystko ci wyjaśni.

Ostatnie zdanie niepokoiło. Co znaczy, że wyjaśni? Czy Ego działała na polecenie Haliny? Zanim Aneta zdążyła odpowiedzieć sobie na to pytanie, znalazła się na ławce przy stole. Rozejrzała się wokół i dostrzegła, że obok niej siedzą Brajanek i Orion, a nieco dalej – Elein, lord Andre oraz najemnicy w zbroi.

– Jak ja się tu... Co do licha? – wydukała Elein.

Aneta westchnęła i sięgnęłą do miski z egzotycznymi owocami. Skoro Ego tak sobie pogrywa, przynajmniej spróbuję tę dziwną kolczastą gruszkę, którą upatrzyła sobie od samego początku. A w międzyczasie pomyśli.

Odnalazła wzrokiem Halinę. W tej chwili zasłaniała swoim ciałem jedyne wyjście, wyglądając przy tym, jak mistyczne bóstwo z blokowisk Nowej Huty. No bo jak inaczej nazwać panienkę emanującą zielonkawą poświatą, wokół której krążyły pierścienie złożone z różowych klapków?

Halinka, a właściwie Ego, pstryknęła palcami. Z jej skroni wyłoniła się dziwna transparentna substancja, która – gdy tylko dotknęła podłogi – przybrała kształt... GORYLICY W RÓŻOWYM DRESIE?

– UGH! – zawyła małpa! – UGHH!!! – Sięgnęła do pierścieni Ego i wyjęła z nich dwa klapki.

– Baw się dobrze! – zawołała śpiewnie Ego.

Aneta sięgnęła po nóż i ostrożnie rozkroiła owoc. Czerwony w środku... Ciekawe. Chociaż tak naprawdę wcale nie. Po prostu na siłę szukała czegoś, co odciągnie nieco uwagę od tego, co wyprawiała małpa w dresie. Zwierzę miotało się po całym pomieszczeniu, okładając zebraną arystokrację klapkami. W pomieszczeniu panował już kompletny chaos. Damy wrzeszczały i biegały bez ładu i składu, potykając się o swoje długie suknie. Panowie pierzchali na boki, a co odważniejsi próbowali skonfrontować gorylicę, co zwykle kończyło się bolesnym klaśnięciem i jękiem pełnym bólu. Aneta ostrożnie odkroiła kawałek owoca i wsadziła do ust. Żując, przyglądała się, jak gorylica unosi starszą kobietę z kilkoma podbródkami nad głowę i ciska nią w kolejną starszą kobietę. Jej lot przypominał odbitą z całych sił badmintonową lotkę. Pewnie przez łopoczącą suknie. Aneta odkroiła kolejny kawałek i zaoferowała Elein.

Niebywały przypadek Haliny UlańskiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz