30.1 Konsekwencja

50 10 21
                                    

Halinka czesała włosy, próbując im nadać znośny wygląd. Wściekle różowy pokój nie posiadał umywalki czy choćby i płatków kosmetycznych, a więc na zmycie idiotycznego makijażu przyjdzie jeszcze pora...

– Halinka... – Wasilij umilkł pod naciskiem jej spojrzenia i wrócił do głaskania chrapiącego Falafela.

Zabolało. Na pewno się jej bali się i nie mogła nic na to poradzić. Zresztą w tej chwili zapewne wzmacniała ich odczucia, szarpiąc szczotką za włosy jak wariatka, gdy wypadałoby przestać ignorować przysłowiowego słonia w pomieszczeniu.

Coś puszystego otarło się o jej nogi. Halinka spuściła wzrok. Szarik gapił się na nią bez śladu strachu, a wręcz z pewną porcją niezadowolenia. Westchnęła i obróciła się do Wasilija i J-baby. Mężczyźni siedzieli oparci plecami o ścianę. Gangster studiował pluszowe podobizny Szarików i Falafelów na suficie.

– Na chwilę obecną nie mam zielonego pojęcia jak poskromić to... coś. A więc pozwólcie mi skupić się na czymś, co potrafię rozwiązać. Na początek, moja idiotyczna fryzura! – Pomachała szczotką. – Gdy już się z tym uporam, spróbuję nas stąd wydostać.

– Drzwi są zamknięte – przypomniał Wasilij.

Halinka zerknęła na drewnianą abominację, na której środku znajdował się rysunek jednorożca wymiotującego tęcza. Wcześniej Wasilij próbował staranować je barkiem, lecz nie zostawił tam choćby i najmniejszego wgniecenia, gdy sam dorobił się siniaka.

– Coś wymyślę – odburknęła. – Skoro TO umiało w pełni korzystać z mocy, to JA też umiem!

– Żelazna logika... – Szarik pacnął łapką Falafela, lecz pies jedynie stęknął i przewrócił się na bok.

Kot miał rację. Nigdy nie użyła własnych mocy w sposób tak spektakularny. Do cholery nie zakładała wręcz, że coś takiego było możliwe! Niestety świadkowie poczynań Ego byli jednogłośni.

Ego! Jak to w ogóle brzmiało? Z pewnością sugerowało za dużo. Niech to szlag! Czemu wszystko znowu się skomplikowało? Nie tak dawno przejmowała się tylko końcem świata, a teraz z jakiegoś powodu musiała stoczyć bitwę ze samą sobą! Cóż za absurdalny, oklepany, tandetny, a przede wszystkim szalenie irytujący zwrot akcji! Zresztą, czy w ogóle mogła nazwać Ego „samą sobą"? Ten mały potwór robił, co mu się żywnie podobało, gdy ona sama notorycznie odmawiała sobie wszystkiego!

A jednak to właśnie małe monstrum uratowało drużynę...

W jaki sposób Ego używała mocy z taką łatwością?!

Pięść Halinki grzmotnęła o półkę z taką siłą, że Szarik aż podskoczył.

– Dość tego zastanawiania się – burknęła. – Chcę stąd wyjść!

Halinka obróciła się na pięcie i dziarsko ruszyła do drzwi, próbując się nie gapić na wymiotującą podobiznę jednorożca. Sięgnęła do klamki, a ta obróciła się, zanim w ogóle jej dotknęła. Halinka wytrzeszczyła oczy. Czyżby potrafiła używać mocy niczym Ciemny Ojciec z Gwiezdnych Waśni? Zanim coś ponownie szarpnęło za drzwi, usłyszała przytłumione głosy po drugiej stronie. Westchnęła. Przez chwilę naprawdę sądziła, że jej moc nagle stała się użyteczna.

– Tam ktoś jessst. – Szarik wskazał nosem drzwi.

Halinka znalazła wzrokiem Wasilija. Trener już stał w lekkim rozkroku w przeciwieństwie do J-baby, który ciągle siedział jak kołek. Gdy gangster zauważył karcące spojrzenie Halinki, machnął jedynie ręką.

Dotknęła klamki, nieśmiało nacisnęła, po czym zabrała dłoń. Choć nie włożyła w to za dużo siły, drzwi otworzyły się na oścież, zaburzając martwą ciszę nieprzyjemnym piskiem.

Niebywały przypadek Haliny UlańskiejWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu