25.1 Ważne i ważniejsze

31 11 27
                                    

Halinka studiowała wyświetlacz ekranu holograficznego emitowany przez z pozoru staromodny kieszonkowy zegarek. Zdawała sobie sprawę z tego, że miała przed oczami własne CV, jednakże nie potrafiła nic z niego odczytać. Bawiła się, dotykając kolejnych elementów na ekranie, które się przybliżały i rozwijały, ukazując długie ciągi znaków oddzielone spacjami i okazjonalnie symbolem przypominającym lustrzane odbicie dużej litery „L". Wcześniej Andek wytłumaczył jej, że pierwsza sekcja zawierała „opanowane" przez nią języki programowania, kolejna – znane praktyki i metodologie, a następna – szkolenia i kursy, które ponoć ukończyła. Zdążyła już zapomnieć, co dokładnie się znajdowało w pozostałych sześciu, pamiętała jednak, że któraś z nich tyczyła się języków obcych.

Skrzywiła się, przeglądając zawartość każdej sekcji. Pracownicy preparujący profil kandydata z pewnością przeszli samych siebie, ale po drodze zapomnieli o zdrowym rozsądku. Najmniejsza liczba tekstu, którą zobaczyła, ciągle nadawała się na szkolne wypracowanie. Jeśli ktokolwiek wpadnie na pomysł, aby zadać kilka szczegółowych pytań na temat zmyślonego doświadczenia, będzie zgubiona!

Halinka schowała zegarek do kieszeni i poprawiła sztywną marynarkę, a na końcu krawat, który zaprotestował fioletowym błyśnięciem. Ciągle zapominała, że ubiór przecież też był interaktywny i głupie bawienie się nim ściągało kłopoty. Na przykład: chwytanie palcami kieszeni spodni w połączeniu z dygnięciem zamieniało je w spódnicę. Natomiast stanowcze tupanie nogą sprawiało, że obcas się spłaszczał, z czego Halinka skorzystała już dawno temu.

Zwalczyła chęć ponownego wyjęcia zegarka. Tak czy inaczej nie umiała odczytać godziny. Na szczęście zespół hakerski wszystko przygotował, stąd wystarczyło zaczekać na wibrację urządzenia, by wiedzieć, że nadszedł czas zmierzać w kierunku recepcji.

– Nie dotykaj kołnierza – zgromił ją głos donoszący się z zegarka. – Zasłaniasz kamerę.

Halinka posłusznie cofnęła dłonie, tęskniąc w duchu za zwyczajną prywatnością. W tej chwili z jednej kieszeni śledził ją Andek, a z drugiej Sandra w wersji „szampon hotelowy". Przynajmniej ta druga siedziała cicho...

– Obróć się, bo jak na razie widzę samą szybę – rozkazał haker przy pomocy zegarka.

Halinka westchnęła i z ociąganiem spełniła prośbę, wymieniając widok oświetlonych neonami ulic nocnej metropolii na plastikowe wnętrze parteru wieżowca Krystiana Szarego. Odruchowo spróbowała się oprzeć, lecz dziwaczna pufa, na której siedziała, natychmiast przypomniała o sobie niepokojącym kołysaniem. Wyprostowała się, jak gdyby połknęła kij. Czy nie lepiej by było po prostu wstawić jakąś porządną kanapę albo staromodny i wygodny fotel? Rozejrzała się wokół i znalazła kolejne abominacje takie jak kremowe jajo-krzesła, taborety o wypukłych siedziskach, kaktusowe dziwactwo najeżone igłami oraz twory z drewnianych palet o oparciach sięgającym lekko powyżej tyłka. W takim zestawieniu pufa ciągle prezentowała się całkiem, całkiem.

Halinka odprowadziła zazdrosnym spojrzeniem rozszczebiotaną grupkę kobiet, zmierzającą do kawiarni. Być może zaznają w środku prawdziwego komfortu siedzenia? Może nawet napiją się czegoś dobrego? Dotknęła własnej twarzy i poczuła nieprzyjemne ukłucie w palcach oraz syczenie ekranu holograficznego. Cholerna maska makijażowa! Czemu ktoś wynalazł coś aż tak okropnego? Swędział ją policzek, a nie mogła się podrapać choćby i w plastik bez zakłócania działania hologramu! Przyjrzała się ponownie grupie kobiet. Przynajmniej połowa z nich przechodziła przez podobne katusze i to z radością wymalowaną na sztucznej twarzy! Ostrożnie wyjęła zegarek i przyjrzała się własnemu odbiciu w czarnym szkle. Na ustach jej wirtualnego oblicza również gościł pogodny uśmiech.

– Co za farsa... – wycedziła.

– Hmm? Mówiłaś coś? – odparł Andek.

– Nic... – Wepchnęła zegarek z powrotem do kieszeni.

Niebywały przypadek Haliny UlańskiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz