Winny czy nie winny?

79 7 2
                                    


Hejka kochani! Mam nadzieję, że wszystko u was dobrze; ) Ostatnio przegrzebując mój komputer dotarłam do opowiadania o Pamiętnikach Wampirów. Całkowicie zapomniałam o tym, że kiedyś coś takiego pisałam ; ) Może kiedyś je opublikuje co wy na to? Tylko muszę je poprawić, bo nie do końca mi się podoba : ) Pewnie będzie trzeba zmienić to i owo, bo pisane to było już sporo czasu temu i moja ortografia i dialogi tam są tragiczne xD. Miłego dnia ! Oczywiście zapraszam do czytania!:).

Oczami Laury.

Musiałam sobie poukładać w głowie ostatnie wydarzenia. Było mi ciężko, ale nie mogłam wiecznie siedzieć w domu i się nad sobą użalać. Przecież to do mnie niepodobne. Poza tym wisi nad nami większe zagrożenie niż to, co mi się przytrafiło. Alfa dziwnie zamilkła i muszę przyznać, że chyba każdy z nas miał tego dość. Zrozumiałam, że chciała nas zmęczyć, a to jej wychodziło bardzo dobrze. Gdzieś podświadomie chciałam, żeby zaatakowała, żeby wykonała jakikolwiek krok, który wywołałby wojnę. Dante znów siedzi u nas, Maggie jest obrażona i wściekła, za to, że jej ukochany został obarczony winą za to, co mnie spotkało. Ja nie wiem co mam myśleć. To, że Darylowi od początku nie spodobał się ten typ to jedno i wcale mnie to nie dziwi. Sęk w tym, że Lydia zmieniła do niego nastawienie. Córka nic mi nie mówi na jego temat, utrzymuje, że wszystko jest w porządku, ale ja widzę jak ona na niego patrzy. Obserwuje każdy jego ruch, przestała mu ufać, a ja nie wiedziałam dlaczego. Dante zachowywał się wobec nas bardzo troskliwie. Momentami miałam wrażenie, że przesadza. Chociaż zwaliłam to na jego charakter. Najwidoczniej ten typ tak ma. Tylko nie rozumiem, dlaczego przesiaduje w Alexandrii i opiekuje się mną skoro na Wzgórzu ma Maggie. Ja mam tutaj rodzinę nie jestem sama, a on ją tam zostawił. Wiem, że przecież nie jest sama jak palec, ale skoro są razem powinien mieć dla niej więcej czasu.

-Lydia co z tobą? - Zapytałam, gdy zauważyłam, że dziewczyna, zamiast jeść grzebie widelcem w jedzeniu.

-Zastanawiam się, dlaczego Dante ciągle się przy tobie kręci. Może mu się podobasz?

-Lydia daj spokój.- Ucałowałam ją w czoło.- Przecież on jest z Maggie.

-Maggie może być tylko jego przykrywką. Poza tym, kiedy on tu jest czuje dziwny zapach.

-Dziwny? To znaczy?

-Już go czułam. Wtedy co tak dziwnie zasnęłam.- Akurat o tym wiem. Dosłownie zmusiłam Lydie do powiedzenia mi, o co chodzi. Musiałam wiedzieć co się dzieje. Miałam dość szeptów po kątach.

-Dante przesiaduje w lecznicy. Nie dziwne, że czujesz różne zapachy. Od czystego spirytusu, którym przemywa rany, aż po chloroform.

-Chloro...co?

-Chloroform kochanie.

- Do czego do służy?

-Żeby uśpić kogoś. Czasami nawet ja go stosowałam. Wiesz, kiedy kogoś trzeba operować albo zaszyć, a ta osoba nie jest odporna na ból. Nie jestem zadowolona, że używamy akurat tego. Łatwo przesadzić, a wtedy można kogoś zabić, ale nie mamy innego wyjścia niestety.

-Jak to się podaje?

-Różnie. Można dożylnie albo kazać komuś to wdychać. Ta druga opcja jest bezpieczniejsza, ale jak ktoś ma poważną ranę to sama rozumiesz, że trzeba podać to dożylnie.

-Wdychać?

-Tak. Przez maskę tlenową albo na szmatkę. Wszystko w porządku?

-A skutki uboczne?

- Ból głowy i niektórych ciężko wybudzić. Lydia, dlaczego tak o to wypytujesz?

-Z ciekawości. Ja muszę iść już. Umówiłam się z Carlem.- Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie szeroko i zaraz po tym opuściła mieszkanie.

-Ona coraz bardziej mnie zaskakuje.- Powiedziałam sama do siebie. Wzięłam swoją broń i wyruszyłam poza mury. Chciałam udać się na miejsce, w którym zostaliśmy zaatakowani. Sama nie wiem dlaczego. Musiałam tam pójść. Miałam nadzieję, że coś sobie przypomnę.

Oczami Lydi.

Poszłam do Carla. Opowiedziałam mu, o czym rozmawiałam z mamą. Zaraz po tym udaliśmy się do mojego taty, któremu również powtórzyłam wszystko, co wiem. Wszystko nagle ułożyło się w jedną całość. Nie przykładał mi szmatki do ust, ale mógł mieć to na ubraniu, jeśli się o niego oparłam mogłam się tego nawdychać i wtedy zasnęłam.

-Lydia to nie jest tak, że ci nie wierzę, ale zamoczył bluzkę w chloroformie? Tak to widzisz?

-Chyba tak.

-Kiedy z nim rozmawiałem niczego nie czułem.

-I właśnie o to chodzi. Mógł mieć to przy sobie, zamoczył jakąś część ubrania na przykład rękaw i wtedy zasnęłam. Zrobił to specjalnie.

-Porozmawiam z nim.- Tata chciał już od nas odejść, kiedy Negan zagrodził mu drogę.

-Młoda ma racje.- Wyjął spod skórzanej kurtki buteleczkę.- Zastanawiało mnie, dlaczego w nocy śpię jakbym wypił cały zapas alkoholu. Znalazłem to dzisiaj w rzeczach Dantego. Skurwysyn musiał skrapiać mi tym pościel albo podawać to w jakiś inny sposób.

-Dlaczego miałby to robić?

-Wydaje mi się, że to o nim mówił Beta. To jest nasz kret. Usypiał mnie, być może strażników i wychodził. Dlaczego Alfa nie atakuje? Obecność Lydii to jedno, ale nie musi iść z nami na wojnę skoro wie co się u nas dzieje? Ta łysa szmata dekonspirowała nas od środka. Wiem, że Rickowi się to nie spodoba, ale musimy go dorwać i zmusić, żeby się przyznał.

-Masz rację. Porozmawiajmy z nim.

Przeszukaliśmy całą osadę, ale Dante zapadł się pod ziemię. Kiedy pytaliśmy strażników nic nie wiedzieli. Nie rozmieli nawet co się działo.

-Są odurzeni.- Stwierdziła Rosita, która zeszła ze strażnicy.- Nie mają pojęcia co się dzieje pod ich własnym nosem.

-Chloroform?- Zapytał tata.

-Nie. To coś innego. Sądzę, że jakaś roślina. Oni są najzwyczajniej naćpani. Zajmę się nimi. Zrobie płukanie żołądków albo coś innego. Jakoś ich odtruję. Poproszę Siddiq'a o pomoc.

-Szukamy Dantego. A gdzie jest Laura?- Zapytał Negan. - Byłem u was. Dom jest pusty.

- Ruszam za nimi. Wytropię ich.

-Tato ja też idę.- Nie próbował mi odmówić. Wiedział, że i tak pójdę za nimi. Negan i Carl również zaproponowali swoją pomoc. Poszliśmy śladami, które nie były bardzo wyraźne. Serce podchodziło mi do gardła, bo bałam się, że Dante dokończy dzieło i zabije moją mamę. Jeśli już raz spróbował to w obawie, że mogłaby sobie przypomnieć szczegół, który naprowadzi na jego trop mógł chcieć ją zabić.

-Nie rozumiem.- Tata uklęknął wpatrując się w ziemię.- Były jej ślady, ale za nią ciągną się ślady końskich kopyt. Jechał za nią i tutaj jej trop się urywa.

-Wziął konia. Więc gdzie jadą?

-Nie wiem. Gdybym chciał kogoś zabić nie brałbym konia. Przecież Laura jeździ świetnie nie ma mowy, żeby zginęła w takim wypadku.

-Może on nie chce jej zabić.- Stwierdził Carl. - Nie twierdze, że jest niewinny, ale nie podłożyłby się w taki sposób. Wiedział, że będziemy go szukać.

-Kurwa!- Krzyknął Negan.- Daliśmy się podejść jak banda idiotów. Wziął konia, pojechał za Laurą. Tak?

-Na to wygląda- Stwierdził tata.- Laura bardzo chciała sobie cokolwiek przypomnieć. Mogła pójść w miejsce, gdzie ich zaatakowali. Ja bym tak zrobił. Chodziłbym tam do skutku.

-Jeśli Dante jest w to zamieszany to pojechał za nią, żeby odwieść ją od tego pomysłu. Jedyne miejsce, w które mógł ją zabrać i zdobyć jeszcze bardziej jej zaufanie, jednocześnie odizolować ją od nas jest?

-Wzgórze. Tam nie będziemy mile widziani, ale Laura już tak.

-Namiesza, żeby posiedziała tam trochę, ale w końcu będzie musiała jakoś wrócić. Wtedy mógłby ją zaatakować. A my nie mielibyśmy pojęcia czy nadal jest na Wzgórzu, czy nie.

-Nawet jeśli mieliby mi nie otworzyć bramy to i tak tam wejdę.- Jednogłośnie uznaliśmy, że pójdziemy na Wzgórze. Wiedziałam, że Maggie nie będzie zadowolona z naszej wizyty być może nie wpuści nas nawet do środka, ale najważniejsze było zdemaskowanie Dantego i uratowanie mamy. Wiedzieliśmy, że czeka nas długa droga. Dlatego Carl poinformował przez krótkofalówkę Alexandrię i opowiedział co i jak. Zdziwiło mnie, że Rick nie był zły. Powiedział, że większość ludzi w osadzie jest czymś odurzona i nie wie co mogli zażyć. Rozglądaliśmy się w poszukiwaniu sztywnych oraz szeptaczy. Gdyby nadarzyła się okazja złapałabym jednego i wtedy musiałby wyśpiewać wszystko, co wie.

I gotta go my own wayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz