Przyjaciel czy wróg?

63 6 2
                                    


Oczami Laury.

Od kiedy wstaliśmy Daryl zachowywał się dziwnie. Miałam wrażenie, że chce porozmawiać, a za chwilę rezygnował z tego. Próbowałam podjąć temat, ale mnie zbywał. Niestety dzisiaj nie miałam już czasu na te gierki. Ja i Dante musieliśmy wyruszyć na zbiór ziół, które przez epidemie bardzo zmalały. Chcieliśmy się zabezpieczyć na wszelki wypadek. Każdy dzisiaj miał coś do roboty więc nie miałam innego towarzysza. Daryl miał razem z Siddiqiem sprawdzić jeszcze raz lecznice. Wiem, że Rick nakazał mu to tylko po to, żeby kusznik wybadał czy nasz lekarz nie ma z tym nic wspólnego, a przy odrobinie szczęścia może wpadnie na jakiś ślad, który my przeoczyliśmy. Rick, Carl oraz Lydia mieli jechać na Wzgórze chodziło o zawiezienie tam zapasów. I nasz szeryf chciał sprawdzić sprawę Maggie. Daryl powiedział mu, że dziewczyna się zmieniła i bardzo go to zaniepokoiło. Tara postanowiła zabrać się z nimi. Rosita nie dawno wyzdrowiała więc plątanie się po lesie i możliwa opcja ucieczki nie jest dla niej. Gabriell miał się zająć nią oraz mieć oko na Judith. Michonne z kilkoma innymi osobami chcieli sprawdzić coś nad oceanem, a przy okazji złowić ryby. Negan zgłosił się na ochotnika przy pomocy Darylowi. Jak sam stwierdził „ kłamstwo śmierdzi jak gówno, a on wie jak to wyczuć". Więc do zbierania ziół zostałam wydelegowana ja. Mogłam iść sama nie oddalałbym się za bardzo, ale Dante uznał, że mi pomoże. Bo nie chce, żebym dźwigała.

-Proszę.- Daryl podał mi krótkofalówkę.- Schowaj ją i gdyby cokolwiek się działo zawiadom mnie. Nie oddalajcie się za bardzo.

-Jasne. Dziękuję.- Uśmiechnęłam się i wetknęłam mikrofalówkę za pasek, po czym zakryłam ją bluzą. Nie powiedziałam jednak wszystkiego. Zbieranie ziół to jedno ja chciałam sprawdzić, czy nie próbują znów w jakikolwiek sposób zatruć wody i pójść trochę dalej. Jeśli szczęście mi sprzyja może trafię na hordę. Zastanawiałam się jak mam zbyć Dante. Musiałam coś wymyślić. Zbieranie ziół to tylko jedno z moich zadań i tylko przy tym może mi towarzyszyć. Chociaż coś czuję, że ciężko będzie mi go spławić. Facet jest bystry i szybko może się domyślić, że ja coś kombinuje, a ta wyprawa ma drugie dno.

-Laura uważaj na siebie. Gdyby coś się działo rzuć wszystko i uciekaj. Mogę przełożyć swoje zadanie i iść z tobą.

-Rick cię poprosił. On nie odpuści, jeśli nie będzie miał pewności w stu procentach, że Siddiq nie jest winny. Daryl wiem, że nie ufasz mojemu towarzyszowi, ale Maggie nie dopuściłaby do siebie niegodnej tego osoby. Gdyby coś z nim było nie tak na pewno skończyłby, jak Gregory.

-Dla mnie on jest dziwny. Zjawił się nie wiadomo skąd i panoszy się jakby wszystko mu się należało. Dodatkowo niby coś czuje do Maggie,a jest tutaj.

-Skąd ja to znam.- Nie umiałam powstrzymać się od tego komentarza. Cała ta sytuacja zaczęła mnie trochę irytować. Możliwe, że Daryl nie lubi Dantego, tylko dlatego, że koleś zachowuje się podobnie do niego. Przecież on sam jeszcze tak nie dawno nie mógł na mnie patrzeć i wyjechał. I teraz zjawia się tutaj i troszczy się o mnie. Ja przestałam już cokolwiek z tego rozumieć. Kusznik potrafił zachowywać się dziwnie, ale to już przebiło wszystko.- Mam nadzieję, że uda wam się znaleźć jakieś nowe ślady i szybko znajdziecie winnego. Tylko nie traktuj Siddiqa jakby dokonał tego wszystkiego.

-Sam nie wierzę, że ma coś z tym wspólnego.

-Idziemy?!- Krzyknął Dante, który stał przy bramie.

-Idziemy. Miłego dnia.- Powiedziałam pospiesznie i odeszłam. Wyszliśmy za bramę, a Dante od razu zaczął gderać. To jedna z najwięcej gadających osób, jakie znam.

-Nie rozumiem, dlaczego chciałaś iść sama. Jak miałaś zamiar przytargać tyle worów?

-Jakoś dałabym radę.

-A kto by robił za oczy? Kiedy zrywasz możesz nie zauważyć zagrożenia.

-Poradziłabym sobie, ale i tak dziękuję, że idziesz ze mną.

-Wiem, że wepchnąłem się na chama. Nie chciałem przebywać w Alexandrii.

-Przecież mogłeś wrócić z Tarą.

-Chcę wam pomóc, ale nie mogę tego robić, kiedy Daryl śledzi mnie morderczym wzrokiem. Jak mam się skupić na czymkolwiek, kiedy mam wrażenie, że zaraz dostane bełtem w łeb?

-Przestań. Nie zabiłby cię bez powodu.

-Jakoś nie chcę mi się w to wierzyć. Przecież sama się go boisz.

-Ja? Chyba coś ci się przewidziało.

-Kiedy wyciągnął krótkofalówkę to drgnęłaś.

-Zaraz. To ile ty stałeś przy tej bramie?

-Całą waszą rozmowę.

-Przecież miałeś pójść po worki i mnie zawołać.

-Rozmawialiście. Miałem przerwać w połowie? I tak wam przerwałem, bo zaczęło to wszystko iść złym torem.- Nie spodobało mi się to, co zrobił. Miał iść po worki, których zapomniał. Wrócić i zawołać mnie, a tymczasem sterczał tam podsłuchiwał i przyglądał się wszystkiemu.- Wasz ton był dobrze słyszalny więc czekałem,aż skończycie. Miałem zacząć śpiewać, żeby zagłuszyć waszą wymianę zdań? Zawiązać oczy, żeby nie widzieć krótkofalówki?

-Po prostu mogłeś przerwać rozmowę, żebyśmy nie tracili czasu.

-Nagle jestem zagrożeniem? Myślałem, że to na Wzgórzu nie ufają nowym, ale tutaj to już w ogóle przesada.

-Właściwie nie mówiłeś jak znalazłeś się na Wzgórzu.

-Przypadkiem. Plątałem się z kilkoma osobami. Bywało raz lepiej raz gorzej i w momencie, w którym było najgorzej trafiliśmy na osadę. Wtedy ludzie z niej zaoferowali pomoc i tyle. Trzymałem się na uboczu, robiłem swoje. Pomagałem ludziom, kiedy już mi zaufali, a później poznałem Maggie. Resztę już znasz. To co z tym twoim strachem?

-Nie boję się Daryla. Zaskoczył mnie, a to nie powinno cię dziwić.

-Nie powinno?

-Proszę cię, kiedy zjawił się na Wzgórzu na pewno Maggie powiedziała ci, jaki jest tego powód.

-Nie powiedziała. Widziałem, że jest zdenerwowany, a kiedy kazałem mu wywołać cię do radia to nie bardzo chciał. Zrozumiałem wtedy, że macie jakieś problemy.

-Jakieś tam są. Jak w każdym związku.

-Miałem żonę więc coś o tym wiem, ale nigdy nie reagowała tak jak ty.- Nie wiedziałam nawet, że drgnęłam. Teraz dotarło do mnie, że podczas ostatniej awantury naprawdę się go wystraszyłam. Myślałam, że mnie uderzy. Tylko dlaczego? Przecież znam Daryla i wiem, że nigdy by tego nie zrobił.

-To nieistotne. Zbierajmy zioła.

-A tak serio? Co robimy w lesie?

-Już powiedziałam. Zbieramy wszystko, co ma właściwości lecznicze.

-Laura proszę cię. Do zbierania ziół przeszmuglowałaś dwie maczety, pełen kołczan strzał i butelki z substancjami łatwopalnymi?

-Skąd to wiesz?

- Przecież zostawiłaś to przy bramie jako jeden z bagaży.- Dante wskazał na mój plecak. - Maczeta wystawała, chciałem ją lepiej schować, a żeby to zrobić musiałem otworzyć całość. Jeśli to kolejny problem to od razu przepraszam.

-Nie problem. Dziękuję.- Coś mi nie pasowało. Byłam pewna, że nic nie wystawało z plecaka. Chociaż kiedy go kładłam rękojeść maczety mogła się wysunąć. Nie mogłam przecież podejść do Daryla z tym plecakiem, bo szybko domyśliłby się, że coś knuje.

-Więc na czym polega prawdziwa misja?

-Chcę, zobaczyć czy szeptacze znów nie próbują zatruć wody.

-Stąd maczety rozumiem. A butelki i szmatki? Wiem jak się robi Mołotowy.

-Sama nie wiem.- Poczułam się jak idiotka. Właściwie, po co to mi było? Co ja chciałam rzucić je w hordę?

-Co się dzieje dziewczyno? Mnie możesz powiedzieć.

-Nie wiem co chciałam z tym zrobić. Myślałam, że znajdę hordę i ich spalę. Przecież oni są niczym żywe pochodnie. To był głupi plan, nie wiem, dlaczego w ogóle na niego wpadłam.

-To nic wstydzącego. Alfa dała wam w kość, próbujesz działać. To co prawda nieprzemyślane, ale całkowicie to rozumiem.

-Przecież mogłam wszystko spalić. Idiotka ze mnie.

-Ej. Wcale nie. Irytuje cię to, że wasi wrogowie robią co chcą, a wy nie możecie nic z tym zrobić. Liczy się to, że nie siedzisz na tyłku. Próbujesz działać. Zbierzemy zioła po drodze. Upewnimy się, że z wodą wszystko w porządku. A co do hordy to masz jakieś pomysły?

-To musi być spory teren i raczej, taki z którego sztywni nie będą mogli się wydostać. Już przecież raz jej się rozleźli więc zaznaczyłam kilka miejsc na mapie.

-A i nie martw się nikomu nie powiem. Czasami schodzi się na zbieraniu prawda?

-Prawda.- Schowaliśmy ledwo zapełnione worki i ruszyliśmy w dalszą drogę. Miałam nadzieję, że trafimy na coś, co będzie nam przydatne.

I gotta go my own wayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz