Znajdę sposób.

63 5 2
                                    


Oczami Laury.

Po długich ustaleniach w końcu stanęło na tym, że na spotkanie z Alfą idę Ja, Daryl, Rick, Rosita oraz Michonne. Podjęcie takiej decyzji wcale nie było łatwe. Kiedy tylko powiedzieliśmy, że przywódczyni szeptaczy chce się z nami spotkać każdy był chętny. Carl bardzo zabiegał o to, żeby pójść, ale obawialiśmy się, że może nie powstrzymać emocji i próbować zabić Alfę.

Stanęliśmy przy pustych palach. Widziałam minę Daryla to było dla niego ciężkie. Udawał, że wszystko jest w porządku, ale ja znałam ten wyraz twarzy. Domyśliłam się, że wspomnienia wróciły, a on wcale nie widzi pustych pali, a nabite na nie głowy. Nie chętnie odłożyliśmy broń na ziemię, ale tak, żeby była blisko nas. Usłyszeliśmy charczenie i zauważyliśmy zarysy postaci idących w naszą stronę. Przez mgłę, jaka była na polanie wyglądali jak demony. Z każdym krokiem byli coraz bliżej nas. Alfa ściągnęła maskę, a jej ludzie wymierzyli do nas z broni. Przez ułamek sekundy pomyślałam, że to koniec. Zaraz wystrzelą, a później pójdą po resztę. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca.

-Przyszliście.- Powiedziała, a mi zrobiło się niedobrze na dźwięk jej głosu.

-Chciałaś porozmawiać. Rozmawiajmy.- Rick zaczął pewnie. Nie wiem dlaczego, ale przypomniała mi się jego konwersacja z Gubernatorem.

-Pewnie ciekawi was, dlaczego nie zaatakowałam do tej pory prawda?

-Nie bardzo.- Wypaliłam.- Powiedziałaś, że to zrobisz więc jesteśmy przygotowani.

-Czyżby? Ostatnio mieliście trochę problemów. Prawda Lauro?

-Już ich nie mamy.- Walczyłam sama ze sobą, kiedy znalazła się z zasięgu moich rąk. Miałam ochotę wydłubać jej oczy.

- Stoisz akurat przed tym palem. Dlaczego?

-Bez powodu. To pal taki sam jak pozostałe niczym się nie wyróżnia.

-Nie powiedziałeś jej?- Alfa zerknęła na Daryla, a on przecząco pokręcił głową.

-Na tym palu spoczęła mała główka Inez. Tak miała na imię ta dziewczynka prawda?- Zagotowało się we mnie, kiedy to powiedziała. - Jak na swój wiek, a dużo lat nie miała była bardzo dzielna. Powiedziała mi, że mnie za to zabijesz, a jednak żyje. Trochę przykro, że zawiodłaś osobę, która w ciebie wierzyła, aż do śmierci. I mam prezent. Miałam nadzieję, że przyjdziesz.- Alfa wręczyła mi lalkę, która należała do Inez.- Wypadła jej z kieszeni, kiedy odcięłam jej głowę.

-A Lydia była dzielna?

-Słucham?- Musiałam zaskoczyć ją tym pytaniem.

-Czy Lydia była dzielna, kiedy ją zabijałaś. Jak to zrobiłaś? Odcięłaś jej głowę? Strzeliłaś do niej? Udusiłaś ją? Rzuciłaś na pożarcie sztywnym? Zabicie własnego dziecka to musiał być wielki akt... sama nie wiem czego.

-Lydia była słaba. Resztę sobie dopowiedz.

-Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Opowiedz jak to zrobiłaś.

-Laura dość.

-Nie Rick. Chcę usłyszeć jak zabiła własną córkę.

-Przebiłam ją nożem.- Tej durnej babie nawet nie drgnęła powieka. Patrzyła nam prosto w oczy i kłamała.

-A co z ciałem?

-Stróże się nim zajęli. Muszą mieć siłę, a żeby ją mieć muszą się żywić.- Gryzłam się w język, żeby nie wypalić im wszystkim, że ona kłamie. Dobre sobie Lydia przeszyta nożem i rozerwana przez sztywnych chodzi sobie po Alexandrii i wygląda mi na żywą.- Chcesz wiedzieć coś jeszcze?- Alfa spojrzała na każdego z nas.- Gdzie twój syn ?- Zwróciła się do Ricka.

-Nie ma go tutaj.

-Szkoda. Myślałam, że mu opowiem o Enid. Krzyczała jego imię, kiedy odcinałam jej głowę.

-Przyszłaś opowiadać nam o tym, jak zabiłaś naszych przyjaciół ? Myślałem, że przyszliśmy tu po coś konkretnego. Jeśli to wszystko to idziemy.- Daryl schylił się po kuszę w tym momencie Alfa dodała.

-Nie skończyliśmy. Przekroczyliście granicę. Mówiłam co się stanie, kiedy ją przekroczycie.

-Zabijesz nas tutaj? To nie w twoim stylu.- Wtrąciła Michonne.

-Nie. To byłoby bez sensu. Nie zdążylibyście złapać za broń. Masz rację to nie w moim stylu. Chciałam wam powiedzieć, że od teraz cała ta polana jest nasza.

-Więc gdzie mamy polować?

-Przy rzece. Ale nie możecie jej przekroczyć. To też nasz teren.

-Nie możesz odebrać nam ziemi.- Rosita zaprotestowała, ale niczego nie wskórała.

-Owszem mogę. Ciesz się, że was nie pozabijałam. Powinniście być mi wdzięczni, że nie zabrałam wam całej ziemi. Mogłam was zamknąć w Alexandrii, a resztę zagarnąć dla siebie. Teraz skończyłam, a wam radzę uciekać, bo to już nasza ziemia.- Podnieśliśmy broń i oddaliliśmy się pospiesznie.

-Laura co to było?

-Nic.

-Mogłaś ją sprowokować.

-Rick ja ją? Ona próbowała to zrobić. Nie widzisz tego? Chciała, żebyśmy zaatakowali.

-Nie musiałaś mówić o Lydi. Mogła się domyślić, że znamy jej sekret.

-Rick daj spokój. Laura ma racje. Po co ta lalka? Po co opowiadanie gdzie nadziała Inez? Po co pytała gdzie jest Carl? To była prowokacja. A Laura dobrze to rozegrała.

-Popieram Daryla.- Wtrąciła Michonne.- Teraz część jej ludzi wie co rzekomo stało się z Lydią. Co zrobią, kiedy ujrzą ją całkowicie żywą? Co zrobią, kiedy dotrze do nich, że nie jest przeszyta nożem i wcale nie jest rozszarpana? Alfa strzeliła sobie sama w kolano. Teraz będzie musiała trzymać się tej wersji. Nawet jeśli się od niej nie odwrócą to na pewno zaczną w nią wątpić.

-Dlaczego Beta nie powiedział, że ona kłamie?- Rosita spojrzała na nas i westchnęła.- Mógł to zrobić. Wtedy podburzyłby szeptaczy.

-Większość jest za Alfą. Wybaczą jej wszystko. Przypominam ci, że zostawiają własne dzieci na pożarcie, kiedy są za głośno.- Naszą uwagę zwróciła Caroline i Gabriell, którzy dzielnie zabijali grupę zombie. Podbiegliśmy, żebym im pomóc.

-Powinniście udać się na Wzgórze.- Powiedziała dziewczyna.

-Jak długo tu walczycie?

-Bardzo długo. Zjawili się, kiedy wyszliście. Podzieliliśmy się na grupy.

-Dlaczego na Wzgórze?- Dopytałam.

-Drzewo spadło na ich osadę. Sztywni wdzierali się przez wyrwę. Podobno to opanowali, ale mają wielu rannych, a ich lekarze nie dają rady. Siddiq tam pojechał. Powiedział, że sobie poradzi, ale nie mi to oceniać.

-Skontaktuję się z nimi.- Dodał Rick.

Rick udał się do radia. Miał porozmawiać z Maggie, żeby ustalić, czy potrzebują większej pomocy. Ja usiadłam na ganku i wpatrywałam się w lalkę, którą dała mi Alfa. Wiem, że chciała mnie sprowokować, ale jej słowa ciągle krążyły w mojej głowie. Ma rację? Zawiodłam Inez? Ta dziewczynka widziała we mnie coś, czego nie widział nikt inny. Miała mnie za bohaterkę, którą nigdy nie byłam. Wierzyła, że poradzę sobie z każdym zagrożeniem. Nikt i nic mnie nie pokona. Umarła z taką myślą, a ja nie mogę zabić Alfy, bo sprowadziłabym śmierć na innych.

-Przepraszam, że cię zawiodłam. Chcę cię pomścić i wszystkich, którzy zginęli z jej rąk. Tylko nie wiem jak mogłabym to zrobić. Ona ma za sobą zbyt wielu sztywnych zbyt wielu ludzi. Chciałabym, żeby to wszystko było łatwiejsze. Chciałabym, żebyś tu była. Mogłabyś mi doradzić tak jak zawsze. Mam nadzieje, że nie jesteś na mnie zła. Wierzyłaś, że zabiję Alfę i musisz w to wierzyć dalej. Twoja wiara sprawia, że nie tracę nadziei. Znajdę sposób Inez.- Spojrzałam w niebo, było zamglone.- Wiem, że tam jesteś. Obiecuje ci, że wymyślę jak ich pokonać.

I gotta go my own wayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz