Gorzka prawda.

80 5 2
                                    


Oczami El.

Moja ciąża skomplikowała wszystko. Jak jeszcze dodam do tego moje uczucia to już w ogóle klapa. Zawaliłam na całej linii i wiem co to dla mnie oznacza. Nie mam jednak wyjścia muszę porozmawiać z Dustinem. Powiem mu wszystko i będę się modlić, żeby mnie wysłuchał i mi uwierzył. Chciałam powiedzieć wszystko Laurze, ale pewnie by mnie zabiła, a teraz kiedy noszę w sobie dziecko nie mogę się do niczego przyznać. Teraz muszę grać na czas, a tego czasu potrzebuję sporo, aż do narodzin dziecka. Później jakoś to wszystko odkręcę. Tak czy inaczej, wszystko wskazuje na to, że maluch będzie wychowywał się bez matki. Nie ważne co zrobię i tak czeka mnie śmierć.

- Dustin.- Zerknęłam na mężczyznę, który z poważną miną siedział obok mojego łóżka. Widziałam, że był na mnie zły.

-El coś ty kurwa najlepszego zrobiła? Rozumiem zdobycie zaufania, ale chyba się zapędziłaś.

-Wysłuchaj mnie. Proszę.

-I tak taplamy się po uszy w gównie. Nie wiem jak z tego wybrnąć więc mów.

-To wszystko, co nam wmawiano to zwykła bujda.

-Zauważyłem. Myślałem, że oni cię przekabacili na swoją stronę. Sądziłem, że kochasz tego Davida i dlatego ich wybielasz. W końcu sam zrozumiałem, że prawda jest zupełnie inna. Wiem już, ze Lydia nie została porwana. Ci ludzie nie są źli, a my bierzemy udział w planie, który ma doprowadzić do wymordowania niewinnych osób.

-Musimy grać na czas.

-Co masz na myśli?

-Słuchaj ja muszę urodzić to dziecko. Ostrzegę tych ludzi i spróbuje przeszkodzić Alfie.

-Ona cię zabije.

-Nie ważne. Zostawię to dziecko tutaj. Przynajmniej będzie miało minimalne szanse na przeżycie. David je ochroni.

-Dobra mam plan. Nie będziesz chodzić do lasu. Ja powiem, że nie możemy się z nimi spotykać przez jakiś czas. Wymyślę jakąś historię, że mają nas na oku, bo wdałem się w bójkę, albo coś takiego. Ugram tyle czasu ile mogę.

-Dust. Musisz zrobić nowe strzały. Kiedy zaatakują ci ludzie nie będą mieli się czym bronić. Uszkodziłam większość strzał.

-Dobra. Jakoś to zrobię. Powinniśmy powiedzieć im prawdę?

-Przecież oni nas zabiją. Ja chcę, żeby dziecko miało szansę.

-Dlaczego daliśmy się nabrać? Kurwa tu są starsi ludzie, małe dzieci. Jak mogliśmy być tak naiwni? Powiedz Davidowi.

-Oszalałeś? Przecież mnie znienawidzi.

-Komuś musisz o tym powiedzieć. Musimy mieć jakiegoś sprzymierzeńca tutaj. Sami sobie nie poradzimy. Bo jeśli Alfa mi nie uwierzy przeprowadzi atak od zaraz. Wszyscy zginą.

-A Beta?

- Co z nim?

-On mówił, żeby przed atakiem zabrać stąd Lydie. Mam wrażenie, że jemu zależy na tej małej.

-Przecież nie odwróci się od Alfy.

-Wiem, ale on ewidentnie nie chce, żeby Lydi stała się krzywda. Wykorzystajmy to jakoś.

-Spróbuje coś z tym zrobić. A ty musisz powiedzieć Davidowi. Jeżeli on powtórzy Laurze to ja nie pozwolę cię zabić.

-A jak nas wygnają? Alfa dorwie nas wszędzie. Kurwa chciałabym cofnąć czas.

- Obawiam się, że ona przyśle Gammę tutaj. Ta jest zapatrzona w Alfę jak w obraz. Jej nie przekonamy, będzie chciała doprowadzić plan do końca i zrobi to. Jeśli się dowie, że się wyłamaliśmy to nas zabije. Wiesz o tym?

-Wiem. Dust to się chyba nie uda. Jak mamy to naprawić? Ja potrzebuje mniej więcej ośmiu miesięcy. Z moich obliczeń wynika, że to pierwszy miesiąc.

- Zrobię co w mojej mocy. Dzisiaj się z nimi spotkam. Jeżeli nie wrócę, powiedz wszystkim. Nie będziesz miała innego wyjścia, a teraz musisz powiedzieć Davidowi. Po pierwsze widzę, że go kochasz po drugie ten chłopak zasługuje na to, żeby poznać prawdę. Pamiętasz? Mama zawsze powtarzała, że lepsza jest najgorsza prawda niż słodkie kłamstwo.

Dustin wyszedł, a ja próbowałam zebrać myśli. Nie miałam na to zbyt wiele czasu, bo zaraz zjawił się David. To był ten moment innego, lepszego pewnie już nie będzie.

- Jak się dzisiaj czujesz kochanie?-Mężczyzna pocałował mnie czule.

-Dobrze. Usiądź. Musimy porozmawiać.

-Coś nie tak? Coś z dzieckiem?- Zapytał wyraźnie zaniepokojony.

-Z dzieckiem wszystko w porządku. Zanim ci wszystko opowiem chcę, żebyś wiedział, że cię kocham. Musisz wiedzieć, że nie ważne co zrobię pewnie i tak czeka mnie śmierć. Jeżeli nie z rąk kogoś z waszej rady to z rąk szeptaczy. Zacznę od tego, że Dustin jest moim bratem. Cała historia z obozem w Asheville jest zmyślona. Nie mieliśmy tam żadnego obozu i szeptacze wcale nas nie napadli. My jesteśmy jednymi z nich. Byliśmy w jednym z obozów. Wiedzieliśmy, że przewodzi Alfa, ale nie widzieliśmy jej,bo opiekę nad nami sprawowała Gamma. Do pewnego momentu, któregoś dnia przyszedł Beta powiedział, że się ewakuujemy. Jak kazał tak zrobiliśmy. Mieliśmy za zadanie sprawić, żeby obozy wyglądały na opuszczone. Nie zadawaliśmy pytań, tylko to zrobiliśmy. Ulokowali nas daleko stąd i wtedy zjawiła się ona. Alfa podeszła do nas bez maski, co miało świadczyć o jej szczerości. Nie wiem, dlaczego wybrała mnie, ale zrobiła to. Opowiedziała o was, o tym, że uprowadziliście jej córkę, o tym, że jesteście potworami. Mówiła, że w okrutny sposób zabijaliście jej ludzi bez powodu. Mieliście być źli do szpiku kości. Później wymyśliła co mamy mówić. Plan był taki mieliście mnie znaleźć, zająć się mną, a ja miałam zdobyć wasze zaufanie. Później miał się zjawić Dustin i kilkoro innych od nas. W różnych odstępach czasu mieliśmy zająć stanowiska na wartowni, pilnować broni i przy okazji ją niszczyć. Kiedy wszystko byłoby gotowe Alfa miała się tu zjawić ze wszystkimi stróżami i swoimi ludźmi. Mieliśmy ją wpuścić w nocy do osady. Kiedy doszło do mnie, że ona wcisnęła nam stek kłamstw próbowałam to wszystko powstrzymać. Chodziłam do lasu i ściemniałam im, że jesteście nieufni i mówiłam, że potrzebuje więcej czasu. Dlatego pewnie przysłała Dustina. Kiedy byłam z Laurą w lesie, zobaczyłam ich, przyglądali się nam. Zabrałam ją stamtąd, bo się przestraszyłam. Oni cały czas was obserwują. Proszę cię tylko o jedno, przez wzgląd na dziecko nie mów Laurze ani nikomu. Ja i Dustin postaramy się powstrzymać Alfę.

-Nie wierzę. Jak mogłaś? Uratowaliśmy ci życie, a ty nas okłamywałaś przez ten cały czas?

-Przepraszam.

-Czy ty myślisz, że ja będę trzymał gębę na kłódkę? Przecież jak ta wariatka tu wejdzie to wszyscy zginiemy !

-Jeśli mnie wygnają ona zabije mnie i nasze dziecko. Daj nam działać. Obiecuję, że odwleczemy to wszystko w czasie,a jak będzie chciała zaatakować, powiemy wam o tym. Możliwe, że przekabacimy Betę na naszą stronę, on może to wszystko powstrzymać.

-Nie mogę ci tego obiecać. Na razie nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Nie chcę cię widzieć nie chcę cię znać. Nie istniejesz dla mnie rozumiesz? Pomogę ci z dzieckiem, ale niczego więcej ode mnie nie oczekuj. Między nami wszystko skończone.- David wyszedł, a ja zostałam sama. Nienawidziłam sama siebie.

I gotta go my own wayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz