Oczami Laury.
Związek Davida i El ewidentnie nie przetrwał. Słyszałam jak się kłócili, a mężczyzna od dłuższego czasu chodził wściekły jak osa. Nikt nie umiał się z nim dogadać, bo każda próba rozmowy skończyła się na wrzaskach z jego strony. Chciałam dowiedzieć się od El co takiego się wydarzyło, ale również niczego z niej nie wyciągnęłam. Kobieta ciągle płakała. Nie odpowiadała na żadne z zadanych przeze mnie pytań. Doszło nawet do tego, że poszłam do Dustina, ale ten z kolei twierdził, że nic nie wie, albo wie tyle, co i ja. Miałam przeczucie, które mi towarzyszyło,a dokładniej chodziło o to, że coś się święci. Nie wiedziałam co, ale zaczęłam być czujna jak nigdy dotąd. Powiedziałam o tym Darylowi i reszcie i o dziwo nie tylko ja miałam złe przeczucie. Podwoiliśmy straże, zakazaliśmy opuszczać Alexandrię, ale z tego, co wiem Dustin się nie dostosował i wychodził. Dlatego Rick miał odbyć z nim rozmowę. Musieliśmy wiedzieć co jest przyczyną jego wychodzenia do lasu. Bo ciężko mi uwierzyć, że przejął obowiązki El i dlatego opuszczał osadę mimo zakazu. Mam nadzieję, że powie prawdę, a nie wciśnie jakąś bajeczkę.
Właśnie siedzieliśmy w pokoju narad. Czekając na Ricka. Zjawił się po mniej więcej godzinie. Kiedy tylko przekroczył próg drzwi widziałam, że jest wściekły.
-Dustin niczego nie powiedział. Nadal uważa, że zastępuje El. Powiedziałem mu, że nie może opuszczać osady, a już na pewno nie sam i nie w nocy. Przestał ze mną rozmawiać. Słuchajcie koniec z cackaniem się z nimi. Trzeba ich przycisnąć, bo cała ta sytuacja w ogóle mi się nie podoba. Oni mają jakąś tajemnicę i jestem pewien, że David jest w to wplątany. Nie wiem jak, ale wyciśnijcie to z nich.
-Davida i Dustina można przycisnąć, ale El nie bardzo. Przecież nie chcemy, żeby straciła dziecko i tak ma ciężko. Ciągle płacze, siedzi sama ja się obawiam, że ona popadnie w jakąś depresję.
-Próbowałaś z nią rozmawiać?
-Próbowałam. Tylko płacze. Niczego z niej nie wycisnę, chyba że zaczęłabym ją torturować, a tego nie zrobię.
-Dobra to David i Dustin. Tą dwójką musimy się zająć.
-Pójdę do Davida z Laurą. Wyciągnę z niego informację chociażbym musiał zrobić to siłą.
-Rób co musisz.- Rick poklepał Daryla po ramieniu, a on wyszedł nie czekając na mnie. Musiałam biec, żeby go dogonić.
-Co chcesz zrobić?- Nie chciałam, żeby rozmowę zaczął bójką dlatego musiałam wszystkiego pilnować.
-Dowiedzieć się prawdy. - Mężczyzna wparował do domu Davida, który podskoczył przestraszony naszą obecnością. Nie zdążyłam niczego powiedzieć, kiedy kusznik zmusił Davida do siedzenia na kanapie.-Dopóki jestem miły i mam w miarę dobry humor masz czas, żeby powiedzieć prawdę. David dość kurwa tego.
-Rozstałem się z El. I dlatego cały ten dramat?
-To, że się rozstaliście to wiemy wszyscy. Chcę znać powód.
-Po prostu.
-Kurwa David! Jakie po prostu?! Nie wierzę w to. Dlatego racz powiedzieć prawdę.
-Słuchaj wiemy, że ma to związek z El i Dustinem. Powiem wprost, jeśli nie powiesz co się dzieje my będziemy musieli ich wygnać.- Nie wiedziałam, czy to zadziała, ale musiałam coś ściemnić. Krzyki Daryla do niczego by nie doprowadziły.
-Nie. Nie możecie ich wygnać.
-Dlaczego?
-Bo nie. Gdzie mieliby pójść. EL jest w ciąży.
-Jej ciąża jakoś nie przeszkodziła ci w zerwaniu z nią.
-Błagam was nie możecie jej wygnać. Ona i Dustin każdego razu, kiedy wychodzą do lasu ryzykują własnym życiem, żeby was chronić.
-Chronić przed czym?
-Kurwa Laura nie mogę wam niczego powiedzieć.
-Więc musimy ich wygnać.- Mieliśmy opuścić dom Davida, ale zatrzymał nas jego płacz. Był twardzielem, a teraz siedział na kanapie i lał rzewne łzy. Płakał jak małe dziecko, a mi zrobiło się go cholernie żal.
-To wszystko ... to mnie przerasta. Obiecałem El, że nic wam nie powiem. Nie wiem co robić to za dużo dla mnie.
-David, jeśli coś wiesz musisz nam powiedzieć. Przecież nie pomożemy ani tobie, ani im nie mając pojęcia co się dzieje. Jak nam nie powiesz Rick ich wygna.- David zaczął mówić, a mnie z każdą minutą robiło się coraz gorzej. Nie sądziłam, że daliśmy się tak łatwo podejść. Daliśmy się zrobić jak małe dzieci.
- Co z nimi teraz zrobicie? Błagam nie krzywdźcie ich. Oni żałują, próbują wszystko odkręcić.
-David doskonale wiesz, że im się nie uda odkręcić ataku Alfy.
-Grają na czas. Robią to, żebyście mogli się przygotować.
-Przygotować? Jak mielibyśmy się przygotować jak nie wiedzieliśmy o tym?
-Alfa im powie, kiedy zaatakują,a jak nie Alfa to Beta. El twierdzi, że jemu zależy na Lydi. Poinformuje ich o ataku, żeby mogli zabrać młodą stąd.
-Beta martwi się o Lydie?- Musiałam się upewnić, że dobrze zrozumiałam.
-Tak.
-Skoro jemu zależy na Lydi przeprowadzi atak, wtedy kiedy będzie pewien, że ona ujdzie z życiem, ale jednocześnie wie, że Alfa jej nie przyjmie. Co on knuje?
-Dowiemy się.- Daryl poszedł po Ricka i resztę. Ja ze względu na stan Davida zostałam z nim. Po piętnastu minutach cała rada oraz El i Dustin. Oboje byli przerażeni.
-Przepraszam.- Wyszeptał David.- Wiem, że obiecałem dochować tajemnicy, ale tak to nie mogło wyglądać. Wasza dwójka nie da rady powstrzymać Alfy. Ja nie mogłem dłużej milczeć.
-Może to i lepiej. Wiem co z nami zrobicie. Błagam was tylko o to, żeby moją karę wstrzymać, aż do porodu. Później zróbcie to, co musicie.
-El co ty bredzisz?- Zapytała Rosita.
-Wiem, że nas zabijecie.
-Powinniśmy.- Wtrącił Rick.- Po pierwsze okłamywaliście nas, po drugie knuliście. Tacy jak wy kończą w celi albo są powieszeni.
-Albo mają poderżnięte gardła.
-Negan daruj sobie.- Warkną Aaron.
-Zrozumieliście jednak, że Alfa was zmanipulowała i chcieliście nam pomóc. Dlatego was nie zabijemy i ze względu na wasze bezpieczeństwo nie wygnamy was. Teraz Dustin powie nam co robił wczoraj w nocy w lesie.
-Widziałem się z Betą. Powiedziałem mu, że wdaliśmy się w kłótnie i teraz ja oraz El jesteśmy u was na celowniku. Powiedziałem też, że mamy zakaz opuszczania Alexandrii i jeśli się dowiecie, że wyszedłem będzie jeszcze gorzej. Dowiedziałem się też, że Beta uszkodził waszą łódkę.
-Dlaczego?- Zapytałam zaskoczona.
-Obawiał się, że Alfa was dorwie i zabije. A uwierzcie mi bardzo chce to zrobić.
-Beta bojkotuje plan Alfy?- Daryl był zdezorientowany tak jak my wszyscy. Przecież Beta to prawa ręka Alfy więc dlaczego on to robi.
-Dał nam cichy rozkaz. Kiedy Alfa zaatakuje my będziemy wiedzieć wcześniej. Mieliśmy chronić Lydię i was. Beta na początku kazał nam mieć Lydie na oku, mówił, że mamy ją wyprowadzić w bezpieczne miejsce, które mieliśmy ustalić. Po wszystkim on by przyszedł i by ją zabrał.
-Alfa ją wygnała. Nie przyjęłaby jej znowu.
-Dlatego chciał z nią odejść. Później zrozumiał, że to może mu się nie udać. Dlatego kazał nam chronić ciebie, Daryla i Lydie. Gdyby jemu się nie udało przeżyć to wiedział, że z wami będzie bezpieczna. Mam wrażenie, że Beta nie chce was atakować.
-On może być naszą kartą przetargową.-Wyszeptałam.
-Tak tylko jest jeszcze jeden problem. Za jakiś czas Alfa przyśle do was Gammę. My będziemy musieli udawać, że to ktoś z naszej niby grupy.
-I bardzo dobrze.- Michonne szeroko się uśmiechnęła.- Zamkniemy ją w celi.
-Nie bardzo. Ona też będzie wychodzić do lasu. To donosicielka, jej nie przekabacimy na naszą stronę.
-Powiesz im, że Gamma nie może wychodzić. Powiesz, że staliśmy się podejrzliwi i tyle.
-Kiedy masz się spotkać z Betą?- Zapytałam.
-Za dwa tygodnie.
-Więc pójdę z Tobą. On będzie sam?
-Nie wiem. Czasami jest sam, a czasami z kimś.
-Jak będzie sam to porozmawiamy.
Opuściliśmy dom Davida. Została tam tylko El po mojej dość dosadnej propozycji , że muszą porozmawiać. Mam nadzieję, że on jej wybaczy. Ja nawet nie byłam na nich zła tak naprawdę nie mieli podstaw, żeby nie wierzyć Alfie. Przecież w ogóle nas nie znali, a ona potrafi manipulować ludźmi.
CZYTASZ
I gotta go my own way
FanfictionJest to dalsza część Apokalipsy. Laura i Mia zostały odtrącone przez osady. Postanowiły odejść. Czy jeszcze kiedyś wrócą do Alexandrii? A może ta podróż okaże się ich ostatnią? Zapraszam do Czytania !