Mama

910 61 2
                                    

Siedzieliśmy na łóżku w pokoju El i przygotowywaliśmy się do klasówki z matematyki. Minął tydzień odkąd dziewczyna jest zdrowa, więc chodzi już normalnie do szkoły. Tłumaczyłem jej jakieś przykładowe równania, a ona słuchała mnie przy tym bardzo uważnie. Uwielbiałem to, jaka zawsze była skupiona, kiedy pomagałem jej się uczyć. Nagle drzwi do pomieszczenia w którym byliśmy gwałtownie się otworzyły, a w nich stanął zaniepokojony Hopper:

- El, dzwoniła twoja ciocia. Coś nie tak z mamą.- powiedział.

Oczy dziewczyny momentalnie się rozszerzyły, a ona zamarła. Znałem historię tej kobiety, więc również się wystraszyłem, co takiego mogło się dziać. 

- Jedziemy tam? Błagam.- szepnęła. 

- Tak, możemy nawet teraz.

- Mike może z nami?- zapytała.

- Tak, jeżeli chce.- spojrzał na mnie, z niemą prośbą na ustach.

- Oczywiście.- powiedziałem podnosząc się z łóżka i pomagając w tym El.

Ruszyliśmy do samochodu. Usiadłem na tylnych siedzeniach razem z moją dziewczyną. Hopper odpalił silnik i pojechaliśmy jak najszybciej. Zastanawiałem się co się stało mamie El. Na pewno nic dobrego. Nigdy nie spotkałem tej kobiety, bo wiedziałem, że kontakt z nią nie jest w żaden sposób możliwy. Było mi naprawdę szkoda Eleven. Spojrzałem na nią i zobaczyłem, że w jej oczach lśnią łzy. Chwyciłem ją za rękę i delikatnie uścisnąłem, starając się przekazać jej jak najwięcej wsparcia i otuchy. Oparła się o okno i zamknęła oczy, żeby chociaż trochę się uspokoić. 

Po około godzinie jazdy, stanęliśmy pod średniej wielkości domem. Był naprawdę ładny. Wysiedliśmy z pojazdu i podeszliśmy do drzwi. Hopper zapukał, a ja objąłem El na chwilę ramieniem. Chwilę później otworzyła nam kobieta w średnim wieku. Była blada, nieuczesana, a jej oczy były podkrążone.

- Och Jane, dzięki Bogu, że już jesteście!- przytuliła moją dziewczynę, a po jej policzkach spłynęły łzy.- A ty to..?- spojrzała na mnie.

- To Mike, mój chłopak.

- Miło mi cię poznać.- uśmiechnęła się smutno i zaprosiła nas do środka.

Rozejrzałem się dookoła. Ten dom był taki przytulny. El i jej ciocia ruszyły prosto korytarzem, a ja i Hopper za nimi. Przeszliśmy obok pokoju z fotelem bujanym na środku. To był pokój mamy El, ale kobiety w niej nie było. Skręciliśmy na schody i po chwili dotarliśmy do małej sypialni. Jane od razu wpadła do środka i ruszyła w stronę łóżka na którym leżała jej mama. Jej twarz była biała jak papier, ledwo oddychała, a z nosa ciekła jej krew. El starła ją kciukiem i mocno chwyciła mamę za rękę. Zamknęła oczy i chyba zaczęła się z nią kontaktować. Hopper spojrzał na mnie, a ja na niego. Oboje byliśmy przejęci tą sytuacją, a co dopiero moja dziewczyna. 

Przez dłuższą chwilę w pokoju była cisza. Nie odzywaliśmy się do siebie, żeby El mogła w spokoju użyć swoich mocy. Nagle krzyknęła:

- Mamo, nie! Błagam!- zaczęła głośno szlochać, a mnie coś ścisnęło za serce. 

Po chwili otworzyła oczy i zaczęła głośno krzyczeć:

- Nie, nie, nie! Obudź się, proszę.

Wtedy wszyscy zorientowaliśmy się, że kobieta nie oddycha. Podszedłem do Eleven i przytuliłem ją jak najmocniej do siebie. Płakała w mój sweter, obejmując ramionami moją szyję. 

- Nie, nie, nie!- powtarzała cały czas, a ja jedyne co mogłem zrobić, to być przy niej i głaskać delikatnie jej włosy.

Hopper przykrył ciało martwej kobiety kocem, a jej siostra poszła zadzwonić do zakładu pogrzebowego. Po moich policzkach popłynęło parę łez. Nie mogłem patrzeć na to, jak cierpi. W prawdzie nie znałem jej mamy, ale czułem ogromny smutek z powodu śmierci kobiety. El widziała ją dopiero trzeci raz na oczy, ale rozumiem jej ból. To przecież była jej matka.

Kiedy Eleven się uspokoiła, zeszliśmy na dół. Posadziłem dziewczynę na kanapie, a sam zająłem miejsce obok niej. Położyła się z głową na moich nogach, a ja głaskałem ją po włosach. Ciocia El zaparzyła jej melisę, a mi i Hopperowi zrobiła herbatę. 

Siedzieliśmy w ciszy, pogrążeni w smutku. Ludzie z zakładu przyjechali i zabrali ciało. El popatrzyła na nieruchome ciało swojej mamy, a po policzkach ponownie spłynęły jej łzy. Uznaliśmy, że czas wracać do domu. Dla El tego wszystkiego było już za wiele. Całą drogę powrotną dziewczyna leżała wtulona we mnie, patrząc tępym wzrokiem w jeden punkt. 

Na miejscu zaprowadziłem El do jej sypialni i położyłem ją na łóżko. Zdjąłem buty z jej stóp, gdyż dziewczyna nie miała na to siły. Po chwili zająłem miejsce obok niej i mocno przytuliłem ją do siebie. Położyła głowę na mojej klatce piersiowej i jakieś dwadzieścia minut później, zasnęła.

353 Days. | MilevenWhere stories live. Discover now