Telefon

1K 53 21
                                    

Z racji tego, że nadeszła wiosna i jest pierwszy dzień kwietnia, zostałem zmuszony przez mamę do posprzątania piwnicy, bo tylko ja z rodziny tam przesiaduję. No może czasem Nancy. Przygotowałem worki do których będę wrzucał śmieci i zniosłem na dół odkurzacz. Na początku pozbierałem stare gazety i niepotrzebne zabawki, które już nigdy raczej nie będą mi potrzebne. Może mama je komuś da? Niektórych rzeczy nie mogłem się pozbyć z powodu różnych wspomnień, co było logiczne. Już miałem włączyć odkurzacz, kiedy usłyszałem głos mamy:

- Mike! Hopper chce z tobą rozmawiać!

Nie wiedziałem o co chodzi, ale słysząc informację o tym, kto dzwoni, od razu rzuciłem wszystko na podłogę i jak najszybciej pobiegłem na górę. Złapałem słuchawkę telefonu:

- Halo?

- Cześć Mike. Słuchaj, mam taki mały problem. El jest chora, a ja pilnie muszę wyjść do pracy. Dzwoniłem do Joyce, ale ona właśnie jest na swojej zmianie, więc nie da rady. Jeżeli masz czas, mógłbyś przyjechać i się nią zająć dopóki nie wrócę? Wolę nie zostawiać jej samą, bo kto wie co może się wydarzyć.

- Jasne, już jadę. Będę do dwudziestu minut.- powiedziałem i odłożyłem słuchawkę, biegnąc po buty i od razu wyskoczyłem z domu.

Złapałem za rower i popędziłem przed siebie. Musiałem być tam jak najszybciej. Moja dziewczyna jest chora, muszę się nią zająć. Cieszyłem się, że Hopper ufa mi na tyle, że w takiej sprawie do mnie dzwoni. Może nie w pierwszej kolejności, ale jednak. Skręciłem na skrzyżowaniu w prawo i przyspieszyłem jeszcze bardziej o ile to możliwe. Chciałem już tam z nią być. Po około dziesięciu minutach skręciłem na leśną trasę i chwilę później ukazał mi się dom Eleven. Zeskoczyłem z mojego środka transportu i podbiegłem do drzwi frontowych. Zapukałem i czekałem aż szeryf mi otworzy.

- Dobrze, że już jesteś Mike. Muszę już lecieć. Na stole w kuchni są leki. Opiekuj się nią dobrze. Cześć młody!- pobiegł w stronę samochodu.

- Na pewno tak będzie, do zobaczenia!- krzyknąłem za nim, po czym zamknąłem drzwi i zakluczyłem je.

Ściągnąłem moją cienką kurtkę oraz buty i wszedłem w głąb korytarza. Zbliżając się do pokoju El, mogłem słyszeć jak cicho kaszle. Po chwili przekroczyłem próg pomieszczenia. Leżała na łóżku, przykryta kołdrą. Oczy miała czerwone i popuchnięte, gdyż pewnie mało spała, twarz miała zarumienioną. Pomimo jej stanu zdrowia i tak wyglądała pięknie. Podszedłem do niej i usiadłem na brzegu łóżka. Chwyciłem jej drobną dłoń i lekko ją uścisnąłem.

- Hej słońce.- powiedziałem i pochyliłem się w jej stronę, by móc złożyć delikatny pocałunek na czubku jej głowy.

- Cześć Mike.- wyszeptała i przymknęła oczy.

Przyłożyłem dłoń do czoła dziewczyny i stwierdziłem, że jest rozpalona. Poprawiłem niesforny kosmyk włosów, który opadł jej na oczy i pokierowałem się do kuchni, gdzie tak jak powiedział Hopper były lekarstwa. Poszukałem czegoś na zbicie temperatury i wróciłem do El. 

- Dam ci syrop. Dasz radę usiąść?- zapytałem.

- Tak.- powiedziała i poprawiła się na łóżku.

Wziąłem buteleczkę i nalałem trochę na łyżkę. Wyciągnąłem rękę w jej kierunku:

- Otwórz buzię.- poprosiłem miłym tonem, a ta zrobiła to co mówiłem. 

Skrzywiła się gdy połknęła lekarstwo, po czym z powrotem położyła się. Widać było, że jest naprawdę zmęczona. Już chciałem wyjść z pokoju, ale poczułem ciepłą dłoń owijającą się wokół mojego nadgarstka. Odwróciłem się w stronę El i zobaczyłem błagalny wyraz jej twarzy.

- Proszę nie idź. Nie zostawiaj mnie.

- Nigdy bym tego nie zrobił.- uśmiechnąłem się.

Podszedłem do jej posłania i podniosłem kołdrę do góry, by móc się wślizgnąć pod ciepłą pierzynę. Przysunąłem się do El i objąłem ją ramieniem, przyciągając do siebie. Dziewczyna położyła głowę na moim ramieniu i wtuliła się w moje ciało. Przeczesałem ręką jej roztrzepane, nieułożone włosy i złożyłem buziaka na czole. Westchnąłem cicho, rozkoszując się bliskością mojej dziewczyny.

- Dziękuję Mike.

- Nie masz za co.

- Nie będzie ci przeszkadzało jeżeli zasnę?- zapytała z nadzieją.

- Oczywiście, że nie. Tego potrzebujesz teraz najbardziej, a jak mogę ci w tym pomóc, to nawet lepiej.

Po około dziesięciu minutach usłyszałem jej równomierny oddech i już wiedziałem, że śpi. Dobrze jej to zrobi, przynajmniej się zregeneruje i może poczuje lepiej. Patrzyłem na jej zamknięte oczy, piękne, długie rzęsy i jej rumiane policzki. Byłem cholernym szczęściarzem. Ta dziewczyna to skarb. Tak bardzo ją kocham. Gdyby ktoś powiedział, że to tylko nastoletnie zauroczenie, to grubo by się pomylił. Razem z El tyle przeszliśmy, mamy swoją własną historię. Może nawet podobną do tych, co czyta moja mama i Nancy? Czuję się, jakby ta piękna dziewczyna leżąca w moich ramionach była moją bratnią duszą. Pewnie jest. Nigdy nie pozwolę by ktoś ją skrzywdził, w szczególności ten debil Troy. Pomimo tego, że ma swoje super moce, jest naprawdę delikatna i to w niej kocham. 

Chyba zdążyłem zasnąć, bo gdy otworzyłem oczy, w drzwiach dostrzegłem Hoppera opartego o framugę i przyglądającego się nam z uśmiechem na ustach. Kiedy zorientował się, że już nie śpię, powiedział:

- Już jestem. Jeżeli chcesz to możesz już iść, chyba że wolisz zostać.

Spojrzałem na moją dziewczynę i wiedziałem, że nie mogę jej zostawić.

- Zostanę.

- No to idę zadzwonić do twojej mamy. Przyniosę wam za chwilę kolacje. Może El coś zje. 

Wyszedł z pokoju, a ja dostrzegłem, że Eleven się obudziła:

- Zostajesz?

- Tak, nie martw się, nigdzie się nie wybieram.

- To dobrze, bo raczej bym cię nie puściła. - zaśmiałem się na jej słowa i pocałowałem ją w głowę.

Resztę wieczoru spędziliśmy na jedzeniu gofrów i oglądaniu różnych filmów w telewizji. Dołączył do nas nawet Hopper, któremu nie przeszkadzało, że El leży z głową na moich kolanach. Chyba naprawdę mi zaufał i wie, że bardzo kocham jego córkę. 

Około dziesiątej wróciliśmy do łóżka w pokoju El. Dziewczyna ułożyła prawie tak samo jak wcześniej, tylko tym razem miała głowę na mojej klatce piersiowej. 

- Dziękuję, że jesteś Mike.

- I zawsze będę.- dodałem, po czym oboje zasnęliśmy.

353 Days. | MilevenOn viuen les histories. Descobreix ara