Halloween

1.5K 96 76
                                    

Stałem oparty o moją szafkę i patrzyłem wkurzony na Dustina i Lucasa. Wpadli na najbardziej idiotyczny pomysł na świecie:

- Wy chyba sobie ze mnie kpicie. Chcecie zaprosić JĄ na chodzenia po domach? W Halloween? Nasze święto?! Ona nie jest w naszej drużynie!

- Przestań, będzie fajnie. - uśmiechnął się do mnie Dustin.

Nic nie odpowiedziałem, tylko odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę klasy.

- No daj spokój Mike.. - krzyknął Lucas, ale udałem że tego nie słyszę.

Will westchnął głośno i już po chwili poczułem jego dłoń na ramieniu. Odwróciłem głowę w jego stronę i zdenerwowany powiedziałem:

- Ciebie naprawdę nie irytuje ich zachowanie?

- Jeżeli ją zaproszą, to przecież nie będzie tak źle... - po tych słowach rozległ się dzwonek na lekcje, więc przyspieszyliśmy kroku.

~*~

Poprawiałem kostium. Za jakieś dziesięć minut miał przyjść po mnie Will i razem mieliśmy spotkać się z chłopakami i iść zbierać cukierki. Potem Byers miał zostać u mnie na noc, więc przynajmniej nie będę się nudzić. Zerknąłem na posłanie Eleven i uśmiechnąłem się smutno. Nie mogłem się teraz rozkleić. Nie mogłem... Wyszedłem na górę. Mama krzątała się w kuchni, tata oglądał telewizję, Holy bawiła się na podłodze, a Nancy stała przed lustrem i poprawiała sukienkę. Miała jechać na jakąś imprezę ze Steve'm. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Szybko je otworzyłem i wpuściłem przyjaciela do środka:

- To co, idziemy? - zapytał, a ja pokiwałem głową i zacząłem ubierać buty.

- Will, twoja mama prosiła, żebyście wrócili najpóźniej o dziewiątej. - rozległ się głos z kuchni.

- W porządku mamo! - krzyknąłem i wyszliśmy na zewnątrz.

Ruszyliśmy wzdłuż drogi i rozmawialiśmy na luźne tematy. Po jakimś czasie dołączył do nas Lucas razem z Dustinem. Obeszliśmy parę domów. Dostaliśmy trochę cukierków i wracając z pewnej posesji, ktoś wyskoczył na nas w przebraniu nożownika. Strasznie się wystraszyliśmy, ale okazało się, że to ta Max... Naprawdę nie byłem z tego zadowolony, a przede wszystkim dlatego, że chłopaki od razu za nią poszli, a ja i Will zostaliśmy z tyłu. Westchnąłem cicho i ruszyłem za nimi, ale poczułem że do kogoś dobiłem.

- Ugh, przepraszam.. - powiedziała dziewczyna w przebraniu ducha.

Od razu rozpoznałem ten głos. Cichy, spokojny ton. Spojrzałem w jej oczy i utonąłem momentalnie. Dziewczyna zaczęła uciekać, a ja pobiegłem kawałek za nią i krzyknąłem:

- Zaczekaj! - jednak to nie pomogło. 

Była już za daleko. Spojrzałem na swoje buty i gorączkowo zacząłem analizować zaistniałą sytuację. Naprawdę wydawało mi się, że to była Eleven. Ten głos, te oczy... Taką ją pamiętałem, ale czy to nie są zwidy? Nie. Na pewno nie. Nagle zorientowałem się, że nigdzie nie ma Will'a. Pobiegłem za resztą i o wszystkim im powiedziałem. Od razu zaczęliśmy go szukać. Po chwili zauważyłem go siedzącego przy garażu jednego domu. Był przerażony, a jednocześnie nieobecny...

- Will! - złapałem go mocno za ramiona i potrząsnąłem.- Will! 

Nagle chłopak się ocknął i spojrzał na mnie oczami pełnymi strachu:

- Mike...

- Boże, Will co się stało?! Nie mogłem cię znaleźć. - objąłem go ramieniem, żeby dodać mu otuchy.

- Co mu się stało? - krzyknął Lucas i razem kucnęli dookoła mnie i spanikowanego chłopaka.

- Nie wiem.- powiedziałem, pomagając mu wstać z ziemi.- Wiecie co, pójdę z nim do domu...

- Ale... - Dustin spojrzał na mnie zmieszany.

- Dajcie spokój. I tak już nie mam ochoty zbierać tych cukierków, wy możecie zostać.

- Jak chcesz Mike..- odparł smutno Lucas.

Pociągnąłem chłopaka za sobą i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Will cały czas kurczowo się mnie trzymał, jakby wydawało mu się, że zaraz się przewróci lub zrobi sobie coś innego. Po około piętnastu minutach dotarliśmy na miejsce i weszliśmy do piwnicy. Chwilę przed tym powiedziałem mamie, że już wróciliśmy i będziemy oglądać jakiś film. Chłopak usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach. Zająłem miejsce obok niego i położyłem dłoń na jego plecach.

- Co się tam stało Will?

- Znowu to widziałem.. Znowu tam byłem...

- Po Drugiej Stronie? - zapytałem cicho.

- Tak...

- Ja też ci muszę coś powiedzieć. Dobiła do mnie dziewczyna w przebraniu ducha. Miała taki sam głos i oczy jak Eleven...

- Myślisz?...

- Myślę, że El żyje i jest tutaj w Hawkins.


--------------------------------------------------

Hej kochani! Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Zauważyłam, że czyta to więcej osób, więc mam jeszcze większe chęci do pisania tej książki. Chciałam was również zapytać, co wy na to, żebym na przykład zaczęła za jakiś czas pisać książkę z shipem Lumax  w roli głównej? I jeszcze jedno: mam przygotowaną książkę  Black life||Stanley Uris. Czytalibyście? Następny rozdział wstawiam jutro!


353 Days. | MilevenWhere stories live. Discover now