Wieczór

1.7K 109 8
                                    

Dzień 47

Hej El.. Wiem, że na pewno tam jesteś. Muszę w to wierzyć, bo inaczej bym ześwirował. Cieszę się, że pogodziłem się z Lucasem. Mówi, że też za tobą tęskni. Mam nadzieję, że kiedyś znowu się spotkamy, bo ja tak bardzo za tobą tęsknię. Powoli nie mogę wytrzymać. Wiem, że na sto procent gdzieś tam jesteś, ale proszę.. Daj mi jakiś znak, że nic ci nie jest.. Dobranoc El.

Odłożyłem krótkofalówkę i podniosłem się z posłania Eleven. Pierwszy raz odkąd do niej dzwonię, nie rozpłakałem się tak mocno jak zawsze. Uroniłem tylko parę łez. Wyszedłem z piwnicy, bo mama zaczęła wołać nas na kolację. Usiadłem przy stole obok Nancy i powoli przeżuwałem jedzenie. Od jakiegoś czasu kompletnie nie byłem głodny, ale moja mama zawsze wpychała we mnie na siłę. Nan uśmiechnęła się do mnie lekko, co odwzajemniłem. Jedliśmy w ciszy, tylko tata czytał gazetę i mruczał coś pod nosem na temat polityki. Po posiłku wróciłem do piwnicy, gdzie położyłem się w posłaniu Eleven i patrzyłem na koc, który miałem nad głową. Było tu całkiem przytulnie, więc miałem głęboką nadzieję, że El nie bała się tutaj spać, po tym wszystkim co ją spotkało. Obróciłem się w stronę schodów i sięgnąłem po krótkofalówkę. Trzymałem ją chwilę w rękach, po czym położyłem obok siebie na poduszce. Może to dziwne, ale czułem w głębi duszy, że jest obok mnie. Uśmiechnąłem się lekko i zacząłem myśleć o tym, co by było gdyby nie odeszła i tutaj była. Zrobiłem się senny i odwróciłem się w stronę sprzętu i szepnąłem:

- Dobranoc..

~*~

- Mike, Mike... - usłyszałem cichy szept przy moim uchu.

Miałem wrażenie, jakby mówiła do mnie Eleven. Odwróciłem się w kierunku, z którego płynął głos i zobaczyłem moją siostrę w piżamie i z mokrymi włosami.

- Co ty tutaj robisz? - zapytałem i przetarłem oczy.

- Jest pierwsza. Idź na górę do łóżka. Byłam w łazience i zastanawiałam się czy tu będziesz.

- Wolę tu zostać. - odparłem.

- Na pewno?

- Tak.

- No to dobranoc Mike. - przykryła mnie kołdrą.

- Dobranoc Nancy. - uśmiechnąłem się do niej i znowu odwróciłem się plecami do schodów i drzwi.

Westchnąłem głośno. Mój kontakt z siostrą wyraźnie się poprawił. Miło z jej strony, że mi nie dogryza. Stała się bardziej taka... opiekuńcza? Chyba tak. W sumie, to cieszę się z tego powodu, Will jest bezpieczny w swoim domu.. Tylko El... Z taką myślą zamknąłem oczy i ponownie zasnąłem..

------------
Maraton rozpoczęty!

1/7

353 Days. | MilevenWhere stories live. Discover now