53

99 26 35
                                    

Skoro to blaster, to...do kogo on należy..? Z przemyślenia wyrwało mnie coś, tym czymś były....

Kate's POV:
Ręce...nie mogły być Lidii, ponieważ ona siedziała wtulona we mnie. Przerażona odwróciłam głowę zza siebie i gdy spojrzałam w szaro-błękitne tęczówki, to od razu spadł mi kamień z serca..

- C-co tu robisz..?

-Dust: Zobaczyłem was - Warknął.

- J-jak?

Wskazał palcem w stronę blastera, czyli to oznacza, że ten przeraźliwy stwór jest jego.

-Lidia: Bogu dzięki...myślałam, że nas pozabija.

-Dust: Tia..chodźmy stąd. Nie możecie oddychać tym powietrzem, jest skażone.

Dust zauważył, że moje kolana nie wyglądają najlepiej więc postanowił wziąć mnie na ręce, co było lekko niekomfortowe...albo nie..?

Przeteleportował nas do salonu (przedtem upewnił się, że nikogo nie ma) i położył mnie na kanapie. Lidia poleciała na chwilę żeby wziąć gaziki i wodę utlenioną, a ja zostałam z Dustem, który najwidoczniej nie chciał na nią czekać i sam "wziął się" za moje kolana.
Uklękł na kanapie naprzeciwko mnie i podwinął mi spodnie, aż po same uda. Następnie delikatnie położył swoją dłoń na moim kolanie. Lekko mnie zaszczypało ale nie pokazałam tego po sobie.
Z jego palcy zaczęła ulatniać się zielona magia, której widok był nieziemski. Przyglądałam się temu cały czas zapominając o bólu, który mi towarzyszył. Nie zauważyłam nawet, kiedy skończył.

Podziękowałam zawstydzona i podkuliłam nogi, a w międzyczasie przyszła wkurzona Lidia. Miała w ręku opatrunki, którymi po chwili rzuciła na ziemię i usiadła obrażona na fotelu. Ja i Dust zaczęliśmy się śmiać z jej reakcji, co ją jeszcze bardziej rozzłościło.

Po jakimś czasie cała nasza trójka trochę się rozluźniła, a ja mogłam ba spokojnie pogadać z Dustem (Lidka zasnęła). Nie wiedziałam jak zacząć rozmowę więc narazie siedziałam cicho. Dust również nie odzywał się więc nie liczyłam już na żadną konserwację.

Siedzieliśmy zagapieni w swoich telefonach, aż do czasu, kiedy niespodziewanie z moich ust wyleciało pewne słowo:

- Przepraszam - wyszeptałam.

-Dust:*Spojrzał się pytająco na mnie, choć prawdopodobnie znał odpowiedź* - za co?

- ...Za to, że naskoczyłam na ciebie - odpowiedziałam poważnie przyglądając się jego masce.

-Dust:*Przeleciał moją twarz (😏) wzrokiem nic nie mówiąc* - ..heh..nie mu...

- Owszem muszę.

Dust tylko westchnął odwracając ode mnie wzrok, wrócił do przeglądania nudnych powiadomień, co mnie z lekka poirytowało. Po paru sekundach nie wytrzymałam i wyrwałam mu telefon z dłoni, na co krzywo i pytająco się na mnie spojrzał.

- Koniec tego. Nie oddam - mówiąc to schowałam jego komórkę do swojego stanika.

-Dust: Mam go wyjąć? - dostrzegłam, że uśmiechnął się pod tą swoją zasraną maską, co mnie bardziej wkurzyło.

Nic nie mówiąc skrzyżowałam ręce na piersi i zmarszczyłam brwi pokazując tym, jak bardzo mnie rozzłościł. Dust jak na złość zaczął mnie naśladować, udając, że to zabawne. W odpowiedzi zdzieliłam go w prawy zawór od maski, co mnie niestety trochę zabolało i tego nie ukryłam

°•Szczęście w Nieszczęściu•° ~ Gas!Dust Where stories live. Discover now