38

127 32 33
                                    

Kate's POV:
Minęła doba od naszego cudownego planu. Na razie nikt jeszcze nie ogarnął, że jesteśmy bardzo złe na naszych chłopaków. W sumie to nie było nawet czasu pokazać, że jesteśmy złe. Tak więc wstałam jak gdyby nic i zaczęłam ogarniać się do szkoły. Kiedy spotkałam chłopaków w salonie nie odpowiedziałam nawet "cześć".

Na lekcji:
Lekcja matematyki, czyli jak zwykle robimy sami zadania i później dajemy nauczycielce do sprawdzenia. Mi z nowym tematem szło całkiem nieźle ale najwyraźniej sąsiadom naprzeciwko mnie nie. Tomas i Dust zupełnie nie rozumieli tematu.
Zdruzgotani chłopcy odwrócili się do mnie (siedziałam sama aktualnie) z prośbą o pomoc w rozwiązaniu zadania. Udałam, że ich nie widzę, ani nie słyszę. Spojrzeli się na siebie pytająco i powtórzyli pytanie ale i tak nie zareagowałam.
-Tomas: Em Kate? Dlaczego się do nas nie udzywasz?
- Hę? O kurde przepraszam, nie ułyszałam was.
-Tomas: Okeej... Pomożesz jak lub wytłumaczysz o co tu chodzi?
- Nie umiem tego.
-Tomas: No dobra..

Uśmiechnełam się pod nosem i wróciłam do rozwiązywania zadań. Na koniec lekcji, po sprawdzeniu zeszytu dostałam 4, a chłopaki po cudownych jedyneczkach. Wyszłam dumnie z sali i skierowałam się pod salę, w której miała nastąpić następna lekcja.

Byłam niestety sama dzisiaj w szkole, bo Lidia pojechała sobie na zakupy, a Leslie po prostu dalej śpi. Przez to bez przerwy podchodzą do mnie chłopaki ale ciągle udaje mi się ich zlewać. Jedynie Jonathan zaczął coś podejrzewać, ponieważ on trochę więcej czasu przebywa z dziewczynami i się trochę na nas "zna". Zauważyłam, że podszedł do Tomasa i Dusta i zaczął o czymś z nimi dyskutować. Oczywiście cała grupka nie umie być dyskretna i w jednej chwili wszyscy spojrzeli w moją stronę. Przewróciłam oczami i zajęłam się patrzeniem w telefon dla zmyłki. W tym samym momencie dzwonek centralnie nade mną zaczął dzwonić jak opętany i przy tym zatykając mi uszy.

Po lekcjach:
Postanowiłam wyjść ze szkoły by trochę się przewietrzyć (przy -3 stopniach 😂👌). Podeszłam do mostku i oparłam się łokciami o zamarzniętą barierkę. Wzięłam parę głębszych oddechów i postanowiłam przejść się dalek. Niestety na drodze stanął mi Tomas, a za nim krył się Dust.

-Tomas: Masz nam wyjaśnić dlaczego się do nas nie odzywacie i ogólnie jesteście jakieś inne.. Coś zrobiliśmy źle?
- Pff.. Dajcie mi spokój, spóźnię się zar..
-Dust: Na co?
Przemknęłam głośno ślinę i odpowiedziałam:
- To nie jest teraz istotne.
-Dust: Ah tak?
- Tak.
-Tomas: To nie dajesz nam wyboru..
- Co to ma zna.. EJ!
Dust podniósł mnie i przełożył przez swój bark. Nie mogłam mu się wyszarpać ale najgorsze w tym wszystkim było to, że to właśnie Dust mnie niósł i wszyscy to widzieli..

Zaniósł mnie do swojego pokoju, do którego zaraz po nas wszedł Tomas. Zamknął drzwi na klucz i podszedł do komody, na której leżały liny. Nie wiem czy mam się bać czy co ale nie podobało mi się to. W każdym razie wziął linę i podszedł do krzesła. Dust wziął mmie na pannę młodą, tylko musiał mi trzymac ręce żebym go nie uderzyła. Posadził mnie ja krześle, a Tomas mnie związał. Pod koniec stanęli na przeciwko mnie patrząc się jak idoci. Po chwili usiedli na podłodze i w końcu odezwał się Tomas:

-Tomas: Teraz nam powiesz o co wam chodzi? - uśmiechnął się chytro.
- Co mam wam powiedzieć do cholery? Przywiązaliście mnie do krzesła!
Chłopaki zaczęli się śmiać z mojego gniewu, co mnie jeszcze bardziej wkurzyło.
Dust wstał i wyszedł z pokoju, a po paru sekundach wrócił z Lesie, którą również przywiązał do krzesła. W porównaniu do mnie Lesie się śmiała, a ja dalej miałam zimną krew.

Spojrzałam na rozbawioną Lesie i ostrzegłam, by była cicho. Momentalnie na jej twarzy wymalowała się grobowa mina, taka jak u mnie. Chłopaki zaczęli sie powoli gubić i mieszać. Nagle odezwał się Dust:

°•Szczęście w Nieszczęściu•° ~ Gas!Dust Where stories live. Discover now