35 cz. 1

107 27 19
                                    

Dust's POV:
Wstałem z drzemki wypoczęty jak nigdy. Przeciągnąłem się na łóżku nabierając przy tym powietrza do "płuc" i po chwili je wypuściłem. Oczywiście po chwili leżenia usłyszałem hałasy zza moich drzwi i głośne śmiechy. Wstałem i ruszyłam drzwi. W salonie to co zawsze, czyli cała reszta prócz dziewczyn stała na balkonie. Byłem ciekaw co robią dziewczyny więc z nudów zajrzałem najpierw do sąsiadki, czyli Lidii. Spała. Wszedłem cicho do jej pokoju, podeszłem parę kroków i rzuciłem się na łóżko, na co Lidia podskoczyła i dostała zawału.

Szybko wstałem, wziąłem kołdrę i rzuciłem ją na Lidię, dzięki czemu miałem okazję na ucieczkę.
Zaśmiałem się pod nosem i wszedłem do następnego pokoju trochę za bardzo zamyślony. Dopiero ogarnąłem się, że to pokój Kate jak zauważyłem jej tyłek....Tak...tyłek. W idealnym momencie wszedłem, jak się przebierała. Nie usłyszała odwiedzających się drzwi i dalej wykonywała swoją czynność. Trochę się zapatrzyłem za długo i w końcu chlapnąłem się po masce (w myślach) i zamknąłem cicho drzwi. Aż zrobiło mi się gorąco, dawno nie widziałem dobrze wyrobionego tyłka i na dodatek w stringach~.

Teraz czas na Leslie. Wszedłem z chukiem i zacząłem czadzić jej pokój pytając co robi. Ta zaczęła się na mnie drzeć, że nic przeze mnie nie widzi i takie tam. Podszedłem do niej i chlapnąłem ją w tyłek, a następnie wyszedłem. Dobrze, że w tej sytuacji miałem nad nią przewagę heh.

Wszedłem ponownie do salonu i nie wiem jakim cudem ich nie zauważyłem ale na kanapie siedzieli: Erick, Gary i Jojri. Mieli dosłownie taką samą minę jak ja. W sumie Gary nie do końca...przypomniało mi się, kiedy u mnie nocował. Mniejsza..jak gdyby nic ominąłem ich i wszedłem do pokoju, gdzie na moim kochanym łóżku rozwalił się Liam.

-Liam: Jedziemy na maka? Strasznie mam na niego ochotę..
- Spytaj reszty, bo dla mnie to wszystko jedno. Ale nie jadłem dzisiaj nic więc możemy.
-Liam: To idź powiedz chłopakom o dziewczynom, bo mi się nie chce - zaśmiał się.
- To był twój pomysł parówo - zmarszczyłem brwi i parsknąłem, a następnie wyszedłem z pomieszczenia.
Oznajmiłem wszystkim o planie Liama i jak się spodziewałem wszyscy się zgodzili, bo i tak nudy pustoszyły w naszym gronie.

Time Skip:
Po godzinie byliśmy już blisko mc. Oczywiście nikt z nas nie miał żadnego pojazdu, by zawieźć nas na miejsce, tylko zostaliśmy zmuszeni jechać autobusem, który najwidocznie nigdzie się nie spieszy.

Oparłem głowę o siedzenie i przymknąłem oczy. Skończyło się Tak, ze znowu niespodziewanie zasnąłem i jedyne co mnie obudziło to gwałtowne hamowanie autobusu. Skończyło się to tak, że wpadłem na Tomasa, który popchnął Lidię, która upadła na Kate i wszytko tak, że to ja leżałem na Kate twarzą w twarz. Nie licząc jeszcze reszty, która upadła na nas i ledwo co utrzymałem ich na rękach, by nie zmiażdżyć Kate. Jak się zaczęli wszyscy śmiać, łącznie z innymi uczestnikami, którzy byli w tym samym autobusie.

Kiedy w końcu dotarliśmy w nasze ukochane miejsce od tazu wybiegliśmy z autobusu. Każdy nie mógł powstrzymać się od śmiania. W moich przypadku to nie udało mi się zakryć śliwki na twarzy. Zaczęli się ze mnie śmiać jak zawsze...

Ruszyliśmy ku budynkowi nie mogąc się już doczekać jedzonka jakie na nas czekało. Nagle dostrzegłem znane mi trzy osoby, których nikt nie zapraszał. Jednak okazało się, że trójka szkieletów jest zaproszona żeby się spotkać całą ekipą. Nie byłem z tego powodu zbyt zadowolony ale udawałem obojętność jak to ja.

Weszliśmy do środka i od razu każdy skierował się do kasy i ekranów. Po zamówieniu i dostaniu tego co trzeba poszliśmy na górę, by w spokoju zjeść.  Dostrzegłem, że Erick coś mówi do Tomasa i się co chwilę patrzy w moją stronę. Powoli zaczynałem już trafić cierpliwość co do tej kupy kości.

-Lidia: *szept* Czemu nie jesz Kate?
-Kate: *Szept* Nie jestem głodna.
-Lidia: *Szept* Jak zawsze - zrobiła poważną minę - mogę ci zostawić coś.
-Kate: Nie, dzięki. Nie najadłabym się tylko tym..
-Lidia: Mogę pożyczyć od kogoś kasę i ci kupię.
-Kate: Nie rozumiesz, że nie ch...
- Co? Nie macie kasy?
-Kate: Nie o to ch...
-Lidia: Kate nie ma niestety.
- To było tak od razu mówić.
-Kate: Nie musisz mi stawiać..Nie jestem aż taka głodna.
- Dziewczyna w mc i nie chce? Nie wierzę.
Kate i Lidia się zaśmiały, a ja poszedłem wraz z Kate zamówić jedzenie.

Trochę krępowała się przy mnie ale chociaż nie narzekała. Zamówiłem jej to co chciała oraz coś tam od siebie i poszliśmy na górę. Podziękowała cicho i uśmiechnęła się co mnie jak zwykle zdziwiło. Czyżby nowa Kate?

Przepraszam za tak krótki rozdział i na dodatek długo oczekiwany...
W mojej szkole nie ma dnia, w którym nie mam czegoś do nauczenia. Jedtem w  pierwszej klasie technikum to więc zrozumcie mnie.

°•Szczęście w Nieszczęściu•° ~ Gas!Dust Donde viven las historias. Descúbrelo ahora