Kate's POV:
Od rana wypisują do mnie znajomi choć nie mam zbytnio ochoty nikomu odpisać, ponieważ pewnie znowu chcą mnie wyciągnąć na jakiś melanż - dzwoni telefon. Lidia.
Nie ma mowy, że odbiorę od niej pff.
Pójdę obejrzeć coś w telewizji może będzie akurat coś ciekawego. Odpaliłam pierwszy lepszy kanał i trafiłam na wydarzenia.- Wczoraj w nocy był spory pożar. Mieszkańcy miasta zadzwonili po straż gdy zobaczyli palący się stary i opuszczony budynek. Nie wiadomo kto podpalił budynek ale znaleziono nieprzytomnego i poważnie rannego szkieleta.
Weit! Szkieleta? Przecież to jest obok naszego miasta! Musi być w pobliżu ;-;. Jeśli to on podpalił ten budynek? Nie wychodzę z domu i muszę ostrzec znajomych.
Z rozmyślań przerwał mi głos reporterki z telewizji:- Prawdopodobnie budynek podpalił poszukiwany mężczyzna (zdjęcie mężczyzny - był łysy i miał wytatułowanego kruka na karku ), który jest podejrzany również o okrutne torturowanie szkieleta.
Dobrze, że to nie on podpalił ten budynek, ponieważ jest o wiele silniejszy od człowieka i trudno byłoby go złapać ( wiem trochę na temat szkieletów z książki xd). Może i ten typek jest sprawcą pożaru ale i tak się tego szkieleta boję i w sumie dobrze, że jest w tym szpitalu i prędko nie wyjdzie.
~•~
Strasznie mi się nudzi w domu, a rodziców nie ma tylko jest mój braciszek, który i tak wychodzi za chwilę. O wilku mowa.
- Gdzie idziesz?
- Idę się przejść, pewnie na apacz bo często dużo osób tam łazi (apacz to taki jakby plac zabaw tylko, że cały z drewna, w którym są ławki z dachem, plac zabaw, mostki nad wodą i miejsce na ognisko).
- A okej.
- A co? Nie spotykasz się ze swoją ekipą?
- Pewnie się spotkam.
- No to spoczko ja lecę do zoba.
- Bayo.
Może oddzwonię do Lidii i spytam co chciała - wyjmuję tel i szukam jej numeru.
-Lidia: Halo?
- Sorki, że nie odebrałam ale oglądałam wiadomości.
- Też oglądałam. Śmierdzi mi to czymś.
- Mi też ale chyba nie po to dzwoniłaś?
- Nie. Chciałam się spytać co robisz bo nie odpisujesz mi ani Leslie ani nikomu -,-.
- Wybacz ale dzisiaj jakoś nie mam za dobrego humoru..
- Może ci poprawię jakoś?
- No spróbuj.
- Przyjadę do ciebie za godzinę i coś się wymyśli. Może gdzieś pójdziemy.
- No dobrze i tak nie mam co robić więc no. To papa ja kończę.
- Cześć.
Po krótkiej rozmowie poszłam na górę się ogarnąć. Wyjęłam z szafy wygodne ubrania bo nie chciałam się stroić. Wzięłam dresy Joggery, bluzę new balance z odkrytym brzuchem i związałam włosy w nieładniego koka.
Po prysznicu i ubraniu się w dane ubrania poszłam się umalować bo z taką gębą się nie pokaże. Umalowałam oczy, lekko nałożyłam korektor pod oczy i umalowałam błyszczykiem usta.
Zostało mi 20 minut do spotkania więc zadzwoniłam jeszcze do Leslie spytać co dziś robi. Zgodziła się przyjść i będzie za 30 minut.
Gdy wyjrzałam za okno zaczęło lekko padać i było 20 stopni więc nie odpowiednia pogoda na wyjście. Pewnie znowu będziemy siedzieć u mnie i się razem nudzić..
W końcu zapukał ktoś do drzwi więc poszłam otworzyć. Ku moim oczom zobaczyłam nie tylko Lidie ale też Tomasa i Jonathana.
- Czemu nie daliście mi znać, że będzie więcej osób to bym trochę ogarnęła pokój.
-Jonathan: Mi twój bałagan nie przeszkadza więc luzik.
-Tomas: Mi to samo ;).
Wszyscy weszli do środka zdejmując buty.
- Ehh okej, a będzie ktoś jeszcze?
-Lidia: Dzwoniłam do Stilesa i powiedział, że jest z jakimś Liamem z klubu co został wtedy.
- To jak chce niech przyjdą tylko uprzedzę rodziców, że będzie trochę głośno xd bo z wami to jak z dziećmi.
-Tomas: hehe.
YOU ARE READING
°•Szczęście w Nieszczęściu•° ~ Gas!Dust
FanfictionEdit opisu: -Kate Rose: Niewinna nastolatka żyjąca jak każde inne. Nie tolerująca innej rasy, która tak samo jak ludzie zamieszkują Ziemię. Jeden osobnik może zmienić jej nastawienie na potwory...Ale czy na dobre? (Uwaga! Pierwsze rozdziały są jedn...