4

272 35 4
                                    

Kate's POV:
Od rana wypisują do mnie znajomi choć nie mam zbytnio ochoty nikomu odpisać, ponieważ pewnie znowu chcą mnie wyciągnąć na jakiś melanż - dzwoni telefon. Lidia.
Nie ma mowy, że odbiorę od niej pff.
Pójdę obejrzeć coś w telewizji może będzie akurat coś ciekawego. Odpaliłam pierwszy lepszy kanał i trafiłam na wydarzenia.

- Wczoraj w nocy był spory pożar. Mieszkańcy miasta zadzwonili po straż gdy zobaczyli palący się stary i opuszczony budynek. Nie wiadomo kto podpalił budynek ale znaleziono nieprzytomnego i poważnie rannego szkieleta.

Weit! Szkieleta? Przecież to jest obok naszego miasta! Musi być w pobliżu ;-;. Jeśli to on podpalił ten budynek? Nie wychodzę z domu i muszę ostrzec znajomych.
Z rozmyślań przerwał mi głos reporterki z telewizji:

- Prawdopodobnie budynek podpalił poszukiwany mężczyzna (zdjęcie mężczyzny - był łysy i miał wytatułowanego kruka na karku ), który jest podejrzany również o okrutne torturowanie szkieleta.

Dobrze, że to nie on podpalił ten budynek, ponieważ jest o wiele silniejszy od człowieka i trudno byłoby go złapać ( wiem trochę na temat szkieletów z książki xd). Może i ten typek jest sprawcą pożaru ale i tak się tego szkieleta boję i w sumie dobrze, że jest w tym szpitalu i prędko nie wyjdzie.

                                       ~•~

Strasznie mi się nudzi w domu, a rodziców nie ma tylko jest mój braciszek, który i tak wychodzi za chwilę. O wilku mowa.
- Gdzie idziesz?
- Idę się przejść, pewnie na apacz bo często dużo osób tam łazi (apacz to taki jakby plac zabaw tylko, że cały z drewna, w którym są ławki z dachem, plac zabaw, mostki nad wodą i miejsce na ognisko).
- A okej.
- A co? Nie spotykasz się ze swoją ekipą?
- Pewnie się spotkam.
- No to spoczko ja lecę do zoba.
- Bayo.
Może oddzwonię do Lidii i spytam co chciała - wyjmuję tel i szukam jej numeru.
-Lidia: Halo?
- Sorki, że nie odebrałam ale oglądałam wiadomości.
- Też oglądałam. Śmierdzi mi to czymś.
- Mi też ale chyba nie po to dzwoniłaś?
- Nie. Chciałam się spytać co robisz bo nie odpisujesz mi ani Leslie ani nikomu -,-.
- Wybacz ale dzisiaj jakoś nie mam za dobrego humoru..
- Może ci poprawię jakoś?
- No spróbuj.
- Przyjadę do ciebie za godzinę i coś się wymyśli. Może gdzieś pójdziemy.
- No dobrze i tak nie mam co robić więc no. To papa ja kończę.
- Cześć.
Po krótkiej rozmowie poszłam na górę się ogarnąć. Wyjęłam z szafy wygodne ubrania bo nie chciałam się stroić. Wzięłam dresy Joggery, bluzę new balance z odkrytym brzuchem i związałam włosy w nieładniego koka.
Po prysznicu i ubraniu się w dane ubrania poszłam się umalować bo z taką gębą się nie pokaże. Umalowałam oczy, lekko nałożyłam korektor pod oczy i umalowałam błyszczykiem usta.
Zostało mi 20 minut do spotkania więc zadzwoniłam jeszcze do Leslie spytać co dziś robi. Zgodziła się przyjść i będzie za 30 minut.
Gdy wyjrzałam za okno zaczęło lekko padać i było 20 stopni więc nie odpowiednia pogoda na wyjście. Pewnie znowu będziemy siedzieć u mnie i się razem nudzić..
W końcu zapukał ktoś do drzwi więc poszłam otworzyć. Ku moim oczom zobaczyłam nie tylko Lidie ale też Tomasa i Jonathana.
- Czemu nie daliście mi znać, że będzie więcej osób to bym trochę ogarnęła pokój.
-Jonathan: Mi twój bałagan nie przeszkadza więc luzik.
-Tomas: Mi to samo ;).
Wszyscy weszli do środka zdejmując buty.
- Ehh okej, a będzie ktoś jeszcze?
-Lidia: Dzwoniłam do Stilesa i powiedział, że jest z jakimś Liamem z klubu co został wtedy.
- To jak chce niech przyjdą tylko uprzedzę rodziców, że będzie trochę głośno xd bo z wami to jak z dziećmi.
-Tomas: hehe.

°•Szczęście w Nieszczęściu•° ~ Gas!Dust Where stories live. Discover now