11

161 38 16
                                    

Kate's POV:
6:30 budzik. Otworzyłam leniwie powieki i przeciągnęłam się na całym łóżku. Spojrzałam na przyszykowne ubrania na stoliku koło łóżka i pomyślałam, że to się już znowu zaczęło. Usiadłam na skrawku łóżka przecierając oczy, po czym założyłam kapcie kierując się do toalety. Uczesałam włosy, potem umyłam twarz i ręce, a na koniec zrobiłam to co musiałam w toalecie. Wyszłam z pokoju kierując się na dół. Podeszłam do lodówki ale okazało się, że śniadanie już czeka na stole. Dzisiaj rodziców nie ma w domu. Jest tylko Peter. Mama musiała wcześniej jechać do szpitala, a tata chyba też miał na bardzo rano dzisiaj. Ma pewnie sporo roboty przy komputerach. Ze schodów zszedł mój leniwy braciszek.
-Peter: Hej młoda. Masz stresa?
- Hej, tak średnio ci powiem. Jak dłużej o tym myślę to bardziej się stresuje.
-Peter: Spokojnie. Ja tam chodzę 3 lata. Jeszcze rok i kończę tą szkołę jeśli chce.
- Masz dobrze.
-Peter: Zobaczysz spodoba ci się taki rodzaj szkoły. Teraz w tym roku doszli z wojska do nas. Pójdź się zapisz haha.
- Nie mam ochoty haha.
-Peter: Twoja strata hehe.
Usiedliśmy do stołu by zjeść śniadanie. Peter jadł płatki czekoladowe, a ja miałam przyszykowne kanapki. Uwielbiałam je więc dzisiaj wyjątkowo zjadłam wszystkie ze smakiem. Talerz położyłam do zlewu i pobiegłam na górę by się ubrać i umalować. Najpierw zaczęłam od makijażu bo znając szczęście to bym umazała cały galowy strój. Jak mowa o nim to wyglądał on tak:

 Jak mowa o nim to wyglądał on tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

+Jakieś buty na koturnie czarne.
Zwykły jakiś strój. Po co mam się pindrzyć. Pomalowałam rzęsy, nałożyłam podkład i lekko brwi. Włosy spięłam w małego kucyka z garści włosów, a reszta była rozpuszczona. Ubrałam swój strój i byłam prawie gotowa do wyjścia. Poszłam umyć zęby i trochę poprawić makijaż. Wzięłam torebkę i spakowałam do niej to co zwykle, po czym udałam się na dół gotowa do wyjścia. Autobus miałam 7:25 więc wcześnie ale tylko takim dojeżdżam do szkoły. Szkoła była 5 km dalej od domu więc nie aż tak dużo. Założyłam słuchawki by zrelaksować się i ruszyłam na przystanek. Czekałam na niego 5 minut zanim przyjechał i wsiadłam do niego. Z tyłu było widać znajome twarze ale też nieznajome. Podeszłam witając się z Liamem i Leslie. Usiadłam z Leslie rozmawiając o wszystkim. Dobrze, że rano zawsze z nią jeżdżę. Droga mijała mi wyjątkowo długo. Przejmowałam się jednak szkołą itd. Patrzyłam przez okno czekając aż dojedziemy na miejsce. Nie wiem jak się idzie do tej szkoły. Wiem jakie autobusy jadą w tą stronę. Zatrzymaliśmy się i Leslie powiedziała, że to ten przystanek, na którym wysiadamy. Wzięłam torebkę i wyszłam z Liamem i Leslie. Prowadził Liam w nieznane mi drogi i budynki. Szliśmy w ciszy. Droga nie była długa na szczęście bo za chwilę zauważyłam przeogromny budynek, do którego się udajemy. Dostałam jeszcze większego stresa. Nie odnajdę się w niej ;-;.
-Leslie: Jaka wielka ta szkoła.
-Liam: No bardzo. Ja już byłem w środku i mniej więcej wiem gdzie mamy iść.
- To dobrze. Leslie trzymamy się Liama jak coś.
-Leslie: Jasne.
-Liam: Hehe. Wyobraźcie sobie, że od jutra tu tak jakby mieszkamy.
- Nie wyobrażam sobie tego..
-Leslie: Ja się cieszę i smucę na raz.
-Liam: No ja też.
Weszliśmy głównym wejściem i Liam zaprowadził nas na apel. Dostaliśmy swoje piętro, na którym będziemy głównie przebywać i mieszkać. Będzie 7 sypialni 2 osobowych, 2 toalety (jedna z prysznicem, a druga z wanną), jeden duży salon. Kuchni nie mamy, ponieważ będą godziny obiadowe. Będą 4 posiłki dziennie (za dużo), czasami są dyżury w jadalni, łazience i korytarzu. Ale to raz na tydzień tylko. W tym internacie są gimnazja, licea i technika. Mieliśmy sale przeznaczone na różne lekcje. Po apelu, w którym mówiono zalety i wady tej szkoły moja grupa poszła z nowym wychowawcą by obejrzeć nasze piętro. Strasznie duża jest ta szkoła, łatwo się zgubić. Najpierw poszliśmy na stołówkę, była spora. Potem weszliśmy na 3 piętro (nasze) i wtedy zostawiła nas wychowawczyni byśmy sami sobie poradzili. Te "nasze" piętro nie składało się z tylko 7 pokoi, było ich więcej i tam byli inni internauci. Dostaliśmy klucze od pokojów i jutro mamy pierwsze lekcje (btw już walizki są na miejscu). Weszłam do swojego pokoju rozglądając się we wszystkie strony. Nasza 7 osobowa grupka miała swój salon. Na tym piętrze było ich 4. Czyli 28 pokoi. Były 4 piętra więc strasznie dużo internatów tu jest. Otworzyłam walizkę i zaczęłam się rozpakowywać. Pomyślałam, że resztę wyjmę później. Teraz idę do reszty zobaczyć co u nich. Wyszłam z pokoju i kompletnie nie wiedziałam gdzie mam iść. Nie było nikogo słychać. Napisałam sms do Lidii gdzie jest. Siedzą wszyscy w salonie. Tylko, że ja nie wiem gdzie jest ten salon. Chodziłam tu i tam aż po 5 minutach znalazłam salon. Był spory więc wszyscy się mieściliśmy i mieliśmy miejsce. Mieliśmy 2 szare sofy, ławę naprzeciwko niej (czarna), mały dywan (brązowy), duży balkon, Na którym były 3 fotele i ogólnie meble jak to meble. Skromnie mieliśmy więc nie narzekam. Wszyscy poszli na balkon zobaczyć czy da się palić bez przypału (na szczęście można ale tylko wieczorem). Usiadłam na sofę i przemknęłam oczy. Chciałam nie myśleć o niczym teraz. Po 2 minutach weszła reszta i usiedli obok mnie prowadząc jakiś temat, który mnie nie interesował. Dalej leżałam z zamkniętymi oczami. Przysypiałam więc postanowiłam pójść spać. Nawet nie zdjęłam ubrań tylko o od razu padłam się na łóżko.

°•Szczęście w Nieszczęściu•° ~ Gas!Dust Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz