43

101 31 42
                                    

Kate's POV:
Minęły dwa tygodnie od wypadu na łyżwy. Co się działo przez ten czas? A nic takiego, oprócz kłótni z Lidią i Leslie. Nie odzywamy się do siebie równy tydzień i za to, że mnie ostro wystawiły postanowiłam spędzać czas z kimś innym, przez co one będą złe. Zaczęłam trzymać się z Liamem i Dustem. Odkąd Dust przeprosił mnie w szpitalu coś się zmieniło, sam się zmienił i ma całkowicie inne podejście, chociaż mieliśmy być tylko znajomymi i się nie lubiliśmy ogólnie.. Wyszło inaczej ale moim zdaniem to na dobre, ponieważ mogę teraz na niego... Liczyć? Dobrze to określiłam?

Siedzimy z Dustem aktualnie u Liama i jak to my... Pijemy. Pół litra poszło, a my dalej chcemy pić i co teraz..?

-Liam: Dzzzwonje po Tomasa~
- Poo co?
-Liam: A po to, że chce mi się pić - dodał poważnie, na co się zaśmiałam.

Po długiej godzinie ku moim zdziwieniu przyjechał Tomas ale nie sam. Wraz z nim przyjechały dziewczyny i ogólnie cała ekipa. Lekko się wkurzyłam ale nie zamierzałam słowem się do nich odezwać.
Po pięciu minutach było już polane, a po sekundzie wypite. Nie ma to jak pić na pusty żołądek, który niedawno "przeczyściłam".

Po pięciu minutach słuchania ich marnego gadania postanowiłam wyjść na balkon, ponieważ bardzo mnie irytowały..
Odpaliłam papierosa i usiadłam na krześle. Śnieg zasypał całą moją głowę, a po chwili moje włosy stały się całe mokre, przez co zaczęłam się trząść.... W sumie to wyszłam bez żadnego nakrycia więc co się dziwić. Nagle usłyszałam pukanie do szklanych drzwi, na co się odwróciłam. Ujrzałam tam Jonathana, który woła mnie na kolejną rundę z shotami ale zaorzeczyłam głową.

Ponownie przystąpiłam do palenia i tak nagle z dupy zrobiło mi się smutno... Spojrzałam na resztę, która świetnie się bawiła beze mnie i trochę mnie to dotknęło.. Zapatrzyłam się na nich na jakiś czas i nawet nie zauważyłam tego, że ktoś za mną stoi..

(...): Dlaczego płaczesz? - dodał zachrypnięty głos za mną.
- D-dust? Kiedy wszedłeś? - odpowiedziałam zaskoczona.
-Dust: Heh, ma się swoje sposoby~ Ale odpowiedz mi na pytanie..
- Em... Śnieg wpadł mi do oczu.. Nie mam powodu by płakać.

Dust westchnął i położył mi coś ciepłego na plecy, a następnie usiadł na przeciwko mnie i zaczął przyglądać się mojej bladej twarzy.

-Dust: Powiedz mi to prosto w oczy. Czy na pewno nie płakałaś? - Dodał poważnie ale jednocześnie spokojnie.
- E-em... Uhh.. - spuściłam wzrok na swoje ręce...
-Dust: Tak myślałem.. Czemu się nimi przejmujesz? Marnujesz sobie przez to czas Kate.
- Sama nie wiem... Ja już tak mam, że się wszystkim przejmuje..
-Dust: Zauważyłem niestety. Bierz przykład ze mnie, mam wszystko i wszystkich w dupie.
- Haha zauważyłam też... Ale ja tak nie potrafię.
-Dust: Mhm..

I nastała grobowa i krępująca cisza. Dust się zamyślił, a ja siedziałam i marzłam.. W końcu Dust się rozbudził i po chwili spojrzał na ekipę, a później na mnie.

-Dust: Chcesz z nimi siedzieć? - dodał z ironią w głosie.
- Szczerze to nie - przekręciłam głowę w bok.
-Dust: Ja tym bardziej. Może... Em.. Porobimy coś innego..?
- Co masz na mmmyśli - zapytałam cała się trzęsąc.
-Dust: Na pewno nie siedzieć ja tym mrozie.. Może chciałabyś... Nie, to głupi pomysł... Nie wiem co mamy robić..
- A co miałeś na myśli? - dodałam zaciekawiona.
-Dust: Eh... Czy chciałabyś może pójść do... Pójść do mnie.
- Oh... Nie spodziewałam się takiej propozycji ale.... *patrzę się na ekipę, która świetnie się bawi*.. Ale możemy pójść w sumie.
-Dust: A szkoda...
- Co? Czeku szkoda?
-Dust: Czekaj... Zgodziłaś się??
- Tak - zaśmiałam się.
-Dust: Oo, to świetnie - złapał się za tył czaszki.
- To chodźmy, bo powoli tracę czucie na całym ciele.
-Dust: Spoczko.

°•Szczęście w Nieszczęściu•° ~ Gas!Dust Where stories live. Discover now