You're mine, honey: Rozdział 28

235 4 9
                                    

- Na pewno niczego nie zapomniałaś?- spytała mnie Sophie

- Myślę, że to już wszystko- usiadłam na walizce z trudem ją zapijając

Alice krążyła po pokoju w milczeniu. Odkąd wróciła ze szpitala, praktycznie z nikim nie rozmawiała. Nie chce, aby pogrążyła się w smutku, ale też nie zamierzam się narzucać. Doskonale rozumiem, że potrzebuje teraz spokoju.

- Pomóc ci?- Elly spojrzała na Alice

- Dziewczyny, ja nie straciłam żadnej kończyny. Mam ręce, dam sobie radę. Proszę was, traktujcie mnie tak jak wcześniej. Nie chce czuć się jak jakaś kaleka.

Cała nasza czwórka zamilkła, posłałam przyjaciółce lekki uśmiech.

Po raz ostatni wyszłam na balkon. Spojrzałam przed siebie, głośno westchnęłam przypominając sobie mój pierwszy dzień tutaj. Niby minęły dwa tygodnie, lecz mam wrażenie jakby to było wczoraj. Tyle rzeczy się tutaj wydarzyło... tych dobrych, i tych złych. To właśnie tutaj zrozumiałam, co tak naprawdę czuje do Luke'a. Chciałabym tu kiedyś wrócić

Spostrzegłam za sobą Sophie, odwróciłam się i mocno się w nią wtulając.

- Musimy już iść- wymruczała w moje włosy

Przytaknęłam i ostatni raz spojrzałam na ocean w którym o mało nie straciłam życia. Założyłam włosy za ucho i wróciłam do pokoju. Chwyciłam rączkę od walizki, po czym wyszłam z mojego dotychczasowego mieszkania, zakluczyłam drzwi i ruszyłam w stronę windy.
***

Odprawa już za nami. Weszłam właśnie do samolotu, szukawszy wzrokiem jakiegoś wolnego miejsca. Będąc już w połowie poczułam czyjąś dłoń na moim nadgarstku. Chwile potem leżałam już na kolanach Luke'a

- Gdzież to panna zamierzała się udać?- zapytał z przezabawny głosem

- A no nie wiem. Pomyślałam sobie, że jak się tak przejdę to znajdę jakiegoś samotnego chłopaka i mu potowarzyszę- zaśmiałam się

- To weź ty lepiej już nie myśl- prychnął udając obrażonego

Zajęłam miejsce obok Luke'a i odrazu zaczęłam się układać w wygodnej pozycji do spania

- Ejejej. Jeszcze nawet nie wystartowaliśmy, a ty już idziesz spać?- zapytał blondyn

- Mhm- wymruczałam

- I myślisz, że pozwolę co zasnąć?- zaśmiał się, po czym jedna z jego rąk wylądowała na moim brzuchu

Zaczęłam rzucać się jak opętana, nie mogłam wytrzymać ze śmiechu

- Luke! Bo sobie pójdę!- oświadczyłam

- A gdzie by ci było lepiej- powiedział słodkim głosem

Ja jedynie pokręciłam głową i przeniosłam się do pozycji siedzącej

- Witam państwa!- usłyszałam głos Ashton'a

Przysiadł się do nas wraz z Elly

- Przyszliśmy was pilnować- zaśmiał się jasny blondyn
***

Po pewnym czasie postanowiłam udać się do łazienki, w wiadomym celu

- Przepraszam- zaczęłam się przepychać między Elly, Ashton'em, a fotelami

Złapałam za klamkę od drzwi do toalety i zamaszyście je otworzyłam.

- O Boże!- krzyknęłam widząc załatwiającego się pana Macall'a

Szybko zamknęłam drzwi, lecz obrzydzenie z mojej twarzy nie schodziło. Całe szczęście, że był to zaledwie ułamek sekundy i nie zdążyłam zobaczyć za wiele. Po chwili trener wyszedł z łazienki. Spojrzał się na mnie, posyłając obleśny uśmieszek. Kiedy w końcu się ode mnie oddalił, z prędkością światła wskoczyłam do kabiny zamykając drzwi ma klucz. Co za typ!
***

Between Brothers || You're mine, honey {L. H.} Where stories live. Discover now