66 rozdział

768 47 20
                                    

Rachel

Nawet z tej odległości widziałam jak czarny smok podleciał do Czkawki i jak Szczerbatek spada...

- Błyskawica łap go!- Nie musiałam powtarzać. Furia złapała w ostatniej chwili ledwo przytomnego smoka. Niestety Czkawka został z nimi...

- To Czarni...- Usłyszałam Jamesa.- Trzeba szybko działać. On łatwo nie odpuszcza...

Wpatrywałam się z bezsilnością w odlatującego Wodza tych potworów. On ma mojego Czkawkę... Nie mogę na to pozwolić!

Wsiadłam na Błyskawicę i wzbiłam w powietrze. Na całe szczęście, Białe Furie są szybsze niż Koszmary Ponocniki.

- Córciu, czekaj! Nie możesz lecieć!...

- Tato, to mój narzeczony! Muszę mu pomóc!...- Już miałam lecieć, ale oni polecieli do nas. Haddock był nie przytomny i leżał na przypadkowej Nocnej Furii.- Czkawka!

- Stop, stop, stop, maleńka...- Mruknął Wódz.- Nie tak prędko. Zrobimy takiego dila. Tresujecie mi smoki, a ja wam oddaje tego wyplosza...

- Nie mów tak o nim. Wiele przeżył...- Zawarczałam.- I skąd mamy pewność, że go nie skrzywdzisz?...

- Och... żadnej. Tylko moje słowo.- Zakpił i wskoczył na Nocną Furię.- Czekam na odpowiedź godzinę. Przylecę tu i inaczej pogadamy... Chuligani są pod moim rozkazem...- I już go nie było.

A razem z nim mojego przyszłego męża.

Otarłam łzę. To samo Valka. Szczerbatek też zamruczał w smutku. Teraz nie może latać z Czkawką... Musimy coś wymyślić.

Tym czasem u Astrid na statku

Astrid

Wszyscy staliśmy pod rozkazem Stoika. Nie wiem, co mu odbiło z atakowaniem wyspy, gdzie mieszka jego syn, ale nie wnikajmy. Stoję tu tylko, by go zobaczyć.

Jak dobrze, że nie ma Svena. Od kiedy został pobity przez Czkawkę,  jest pod stałą opieką Gothi.

Podeszłam do Oscara. Bardzo się zmienił. Zmienił na złe. To nie ten sam chłopak, co trzy lata temu. Wdał się w Stoika sprzed lat.

Kiedy jeszcze wódz Berk bił syna, ale za późno zrozumiał swój błąd.

Ten chłopak nie był już dla mnie jak brat. Nie od kiedy wyzwał Czkawkę od jednonogich i kalek.

- Co tam, Oscar? Masz ochotę na...

- Siostra, daj mi na razie spokój...- Mruknął. Byliśmy niczym rodzeństwo. Ale powoli ta więź psuła się.

- Oscar, posłuchaj mnie. Masz ochotę porozmawiać o czymś?

- Nie. Mam od tego tatę...

- Jasne...

Mój tata nadal stał po stronie Svena. Chciał, bym wyszła za mąż, za tego... Nie będę kończyć. Tak naprawdę, to ja zawsze coś do Haddocka czułam, ale jednoczesna nienawiść, która była niczym uzasadniona, ukrywała moje uczucie. Byłam taka głupia...

Muszę porozmawiać z wodzem. Co mu odbiło?

Weszłam na pokład. Bez zastanowienia podbiegłam do Stoika i zaczęłam wykład...

- Wodzu, dlaczego zaczynasz wojnę?! Co Cię na to skusiło?

- Nienawiść Astrid, nienawiść...

Co? Przecież on kocha swojego syna! Jeszcze tydzień temu, to za nim płakał! Co tu się dzieje? Ja nie wytrzymuje...

Na Wyspie Cierni

Rachel

Po godzinie przyleciał czarnowłosy. Tym razem nie miał ze sobą Czkawki. Jak dobrze, że przynajmniej Szczerbatek jest z nami.

- A więc?...- Zapytał z uśmieszkiem.- Wszystko zależy od was... widzę też, że oprócz tej Nocnej Furii, macie jeszcze dwie inne?...

- A po co Ci nasze? Nie wystarczają Ci swoje?- Usłyszałam głos Jacka.

- Eee... No nie. Powiem wam tyle. Ten wasz... przyjaciel, to taki swojego rodzaju wódz...- Mieczem wskazał na Szczerbatka.- Moje ledwo co opierają się jego rozkazom. Dobrze miało by mieć samego Alfę smoków...- Smok nieprzyjaźnie zawarczał.

- A jeżeli nie zgodzimy się?...- Zaproponował brat.

- A czy to nie oczywiste?...- Mruknął.- Daję wam drugą szansę. Trzeciej nie będzie.- I odleciał.- Tym razem to ja tu nie przylecę. Czekam gdzieś na oceanie.- Dodał tajemniczo.

- Musimy go śledzić.- Powiedziała Valka.- Nie ma innej opcji.

Zgodziłam się z nią jak cała reszta.

Na statku Chuliganów

Astrid

Ciekawe co się dzieje. Co teraz robi Czkawka? Oby był bezpieczny...

Wyjrzałam na pokład. Na niebie leciał smok z jeźdźcem. Nie wyglądał przyjaźnie. Wręcz przeciwnie. W łapach trzymał klatkę z człowiekiem. Czy mi się wydaje, czy tam jest Czkawka? Nie... to niemożliwe...

- Wodzu, czy to jest ten człowiek, o którym ty mówiłeś, że to nasz sprzymierzeniec?

Pokiwał bezczelnie głową. Nie mogłam nic z niego wyczytać. Miał zamglone, nieobecne oczy. Jakby był zahipnotyzowany. Zupełnie jakby ktoś nim kierował...

- Ale tam jest Czkawka! Co Cię kieruje?...

- Astrid, mówiłem Ci coś. Nienawiść...

Nie wczynałam tematu. Spojrzałam na Heathere z bólem. Nagle na horyzoncie zobaczyłam dwa smoki. Śmiertnika Zębacza i Zbiczastrzała. Czy to nie jest Wichurka i Szpicruta?... Być może. Ale ja już wiedziałam co robić. Heh... Heathera też.

- Astrid... nie rób tego...

- Heath, cokolwiek byś mi nie powiedziała, zdania nie zmienię.

Nie dyskutowała, bo nie było warto. Wsiadłam na smoka i razem z przyjaciółką poleciałam za Nocną Furią i nieznanym mi smoku.

Stoik

W mojej głowie co chwilę słyszałem głos. Przesiąknięty nienawiścią. Bardzo mi znany. Baryton. Cokolwiek by nie powiedział, robiłem to samo. Czułem to samo.

Mój syn i lud stał za mną i wykonywał rozkazy. Jedynie Angela, była nie swoja.

- Co tam, kochanie...

- Co tu robisz? Atakujesz własnego syna? Stoik...

Nie chciałem powtarzać znów tego samego i po prostu byłem cicho. Ocean spowiła gęsta, mleczna mgła. Nie widziałem czubka własnego nosa. Ciemność. W każdym razie zaniepokoiłem się.

Nagle coś centralnie przede mną wylądowało. Jakiś smok... nie wiem. Była mgła. Usłyszałem krzyk. Kto kolwiek to był, widziałem, że muszę zareagować.

- Stoik!

- Tato!

Nie miałem wątpliwości, że to moja rodzina. O dziwo, głos, który na każdym kroku mnie kontrolował, nie zareagował. Miałem wolną wolę.

- Oscar! Angela!

Poczułem ukłucie i ciszę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I kolejny rozdział! Kto się cieszy? Jak wam mija dzionek? Bo mi o dziwo dobrze, jak nigdy... (nie licząc bólu głowy😂😂😂)

Do kolejnego!

Co Serce Pokochało Rozum Nigdy Nie Wymaże~JWS ✔Where stories live. Discover now