47 rozdział

890 66 14
                                    

Czkawka

Minęło parę dni. A może mi się zdawało? Minuty przeradzały się w godziny, a te w dni. Lecieliśmy już w nieskończoność. Miałem dość! W bezradności, to opadałem lub zaciskałem ręce w pięści. Szczerbatek niepokoił się i zabulgotał.

- Wszystko dobrze, Mordko. Obiecuję... - Poklepałem go po łbie i dalej lecieliśmy w ciszy. Byłem zmęczony i coraz częściej miałem wizje przeszłości. Nie mogłem już wytrzymać! To było jakieś ostrzenie czy coś!?

Lotu nie było końca i naszego wymarzonego domu też nie było widać na horyzoncie. Miałem przeczucie, że zaczęliśmy się gupić. Nagle kątem oka zobaczyłem krzyczącego Toma. Chwilę później spadał.

- Aaaaaa! - Bez zastanowienia kazałem Szczerbatkowi pikować. Byliśmy jako pierwsi. Cała reszta leciała za nami. Prawie go miałem, kiedy wpadł do oceanu.

- Tom! - Krzyknęliśmy chórem, patrząc w turkusową taflę wody. Żadnej reakcji. Jessica zaczęła płakać szepcząc jego imię.

- Tom... Tom... Tom... - Zatryła twarz dłonią. Nadal wisieliśmy w powietrzu i z nadzieją na przeżycie przyjaciela, kiedy nagle z impetem wyleciał Gromogrzmot z chłopakiem na grzbiecie. Wyrywał się i szamotał, ale Tom nie dawał się zrzucić. Uparcie trzymał smoka. Gromogrzmot miał strzelać falą dźwiękową, ale Szczerbatek jako Alfa Smoków ryknął na niego. Gad posłusznie nie zrzucił jeźdźca. Coś tak czułem, że nie rozstaną się ze sobą...

~~~

Wiem, wiem ten rozdział jest taki krótki, że szkoda go wstawiać! Wybaczcie! 😭 Ale postaram się napisać coś dłuższego... (O wiele dłuższego. Może nawet 1200 słów?) No w każdym razie w weekend pojawi się pewnie więcej rozdziałów niż dwa. Robić już przeskok? 🤔

Do kolejnego!

Co Serce Pokochało Rozum Nigdy Nie Wymaże~JWS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz