11 rozdział

2.9K 137 45
                                    

Astrid

Płynęłam w nieznane, ciągle myślałam o Haddocku. Nie mogłam się z nim pożegnać. Na pewno będzie tęsknić. Zresztą ja też.

Jednakże nie wrócę na Berk. Nie dziś, nie teraz.

Chwyciłam mocnej ster, skręcając na wschód. Starałam się płynąć wzdłuż ziemii, skał. Złapałam wiatr, i ustawiłam sznurem ster, by ciągle łódź płynęła przed siebie. Otworzyłam księgę smoków, którą uprzednio ukradłam. Otworzyłam ją na rozdziale o Nocnych Furiach.

Brak danych.

Żadnych informacji.

Narysowałam smoka ze snu, przypominał nietoperza.

Po kilku godzinach zacumowałam łódź przy małej wyspie. Słyszałam wycie wilków i krakanie kroków. Wzięłam topór - z nim czułam się o wiele bezpiecznej. Las był gęsty, a sama wyspa sprawiała wrażenie opuszczonej wiele lat temu. Idąc zarośniętą ścieżką, doszłam do... wioski? Tak, do starej, opuszczonej wioseczki. Mogła mieć około osiemdziesięciu lat, w jednej z chat wyrosło drzewo. Na początku odstawiłam rzeczy pod starym kasztanem, a później zaczęłam przeszukiwać wioskę. Co jak co, ale parę przydatnych rzeczy znalazłam. Ludzie może nie byli za bogaci, ale mieli w skrzynkach co nie co. Znalazłam liny, wędki, a nawet ubrania, które pasowały jak ulał. Były bardzo ładne, odkrywały troszkę za dużo, no ale mówi się trudno. Po poszukiwaniach wróciłam. Złowiłam rybę i usmażyłam na ognisku. Następnie usnęłam, przykrywając się znalezionym futrem.

***

Skoro świt zgasiłam ognisko i pozbierałam co ważniejsze rzeczy. Podziękowałam bogom, że mi sprzyjają, po czym wypłynęłam.

Byłam wolna, co mi się podobało. To było takie przyjemne - nie miało się zobowiązań, żadnych zmuszeń, wolność wiązała się z brakiem zobowiązań, jednakże towarzyszyła jej cicha samotność. Każdy wybór miał swoje plusy jak i minusy. Zaakceptowałam zarówno za i przeciw, idąc na kompromis.

Berk

Heathera

Ciężko było wstać z łóżka, lecz wkońcu podniosłam się z ciepłej pościeli. Poszłam do łazienki, po drodze rozbierając się z ciuchów, które lekko opadły na podłogę. Rozwiązałam włosy i weszłam do bali, która była pełna gorącej wody i kojących olejków eterycznych. Ułożyłam się jak zwykle, myśląc o niebieskich migdałach. Pomiędzy wierszami myślałam o Astrid. Jeszcze śpi? A może zeszła na śniadanie? Znając ją, to już emocje opadły. Ale czy na pewno?

Gdy słońce było prawie że w zenicie, wyszłam pomarszczona z wody, wycierając się. Założyłam ciuchy i wyszłam, z mokrymi włosami zarzuconymi na plecy.

Astrid faktycznie nie było w łóżku. Ale był liścik. Przeczytałam go. Wyszłam z pokoju, myśląc o treści korespondencji.

— Sven! Chodź tu!

Oboje poszliśmy do domu Stoicka, który nadal myślał o awanturze sprzed kilku godzin. Byli tam też rodzice Sączysmarka i Hofferson. Co było wręcz dziwne, kłócili się, a powodem sporu były ich dzieci. Ale nie było to negatywne, skądże! Kłócili się o ich przyszłości. Hoffersonowie byli zdania, że ich córka ma się rozwijać w towarzystwie męża, poczekać na dziecko, a Jorgensonowie twierdzili, że mają gdzieś rozwój dziewczyny i chcą, by ta od razu zaszła w ciążę i przedłużyła linię Jorgensonów.

— Proszę państwa, jesteśmy wspólny w jednym. Nasze dzieci muszą być ze sobą, to najlepsze i jedyne wyjście. Jednakże nie można ich zmusić id dziecka od tak! Nasza córka ma prawo najpierw zająć się samorealizacją, a dopiero później zająć się macierzyństwem. Muszę też stwierdzić, że nasza córka nie jest jeszcze gotowa, by mieć potomka. Założę się też, że wasz syn twierdzi podobnie, no bo czy chłopak w wieku dwudziestu lat chciałby już dziecko?

— Pani wybaczy, że przerywam, jednakże uważam, że powinni już mieć dziecko. Ja zaszłam w ciążę w wieku szesnastu lat, więc proszę mnie nie pouczać, i mi wmawiać, że wasza Astrid jest jeszcze za mała na macierzyństwo.
Jest ona w pełni gotowa na dorosłe życie. Dlatego uważam, że powinniśmy naciągnąć i dopomóc im, organizując im ślub i noc poślubną. Mogę również poprosić Elle, by ta wykonała dla Astrid preparat na przyśpieszenie zajcia w ciążę, a jak to nie pomoże, to specjalne żele i leki na potencję Sączysmarka i podniecenie Astrid.

— Jak pani może! Mówi pani o naszej córce jak o maszynie do robienia następców i tanią zabawkę dla Sączysmarka! A my się nie umawialiśmy na coś takiego!

— Była mowa tylko o małżeństwie, wiem, jednakże wszyscy tutaj wiemy, że prędzej czy później dojdzie do dzielenia łoża i wasza córka stanie się brzemienna. A ja tylko chcę to przyspieszyć. A ty, Smark, co o tym myślisz?

— Najpierw ślub, później dam Astrid pełna swobodę samorealizacji, a kiedy będzie gotowa to zrobimy dziecko. Wasza córka będzie zadowolona, dzieląc ze mną zarówno łoże jak i samo życie — mówił z typowym uśmieszkiem. Weszłam pomiędzy nich, nie mówiąc nawet słowa. Dałam do tej pory milczącemu wodzu list. Zaczął czytać na głos, zerkając na mnie.

Droga Heathero,
nie mam zamiaru owijać w bawełnę, bawiąc się z przywitaniem na początku. Wypłynęłam z Berk, mimo, że prosiłaś mnie o zostanie. Jednakże nie mogłam się zmuszać. Nic mnie nie trzymało na wyspie, absolutnie nic oprócz ciebie. Moje pozostanie każdemu wadziło, albo zaczęło wadzić. I ten ślub, który został zaplanowany jeszcze przed moimi narodzinami... Wiem, że zostałabym zmuszona siłą do kochania się ze Smarkiem, by wydać mu silnego syna. Ale mnie to nie bawi. Ja jako matka? Jestem zwykłą wojowniczką, która do tej pory była zimna na wszystko.
Nikt się ze mną nie liczył. No oprócz ciebie. Nie widzę siebie przy boku bogatego, a jednocześnie samolubnego Sączysmarka.
Gdy to czytasz, jestem daleko od Berk, i smakuję danej mi przez bogów wolności. Pozdrów tych, którzy przez ten list zaczęli mnie nienawidzić. Niech wiedzą, że mam ich głęboko gdzieś.
Nie mam pojęcia czy jeszcze się zobaczymy,
Astrid.

Sven spojrzał na mnie oniemiałym wzrokiem, jednakże wiedziałam, że przeżywa to głęboko. Był po uszy zakochany w Astrid, niemalże codziennie w nocy słyszałam jego pojękiwania w sypialni, kiedy to sprawiał sobie przyjemność, jednocześnie mówiąc imię Astrid. Gdyby się odważył, porozmawiał, byłabym pewna, że mogliby ze sobą skończyć. Kto jak to, ale Sven dałby jej wszystko, łącznie z przyjemnościami ciała jak i duszy.

— Ona odeszła? Teraz? Nie wierzę.

— Wróci, zobaczysz. Wróci z podkulonym ogonem, a wtedy dołożę starań, by Smark ją ukarał jako mąż. Ta dziewczyna zawsze myślała o wszystkim, tylko nie o tym co ważne. Niech przywróci na ziemię i zrobi co musi, też jestem zdania, żeby zaszła w ciążę! Nawet jeśli ma zrobić to siłą poprzez gwałt lub coś innego!

— Hola hola mężu!

— Ona odeszła jak tchórz. — rzekł Smark cicho.

— Astrid nie jest tchórzem, a jak dobrze pamiętam, to chciałeś mieć z nią dzieci.

Uciszył się, nie mając nic do powiedzenia.

Stoick

Ech... A to całe przedstawienie przez śmierć Czkawki... Gdyby żył... Ile bym dał, żeby wrócił do domu, a Berk znów było tym zwykłym Berk bez problemów domowych. Astrid od zawsze patrzyła na Czkawkę z czułością, co działało z odwrotną stronę. Zeszliby się bez przymusu, a Haddockowie nadal by żyli. A z nimi ich ród. Szlachetny ród władców.

________

• Dynka •

Co Serce Pokochało Rozum Nigdy Nie Wymaże~JWS ✔Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum