34 rozdział

1.4K 76 74
                                    

Ryan

Biegiem ile sił do wioski. Wpadłem do domu i schodami na górę do pokoju. Zazwyczaj w koszyku trzymam jakieś jedzenie. Przy ostatnim schodku usłyszałem głos mojej mamy-Julie.

- Gdzie tak pędzisz synku?

- Ja...? Ja nie pędzę. Po prostu David chciał zobaczyć moją kolekcję... liści. - Na szybko zmyśliłem.

- To ty masz jakąś kolekcję? - Zapytała z zaciekawieniem odwracając się do blatu kuchni.

- No... Tak.- Pobiegłem do pokoju unikając kolejnych pytań. Zabrałem kilka ryb i wodę pitną. Zauważyłem swojego trzy letniego brata, bawiącego się w pokoju naprzeciwko.

Z koszykiem na plecach wróciłem do nieznajomych. Rozpaliłem ognisko i zacząłem słuchać opowieści, jak trafili i w ogóle. Ich opowieści przypomniały opowieści żeglarzy. Takie wymyślone i bajeczne. Mimo, że zapewniali, że to wszystko na serio, to trochę im nie wierzyłem.

- ...tak tu trafiliśmy. - dokończył Jack, odgryzając gryza rybie. Resztę oddał swojemu smokowi.

- Wow... A to wszystko jest na prawdę? - Oni tylko pokiwali głowami. - Na serio istnieją Nocne Furie? Ja je znam tylko z bajek...

- Jeżeli znajdziemy ich albo oni nas i jakimś cudem będziesz w pobliżu, to zobaczysz Szczerbatka i Błyskawicę. - Viggo pogłaskał Gronkla. - A wy żyjecie z zgodzie ze smokami?

- To znaczy... my nie jesteśmy ani w konflikcie ani w sporze. Żadko kiedy są tu spotykane smoki, a jak już są, to je olewamy i omijamy szerokim łukiem - Powiedziałem cicho. - Wiecie co? Jak już muszę iść. Mama będzie się denerwować i mnie szukać... - Pokiwali głowami, rozmawiając ze sobą. Szybko wstałem i poszłem do wioski.

Na Wyspie Herring

James

Nieznajomy nadal byli w lesie. Ze swoimi smokami odlecieli i nadal są w lesie. Szczególnie w oczy rzuciła mi się niebieskooka blondynka... Mówiła, że nazywa się Ewa. Była... piękna.

Widzę ją pierwszy raz i od razu żywię do niej uczucie. Jeszcze nigdy tak nie miałem. Nigdy nie zakochałem się w nowo poznanej dziewczynie.

Gdy tam w lesie obezwładniłem ją to... wiedziałem, że jest pomiędzy nami to coś. Fajnie by było gdyby też tak myślała...

Towarzyszył jej ten metalowy smok... Jak ona do niego mówiła? Google?... Nie pamiętam... Ale to mało istotne...

Razem z Patricią szliśmy do kuźni. A kto to Patricia? Ach... taka moja dziewczyna, sam nie wiem czy w końcu z nią jestem czy nie. Ale chyba nie. Moje myśli zajmuje tylko dziewczyna o niebieskich tęczówkach głębokich niczym ocean...

W kuźni wyostrzyłem swój topór i poszłem do reszty, a konkretnie do Artema, Toma i Jessicy. Zastałem ich u znachorki. Z Artmem i Tomem przybiłem szufle, a dziewczyny Toma nie było.

- Gdzie Jessi? - Zapytałem ciekawy. - Tak w ogóle to co wy tu robicie?

- Nie pamiętasz? Jessica ma badania. Mówiłem Ci rano... - Powiedział zirytowany Tom. A no tak! Zapomniałem!

W ciszy przerywanej różnymi rozmowami z zewnątrz, czekaliśmy na osiemnastolatkę.

Pół godziny później wyszła znachorka z dziewczyną.

- I jak? - zapytał jej chłopak. Medyczka powiedziała mu coś i poszła do siebie. Wszyscy razem w grupie wyszliśmy do lasu. Jeźdzcy smoków czekali tam gdzie ich zastaliśmy. Rozmawiali przy małym ognisku. Moja... to znaczy nie moja faworytka kucała przy ognisku grzebiąc w rozrzażonych węglach. W takiej pozycji była taka... Nie do opisania.

Co Serce Pokochało Rozum Nigdy Nie Wymaże~JWS ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz