#16

662 44 4
                                    

Następnego dnia T/I obudziła się wcześniej. Zamruczała niezadowolona z bólu głowy i powoli się podniosła. Przetarła twarz dłońmi, a następnie spojrzała na mężczyznę leżącego obok.
Zastanawiała się co ona robi obok Orochimaru, a w dodatku naga. Nie pamiętała nic od momentu wypicia połowy butelki sake.

Powoli zsunęła się z łóżka i wyszła z pokoju, uważając by ktoś jej nie zauważył. Od razu skierowała się do swojej sypialni, sprzątając porozrzucane ubrania. Stamtąd wzięła ubrania i poszła wziąć prysznic. Następnie skierowała się do kuchni, po czym nalała sobie dużą szklankę wody, którą wypiła duszkiem.

Stojąc nad pustą szklanką, usłyszała otwierające się drzwi. To był Kabuto, rozpromieniony i wesoły Kabuto. Nie zdający sobie sprawy z tego co się wczoraj działo. Żwawym krokiem wkroczył do kuchni z dwiema torbami zakupów.

Reader

Spojrzałam na niego, zastanawiając się co się stało, że jest taki szczęśliwy. Gdy mu się tak przyglądałam, on posłał mi uśmiech.

- Czemu jesteś taki wesoły? - zapytałam wprost, odkładając szklankę.

- Bo dzisiaj jest festiwal świateł. - poprawił okulary swoim słynnym gestem, znowu posyłając mi uśmiech.

- No i? - zapytałam, wymijając go.

- No i to, że to jest świetna okazja by wypatrzeć nowe obiekty testów, świetnie się bawiąc.

- Aha, pomóc ci się rozpakować? - zaproponowałam, spoglądając na jego włosy. Były źle ułożone, drażniło mnie to. - Nie ruszaj się teraz. - powiedziałam i podeszłam bliżej, po czym zajęłam się zabłąkanymi włosami.

- Co wy robicie? - rozbrzmiał ochrypły głos Orochimaru.

- Włosy mu poprawiałam, wiesz jaka jestem. - wymruczałam, odsuwając się od Kabuto.

- Ta, wiem... - wysyczał przez zęby, przelatując po nas wzrokiem. Kabuto wyglądał jakby tego nie zauważył, ale w to wątpię. Orochimaru zniknął za drzwiami, a ja znowu spojrzałam na Kabuto.

- To pomóc czy nie? - zapytałam ponownie, delikatnie się uśmiechając.

- Skoro nalegasz. - zachichotał i wziął się do rozpakowywania.

~Witam, aktoreczkę~ - usłyszałam syk. Zignorowałam go i dokończyłam rozpakowywanie, a potem wkładanie w odpowiednie szafki.

~Teraz będziesz udawać, że mnie nie ma? Fakt, zawładnąłem tobą w całości, ale wciąż będziesz sssłyszeć mój głosss w ssswojej głowie. Nie uciekniesz od tego. ~ znowu on i znowu ta sama reakcja z mojej strony. Poszłam do salonu, gdzie siedział Orochimaru pochłonięty myślami. Usiadłam obok niego.

Orochimaru

Obudziłem się. Nie było jej obok. Odwróciłem się na drugi bok i to poczułem. Piekący ból przeszył mój bark. Syknąłem, krzywiąc się i łapiąc za rękę. Spojrzałem na łóżko i dopiero wtedy dostrzegłem, że jest ubrudzone krwią. Przekląłem pod nosem, po czym wstałem. Od razu poszedłem do łazienki by zobaczyć ranę.

- Cholera...- wymruczałem, patrząc na osiem pasów z zaschniętą krwią, a wokół nich pełno płytkich rozcięć. - Nawet podczas seksu jest niebezpieczna...

Umyłem się i opatrzyłem rany. Stojąc przed lustrem, wpatrywałem się w swoje odbicie. Ciągle miałem przed oczami jej nagie ciało, siedzące na mnie, a w głowie rozbrzmiewały jej jęki. Najgłośniej słowo "sensei", doprowadzało mnie to do szału. Zacisnąłem zęby, a dłonie w pieści, spuszczając głowę.

Zakazane... |Orochimaru x ReaderWhere stories live. Discover now