#5

1.4K 95 207
                                    

Kakashi

Gdy T/I opuściła mój dom, zaniosłem filiżanki do kuchni, po czym wyszedłem z domu i jednym sprawnym ruchem znalazłem się na dachu. Usiadłem na nim i spojrzałem w niebo.

/Ahhh ta T/I... W ogóle nie zmądrzała, po tamtej akcji.../- wyciągnąłem książkę i zagłębiłem się w lekturze.

- OHAYOU KAKASHI-SENSEI! Co sensei tam robi, dattebayo?! - krzyknął Naruto z dołu, machając do mnie ręką. Schowałem książkę i zeskoczyłem na dół.

- Cześć Naruto. Tak sobie siedzę. - powiedziałem.

- Okej! Kiedy kolejny trening, dattebayo? - zapytał blondyn.

- Jutro, dzisiaj już jest późno. Powinieneś iść spać, bo jutro się spóźnisz na trening.

- Okej, na razie Kakashi-sensei!

- Na razie, Naruto.- wróciłem do domu i poszedłem do salonu kontynuować czytanie.

Reader

Po rozmowie z Kakashim wróciłam powolnym krokiem do domu. Kiedy dotarłam weszłam do środka i od razu przypomniała mi się groźba na drzwiach.

- Sto tysięcy, albo dostaniesz go w kawałkach... - powtórzyłam i zaczęłam intensywnie myśleć. - Kogo mogę dostać w kawałkach, hm... Kabuto? Może inaczej... Kogo najczęściej porywają porywacze, żeby zdobyć sporą sumę pieniędzy? - mówiłam sama do siebie, chodząc w kółko po salonie. - Porywacze porywają nam najbliższe osoby, by za ich pomocą wymusić od nas pieniądze... Kto jest dla mnie najbliższy? Pomyślałabym, że porwali moich rodziców, ale ich nie mam... Pomyślałabym też, że rodzeństwo, ale go TEŻ NIE MAM, więc kogo by mogli porwać? - rozmyślałam tak długo, że powoli robiłam się senna - Nic teraz nie wymyśle. - powiedziałam do siebie i poszłam spać.

****

- OROCHIMARU JEST MI NAJBLIŻSZY! - krzyknęłam, gwałtownie się budząc i siadając na łóżku. - Orochimaru porwali i żądają stu tysięcy. - powiedziałam już spokojniej, wstając z łóżka i schodząc na dół po schodach. Poszłam do kuchni nalać wody, oparłam się o blat i zaczęłam się zastanawiać jak odbić mojego byłego nauczyciela. W moim mieszkaniu rozległ się dźwięk pukania, a zaraz po tym gwałtowne dzwonienie dzwonkiem.

- Idę już! - krzyknęłam, odstawiając szklankę i poszłam otworzyć. - Kto normalny przychodzi o takiej godzinie...? - wyszeptałam pod nosem.
Okazało się, że przybyszem był zadyszany Kabuto. Wpuściłam chłopaka do środka, rozglądając się dookoła po dzielnicy.

- OROCHIMARU ZOSTAŁ PORWANY! - krzyknął chłopak, łapiąc moje barki.

- Wiem o tym, właśnie myślałam, jak go odbić. Ale skąd ty wiesz, że Orochimaru został porwany? - spytałam Kabuto, prowadząc go do salonu.

- Nie wracał długo do domu, co mu się w takim stanie nie zdarza. - odpowiedział, siadając na kanapie.

- W jakim stanie? - zapytałam unosząc brew i siadając obok.

- Nieważne.

- Ważne. - powiedziałam, po czym spojrzałam Kabuto w oczy żądającym wyjaśnień wzrokiem. Kiedy jednak ich nie otrzymałam, postanowiłam zmienić temat. - Wracając do porwania. Wczoraj jak wróciłam do domu na drzwiach w holu była napisana groźba. - powiedziałam, po czym wstałam z kanapy i skierowałam się do jednej z szuflad, w której schowałam papierek, na którym spisałam żądanie. - Poczekaj chwilkę, muszę ją znaleźć. - powiedziałam do przyjaciela, po czym zanurzyłam ręce w stercie papierków. Po chwili znalazłam zgubę, więc wróciłam na kanapę. Podałam kartkę Kabuto, a ten chwilę czytał, po czym odłożył papierek na stolik.

Zakazane... |Orochimaru x ReaderWhere stories live. Discover now