#13

792 57 20
                                    

 Reader

- NIE! - krzyknęłam, budząc się. Byłam cała spocona, a moje serce waliło jak szalone. Przejechałam zimnymi dłońmi po mojej twarzy głęboko oddychając. - To był tylko sen... - wyszeptałam do siebie, a następnie wstałam. Dopiero gdy podeszłam do szafy i ją otworzyłam w zamiarze ubrania świeżych ubrań, zorientowałam się, że nie jestem u siebie. Wzięłam pierwsze lepsze ubranie wiszące na wieszaku i się przyjrzałam.

/Orochimaru? Co ja tu robię?/ - pomyślałam i odwiesiłam ciuch na miejsce.

- Nic nie pamiętam... - wyszeptałam, przejeżdżając ręką po twarzy.

- Mam nadzieję, że do niczego nie doszło... Tamashī...

~Co chcesz? ~

- Stało się coś wczoraj? - westchnęłam.

~Prócz ataku twojego byłego, jego rozkazu na zabicie kogoś, uderzania w drzewo użalając sssię nad sssobą, zalania w trzy dupy i padnięcia w ramiona Orochimaru wypominając mu, że cię zossstawił na dziesięć lat i wssspominania w jego ramionach ssswojej przeszłości, to nie~

- Boże... Głowa mnie boli... - wyszłam i poszłam do kuchni. Tam spotkałam Orochimaru, który obdarował mnie zmęczonym spojrzeniem. Podeszłam do apteczki i zaczęłam szukać tabletek przeciwbólowych.

- Tu są... - jego niski, zachrypnięty głos rozszedł się echem po pomieszczeniu. Poczułam się trochę dziwnie, ale to zignorowałam i podeszłam do wyspy kuchennej, przy której siedział z tabletkami przed sobą oraz dzbanem wody. Stanęłam przed nim i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

- Czy między nami do czegoś doszło wczorajszej nocy? - zapytałam, biorąc tabletkę.

- Nie.... - odpowiedział tak cicho, że gdyby nie idealna cisza w domu, to bym nic nie usłyszała.

- Gdzie Kabuto? - zadałam kolejne pytanie, po czym usiadłam obok mężczyzny.

- Nie mam pojęcia... Może poszedł zebrać więcej informacji... - wciąż mówił bardzo przyciszonym głosem i nawet nie podniósł na mnie wzroku, tylko ciągle wpatrywał się w dzban z wodą.

- Am... okej. Mogę wiedzieć co ci jest? - w końcu zadałam to jedno najważniejsze pytanie.

- Nic, nie wyspałem się... - powiedział nieco głośniej, siląc się na uśmiech.

- Na pewno? Może zrobić ci kawę czy coś? - zaproponowałam, ale ten przeleciał mnie wzrokiem i kazał się nie martwić. Wzruszyłam ramionami i poszłam się wziąć prysznic.

Narrator

Orochimaru śledził ją wzrokiem, aż nie opuściła kuchni. Kiedy usłyszał, że zamyka za sobą drzwi, uderzył pięścią w blat, soczyście klnąc. Zaczął tracić już nad sobą kontrolę. Kiedy stała przed nim miał ochotę ją pocałować, a jego wzrok za każdym razem wędrował na jej biust. Nie potrafił tego zatrzymać... jedynie miał nadzieję, że ona tego nie zauważyła.

Wstał i zaczął krążyć po pomieszczeniu z założonymi rękami na plecach. Stanął przy oknie i oparł się o parapet, patrząc w pustą przestrzeń przed nim. Miał tego dosyć już. Nie chciał czuć pożądania tak ogromnego jak do tej pory. Postanowił się przejść po lesie, więc po cichu opuścił swój raj i piekło za razem, kierując się w głąb lasu.

Dziewczyna wróciła i była nieco zaniepokojona, ale gdy zobaczyła w oknie Orochimaru, idącego powoli w kierunku lasu, uspokoiła się. Postanowiła zrobić sobie śniadanie i wygodnie rozsiąść na kanapie. Kiedy kończyła jeść w jej głowie zabrzmiał głośny syk. Westchnęła ciężko i odłożyła talerz na stół.

Zakazane... |Orochimaru x ReaderWhere stories live. Discover now